Mamy dwie możliwości; albo jednomyślność wśród mikrocefali zeszła już do poziomu instynktów i kiedy tylko nadchodzi jakaś rocznica, to reagują oni według odruchów Pawłowa, chociaż i wtedy warto by wyjaśnić, skąd właściwie tyle odruchów Pawłowa jednocześnie, albo – że tymi wszystkimi demonstracjami dyskretnie kieruje zatajona ręka niemiecka – boć przecież Nasza Złota Pani jeszcze w lipcu ubiegłego roku odpowiedziała się za „pogłębieniem integracji”, co w przełożeniu na język ludzki oznacza przywracanie w Unii pod Brexicie pruskiej dyscypliny. Wielka Brytania; trudno – może mieć fanaberie, bo i leży na wyspie i ma broń jądrową i specjalne stosunki z USA – ale reszta hołoty ma się słuchać! Jeszcze by tego brakowało, żeby jakieś Węgry, jakaś Polska, czy jakaś Słowacja zaczęły tu podskakiwać.
Drugą sprawą wymagającą wyjaśnienia jest owa „Europa”, do której taką miłość mikrocefale deklarowali. Europa jest kontynentem, który dla swego istnienia niczyjej miłości nie wymaga. Ale Europa to też cywilizacja, która może przetrwać, albo nie, w zależności od tego, czy Europejczycy będą ja podtrzymywać i jej bronić, czy też nie będą. Słowem – czy będą tę Europę kochać, czy nie. Warto w takim razie postawić pytanie, w jakim stosunku do tak rozumianej „Europy” pozostaje Unia Europejska? Otóż nie ma wątpliwości, że Unia Europejska jest w awangardzie komunistycznej rewolucji, która przetacza się przez nasz kontynent. Ta komunistyczna rewolucja, prowadzona według strategii zaproponowanej jeszcze w latach 20-tych XX wieku przez włoskiego komunistę Antoniego Gramsciego, skierowana jest na zniszczenie cywilizacji łacińskiej, która „Europę” stworzyła. Uderza ona bowiem w trzy filary tej cywilizacji: grecki stosunek do prawdy, zasady prawa rzymskiego i etykę chrześcijańską, jako podstawę systemu prawnego. Z uwagi na te filary, cywilizacja łacińska ma dwóch wrogów: Żydów, którym podważa poczucie wyjątkowości i prymatu we Wszechświecie i socjalistów, których dłoń ten „przeszłości ślad” zmiata. Te grupy zresztą częściowo na siebie zachodzą w postaci żydokomuny. To właśnie ona jest w awangardzie wojny przeciwko łacińskiej cywilizacji. Tymczasem nie jest żadną tajemnicą, że w forsowanie rewolucji komunistycznej w Europie, za sprawą wpływowej żydokomuny, wciągnięte są wszystkie instytucje Unii Europejskiej. Zatem między „Europą” pojmowaną jako wspólnota łacińskiej cywilizacji, a Unią Europejską zieje przepaść. W tej sytuacji każdy, kto kocha „Europę” w tym rozumieniu, powinien zwalczać Unię Europejską, przynajmniej w obecnym kształcie. Najwyraźniej demonstrujący mikrocefale nie zdają sobie z tego wszystkiego sprawy i postępują niczym karpie radujące się na wieść o nadejściu Wigilii Bożego Narodzenia.
Bo – po trzecie – warto uświadomić też sobie, co właściwie oznacza „pogłębienie integracji”. Wyjaśnił to przed laty niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder oświadczając pięciu przywódcom państw środowo-europejskich, którzy przyjechali ad limina do Gniezna, gdzie niemiecki kanclerze taktownie wyjechał na ich spotkanie – że Unia Europejska będzie zwalczała „agresywne nacjonalizmy”. Czy naprawdę wszystkie, czy przypadkiem nie będzie tak, że przy pomocy instytucji Unii Europejskiej i „europejskich sił zbrojnych” Niemcy nie będą zwalczały nacjonalizmów narodów słabszych i głupszych w imię nacjonalizmu własnego? Wszak Unia Europejska to nic innego, jak kolejna odsłona budowania pod egidą Niemiec uniwersalnego państwa w Europie, budowania IV Rzeszy tyle, że środkami pokojowymi, które okazały się tańsze i skuteczniejsze od środków militarnych, przy pomocy których wybitny niemiecki przywódca socjalistyczny Adolf Hitlera próbował zbudować tysiącletnią III Rzeszę. Te środki pokojowe wymagają jednak ogromnego zaangażowania rzesz mikrocefali, więc nic dziwnego, że na sygnał znajomej trąbki tak się zmobilizowali.
Stanisław Michalkiewicz
Komentarz • serwis „Prawy.pl” (prawy.pl) • 28 marca 2017