W Polsce nasila się kampania straszenia rodziców niezgadzających się na szczepienie, czyli trucie swoich dzieci, ze zwiększoną agresją urzędników administracji. Jest to zrozumiałe, ponieważ w dobie kryzysu tej „Zielonej Wyspy” najlepsze zatrudnienie, to posada w administracji. Jak podał GUS, średnia pensja w administracji do 5700 zł/miesięcznie, bez dodatków, a średnie wynagrodzenie dla pozostałych Polaków, to tylko 3700 zł, czyli o prawie 40% mniejsze. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w samych MOPS-ach pracuje 168 000 ludzi, a łącznie w całej administracji ponad 1 300 000, to konkurencja jest istotna i trzeba się wykazywać. Podobnie, aktorzy sceny politycznej dorabiają się na etatach rozmaitych radnych łatwiej, aniżeli w twardej rzeczywistości codziennego życia można by pomarzyć. Dowodem bezpośrednim jest podany ostatnio majątek jednej z aktorek, zmieniającej zajęcie na bycie radną, co przecież także wymaga znajomości sztuk aktorskich.
Ten stan rzeczy wpływa na obserwowane w masowych dezinformatorach kampanie strachu. Oczywiście do takich kampanii angażuje się fachowców, a nie żadnych tam amatorów. I tak, już w listopadzie 2014 roku PAP rozpoczął kampanię straszenia społeczeństwa „epidemią” odry w USA. W kampanii udział wzięli m.in. dr Paweł Grzesiowski, prezes Fundacji Instytutu Profilaktyki Zakażeń z Warszawy, czy prof. Andrzej Zieliński z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Jak wiadomo, fundacja to jest masa majątkowa i byłoby bardzo interesujące poznać jej fundatora. Poza tym, profilaktyka to przede wszystkim czystość, a nie handel szczepionkami. Nie słyszałem o żadnej akcji na przykład wprowadzania w szkołach, czy szpitalach, ruchomych bidetów, umożliwiających wymycie pupy po defekacji. Wciąż załatwia się te sprawy tak, jak przed 200 laty, rozmazywanie g….a po d….e. Różnica polega na tym, że 200 lat temu robiono to przysłowiowym liściem, a dzisiaj papierem, zwanym toaletowym. Widzimy tutaj także różnice w wydawaniu pieniędzy społecznych. Papier w urzędach jest typu pachnący welwet, a rodaka stać na zwykły z makulatury. Wiadomo, urzędnik ma delikatniejsze siedzenie. A już 1000 lat temu Chińczycy wymyślili papierowe ręczniki do suszenia po wymyciu a nie rozmazywania. Podobnie jak zdrowie, które jest zawsze sprawą indywidualną, a publiczne są domy, zwane burdelami. Co się potwierdza w całej rozciągłości. Nie wspomnę już, że Polska zawsze była wielonarodowa, a tutaj nie wiadomo jakiemu narodowi ten instytut został poświęcony. Ale to na marginesie.
Wymienieni specjaliści podają, że „odra to bardzo zaraźliwa choroba wieku dziecięcego i w USA zachorowało pond 600 osób, to jest najwięcej od 1994 roku”. Dalej jest oczywiście straszenie danymi z Afryki i świata.
No i mamy problem, podręczniki medycyny podają bowiem zupełnie co innego. Według Oksfordzkiego Podręcznika Chorób Klinicznych z 1992 roku, a więc przed monopolizacją prasy medycznej przez przemysł, znajdujemy informację, że „odra to choroba wirusowa – paramykowirus, który rozprzestrzenia się drogą kropelkową, powodując katar, osłabienie, wysypkę. Charakterystyczne są tzw. plamki Koplika na śluzówce policzków, które wyglądają jak duże grudki soli. Wysypka o charakterze plamistym pojawia się za uszami w okresie od 3-5 dnia. Następnie rozprzestrzenia się na całe ciało i staje się zlewna. LECZENIE ODRY: TYLKO IZOLACJA!!!! W krajach uprzemysłowionych na ogól choroba kończy się całkowitym wyzdrowieniem”. Cała ta choroba mieści się na 10 cm bieżących druku, pół stroniczki w podręczniku, który liczy sobie 800 stron.
Zamiast przebycia choroby nie wymagającej leczenia, „eksperci” namawiają Ciebie, Szanowny Czytelniku, do szczepienia. Możesz więc zafundować swojemu dziecku poprzez szczepienie, według ulotki dołączonej do ampułek szczepionki, następujące powikłania poszczepienne:
– zapalenie tkanki podskórnej,
– ODRĘ O NIETYPOWYM PRZEBIEGU,
– gorączkę, omdlenie, zawroty głowy, drażliwość,
– zapalenie naczyń krwionośnych, zapalenie trzustki, zapalenie ślinianek,
– cukrzycę, trombocytopenię, plamicę, regionalne zapalenie węzłów chłonnych,
– wstrząs anafilaktyczny, obrzęk naczynioruchowy,
– encefalopatię, czyli uszkodzenie mózgu,
– zapalenie stawów,
– podostre twardniejące zapalenie mózgu SSPE, rozsiane ostre zapalenie mózgu,
– zespół Guilliana – Barre, padaczkę, ataksję, wielonerwową polineuropatię,
– porażenie mięśni ocznych, parestezje.
Co się dzieje po takich bezmyślnych szczepieniach, przedstawił 8 marca 2014 roku chiński raport „O powikłaniach wymagających pobytu szpitalnego dzieci”. Okazało się, że aż 42,5% dzieci hospitalizowanych z powodu powikłań, to dzieci po szczepieniach!!! Dane obejmowały rok 2009 i dotyczyły Szanghaju. Populacja mieszkańców Szanghaju liczy ponad 17 milionów, czyli nieco mniej aniżeli 50% mieszkańców Polski. Jest więc w miarę porównywalna. Innymi słowy budżet państwa wydaje na leczenie tych powikłań w Polsce dwa razy więcej aniżeli w Szanghaju. Oczywiście są to pieniądze społeczne, a nie producentów szczepionek. Teoretycznie w Polsce jeszcze występuje równość wobec prawa. Tak twierdzą wszelkiej maści aktorzy sceny politycznej. A w praktyce chcą obciążać producenta lodów, czy ciastek, kosztami leczenia ewentualnych zatruć. W przypadku szczepionek, to nie producent, a społeczeństwo ma ponosić koszty leczenia powikłań. „Widzisz jak dobrze się staramy o twoje dobro obywatelu”. Ko tutaj ustanawia prawo? Musisz się sam domyśleć PT Czytelniku. Najciekawsze jest jednak to, że powikłania te zgłaszali w Szanghaju aż w 52,03% lekarze. Jest to ewenement, ponieważ w Polsce lekarzy wręcz zmuszono ustawowo w 2012 roku do niezgłaszania powikłań. Tak wiec, jak podałem, aż 42.5% powikłań, które wymagały pobytu w szpitalu, było spowodowanych przez szczepionki. Czyli Wielce Szanowny Rodzicu, musisz sam wybrać, albo wysypka nie wymagająca leczenia, albo to co powyżej wymieniłem. Oczywiście, nie daję żadnej gwarancji, że to wystąpi u twojego dziecka i w jakiej kolejności. Może wystąpić u dziecka sąsiada. Ale na pewno wystąpi.
Najzabawniejsze w sytuacji straszenia rodziców są doniesienia prasy, m.in. medycznej, tego typu: „Wzrost zachorowań na odrę w Anglii”, „Epidemia odry w Anglii”. A co się okazuje?. Okazało się, że na 3 000 000 mieszkańców Walii, zanotowano jeden przypadek odry w marcu w 2014 r.. Pozostałe 8 przypadków było źle zdiagnozowanych, jak to podał szpital. Potwierdził to oficjalnie rzecznik Ochrony Zdrowia Ministerstwa Walii. Jeden zanotowany przypadek w Walii, Polsce urósł do miana epidemii!! Widzisz więc, jak bardzo kreatywni są żółci dziennikarze i reklamowani przez nich specjaliści. Czy trzeba czegoś więcej, abyś się przekonał, że traktują Cię Czytelniku jak durnia?
W związku z faktem podanym przez prasę amerykańską, że Polska jest 52 stanem, ale z prawami podobnymi do rdzennej ludności, podam dane amerykańskie odnośnie odry. Wymagane jest jednak przypomnienie, że 99% mass mediów w Kraju nad Wisłą jest pod kontrolą wydawców niemieckich. Podał to przecież „Nasz Dziennik”. A gen. Harmon z MAD podał w 2009 roku, że podczas podpisywania aktu rejestracji państwa niemieckiego w „Izbie Handlowej” zastrzeżono, że do 2099 roku cała prasa oraz oświata będzie pod kontrolą USA. Wiadomo również, że praktycznie wszystkie koncerny szczepionkowe są amerykańskie.
Co natomiast podają amerykańskie media o tym 52 stanie? „Polska jako kraj praktycznie nie istnieje, wszystkie banki są obce i większość dużych przedsiębiorstw, a to dopiero wierzchołek góry lodowej. W wśród polityków krajów sąsiednich panuje przekonanie, że nie ma sensu rozmawianie z polskimi politykami. Lepiej od razu dzwonić do Waszyngtonu”.
Podobno bardzo dobrze opisuje działania V kolumny w Polsce Mateusz Piskorski z Europejskiego Centrum Geopolitycznego: „Zakres podporządkowania polskich instytucji państwowych, służb specjalnych i różnych środowisk politycznych Stanom Zjednoczonym sprawia, że moje wcześniejsze ostrzeżenia o amerykańskiej okupacji okazują się prawdziwe. Szczególnie dotyczy to sfery mediów i decyzji politycznych. Sytuacja ta pozwala na korzystanie z urzędów ministerialnych przez ludzi, którzy w myśl prawa karnego, zarówno II Rzeczypospolitej jak i PRL -u siedzieliby na ławie oskarżonych za zdradę od lat.”
J.W. Dean stwierdza wprost: „Masz na myśli te biedne kraje bałtyckie… Nie wiem, dlaczego chcą służyć za mięso armatnie w jakimś sporze, lub walce, pomiędzy Rosją, a USA”. Głównym celem V Kolumny jest w Polsce promocja „amerykańskich i zachodnich wartości oraz propagowanie nienawiści do Rosji, zachęcające m.in. do dostarczania broni na Ukrainę. Jaki będzie los krajów bałtyckich? „Los państw bałtyckich i Polski jest już przesadzony. Zostaną zmiecione. Nic z nich nie będzie.”
Między innymi tego dotyczy działalność Sorosa i jego poddanych. Jak sami możecie sprawdzić, Drodzy Czytelnicy, cała prasa głównego nurtu dezinformacji szaleje z nienawiści do Rosji i nawołuje do popierania tego nieistniejącego państwa, jakim jest Ukraina. Stwierdził to przecież wyraźnie i jednoznacznie w maju 2014 roku sam Przewodniczący ONZ. Pan Przewodniczący powiedział przecież: „Ukraina nie zarejestrowała swoich granic w ONZ, więc jest to wewnętrzna sprawa Rosji”. Jak widać aktorzy sceny politycznej dowolnie dostosowują się do informacji płynących z ONZ-tu. Wszelkie czasopisma, od „Naszego Dziennika”, poprzez „Gazetę Polską”, czy „Gazetę Wyborczą”, propagują nienawiść do Rosji, tak jak to było za rozbiorów.
Jaki to ma związek z naszą epidemia ODRY? Ano ma i to duży. Co prawda tego w prasie ani codziennej, ani medycznej, nie przeczytasz, ale w „Human and Eeperymental Toxicology”, czasopiśmie indeksowanym przez National Library of Medicine, stwierdzono dodatnią korelację pomiędzy liczbą szczepionek, jakie otrzymuje dziecko, a hospitalizacją niemowląt i ich ZGONAMI. Praca Goldmana i Millera pt.: „Trendy względne w hospitalizacji i śmiertelności niemowląt wg liczby dawek szczepionek i wieku, w latach 1990-2010” podaje, że wskaźnik hospitalizacji wzrósł z 11% przy dwu szczepionkach, do 23% przy 8 szczepionkach, jakie otrzymuje dziecko. Podobnie śmiertelność niemowląt wzrosła z 3,6 % przy otrzymywaniu 1-4 szczepionek, do 5,5% w grupie, która otrzymała 5-8 szczepionek. Tendencje te nie tylko mają wartość biologiczną, ale są poparte dowodami opisów przypadków.
Inne wnioski z tej pracy:
1. Młodsze dzieci były znacznie częściej hospitalizowane i umierały częściej, aniżeli starsze, po otrzymaniu szczepionki.
2. Chłopcy częściej umierali aniżeli dziewczynki.
3. Generalnie brak badań bezpieczeństwa szczepionek (widać tutaj marketing w wykonaniu ekspertów, w rodzaju na przykład pana prof. Radzikowskiego, który wbrew faktom podaje, że szczepionki są najbardziej przebadanymi preparatami; w dostępnym piśmiennictwie brak prac tego pana na temat szczepień).
4. Podawanie jednorazowo większej liczby szczepionek owocuje większą liczbą powikłań.
Opisywana obecnie „epidemia” odry w USA, to jest 39 przypadków z Disneylandu. Przypomnę, że w USA obecnie jest ponad 320 000 000 ludzi i zachorowało 39 dzieci. To jest potęga prasy – od razu epidemia. Najciekawsze jest jednak to, że 99% tych dzieci było szczepionych prawidłowo według zaleceń ekspertów CDC! Na marginesie, to jest ta sama szczepionka MMR, która, jak to udowodniono, powoduje stany zapalne przewodu pokarmowego i jest odpowiedzialna za występowanie autyzmu.
Jest to także kolejny dowód na to, że pojęcie „ochrony stada”, wymyślone przez bankierów w celu dokonania analizy opłacalności opracowania reklamy na danym terenie, legło po raz kolejny w gruzach. Już w 1985 roku w Teksasie wystąpiła „epidemia” odry („The New England Journal od Medicine” – 1987 r.), wśród nastolatków miasta Corpus Christi. Dokumentacja wskazuje, że 99% uczniów było prawidłowo zaszczepionych! Podobnie w 1985 roku, tym razem w Montanie, zanotowano „epidemię” odry. Opisano tą „epidemię” w „American Journal of Epidemiology”. Zanotowano 137 przypadków odry. 98,7% dzieci było prawidłowo zaszczepionych. Autorzy doszli do rewelacyjnego wniosku: „Epidemia może się utrzymywać pomimo odpowiednio wykonanych szczepień”. W 1988 roku w Kolorado, kolejna „epidemia” gazetowa wybuchła. „American Journal of Public Health” opublikował to w 1991 roku. Na uczelni zanotowano 84 przypadki odry. 98% studentów było prawidłowo zaszczepionych. Wniosek: epidemia odry może wybuchnąć wśród prawidłowo zaszczepionych. Autorzy zapomnieli zadać podstawowe pytanie: jaki jest w takim razie cel szczepienia, skoro czy się szczepi, czy nie, to i tak się zachoruje. Odpowiedź jest prosta i jednoznaczna: masz głupi ludku płacić pod byle jakim pretekstem. Przecież vat to jest łapówka dla urzędników. 1991 rok, nadal jesteśmy w Ameryce Północnej w pięknej Kanadzie [pachnącej żywicą] Can. Journal of Public Health publikuje pracę o epidemii odry w 1989 roku, także wśród szczepionych. 1991-1992 Rio de Janeiro. „Pevista da Sociedadw Brasileira de Medicina Tropicale” publikuje pracę o wybuchu epidemii odry trwającą od marca 1991 roku do kwietnia 1992r. Aż 76,4% dzieci otrzymało szczepienia przeciwko odrze do pierwszego roku życia. 1992 r., Cape Town, RPA. „South African Medical Journal” (1994) opisuje przebieg epidemii, która wybuchła w sierpniu 1992 roku w wielu szkołach. Zasięg szczepień pokrywał 91% dzieci.
I pomimo licznych takich przypadków, a musisz pamiętać Szanowny Czytelniku, że wszystkie te czasopisma medyczne należą do jednego wydawcy, i pomimo to udowadniają tezę, że szczepienia nie mają żadnej wartości, z wyjątkiem wyłudzania dodatkowego podatku. Ten podatek jest nielegalny, ponieważ nie był uchwalony przez Sejm. Przymus szczepień stwarzają przez nikogo nie kontrolowani urzędnicy PZH. Przypominam, że finansowanie PZH nie jest jawne. Greenpeace usiłował otrzymać informacje o źródłach finansowania i nie dostał odpowiedzi. Natomiast fakt, że czy się szczepisz, czy nie, to i tak możesz chorować, nikogo nie interesuje, a nawet o tym fakcie oficjalni eksperci w kraju nad Wisłą zapominają.
Smaczku całej sprawie dodają zeznania dwóch wirusologów firmy Merck, jednego z głównych producentów szczepionek, monopolisty w produkcji szczepionki przeciwko odrze. St. Krahling i Joan Włochowski podali do publicznej wiadomości fakt fałszowania tej szczepionki przez Merck, w celu zdobycia monopolu na jej handel. Od 2010 roku wiedziały o tym instytucje rządowe USA. A jak sami widzie, „specjaliści” w kraju nad Wisłą nadal nie mają wiedzy w podstawowym temacie tzw. odporności stada i skuteczności preparatów, zwanych szczepionkami. W 2012 roku organizacja Chatom Primary Care złożyła pozew przeciwko Merck o fałszowanie tej szczepionki. Organizacja stwierdza, że epidemia świnki w 2006 na Środkowym Zachodzie oraz w 2009 roku była spowodowana oszukańczą szczepionką. Rozumiesz teraz PT Czytelniku, że mogą za tym pozwem być nałożone wielosetmilionowe kary. Merck zabezpiecza się ogłupiając Polaków i zawczasu stosując przymus szczepień także poprzez epidemię strachu. Ewentualne straty będą zabezpieczone sprzedażą w Polsce?
Przecież jak się codziennie będzie powtarzało o okropnościach życia na księżycu, to ludzie także w to uwierzą.
Tak jak napisałem wcześniej, tego w polskojęzycznych mediach nie znajdziesz. Nie znajdziesz informacji opublikowanej w „Journal od Pediatrics” – „Zdarzenia niepożądane po szczepieniu Haemophilius influenze typu b 1990-2013”. Autorzy zanotowali aż 749 zgonów po tej szczepionce. 51% tych zgonów jest związanych z zespołem SIDS, czyli nagłej śmierci łóżeczkowej. Moja uwaga: praca ma swoje ograniczenia. Po szczepieniu dochodzi do stanu zapalnego, objawiającego się podobnie jak normalne zakażenie. Powoduje to osłabienie i spłycenie oddechu niemowlaka. W tej sytuacji dochodzi do gromadzenia się dwutlenku węgla w dziecięcym łóżeczku. Brak wentylacji powoduje zgon z powodu uduszenia się dziecka. Autorzy wymienionych prac nie zwrócili na to uwagi, ani nie mierzyli poziomu dwutlenku węgla w dziecięcym łóżeczku. Nasze badania wykonane w latach 2007/11 wykazały, że u takiego niemowlaka stężenie dwutlenku węgla w okolicach głowy może dochodzić do 10 000 ppm. Norma dopuszczalna przez Unię Europejską dla dziecka w wieku szkolnym wynosi 800 ppm. Polskie Ministerstwo Rolnictwa wstrzymuje dopłaty dla rolników, jeżeli w oborze jest większe stężenie dwutlenku węgla, aniżeli 3000 ppm. No ale kto będzie się przejmował niemowlakami. Przecież rodzi się ich w Polsce aż 300 000 rocznie, jest wiec z czego wybierać. Przecież już w 1970 roku ogłoszono w tzw Raporcie Klubu Rzymskiego, że Polska ma mieć tylko 15 300 000 mieszkańców. Najlepszy dowód pozornej działalności tych urzędów w rodzaju PZH, Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego czy Stowarzyszenia Pediatrów jest absolutny brak informacji dla lekarzy i rodziców zagrożeniu, jakim jest dwutlenek węgla. SIDS jest na 3 miejscu śmiertelności w USA, Polska, jako 52 stan, prawdopodobnie ma podobne wskaźniki.
Na marginesie: były komisarz David Kessler z FDA już w 1993 roku w artykule w „Journal of the American Association” podał, że mniej aniżeli 1% lekarzy zgłasza powikłania po podaniu leków na recepty. Inne dane mówią, że tylko 1 na 40 lekarzy wypełnia odpowiednie deklaracje. DYSPONUJEMY DOKUMENTAMI, ŻE NAWET JAK LEKARZ STWIERDZI ZWIĄZEK to Sanepidy ukrywają go.
W Polsce od 1964 toku obowiązuje ustawa o konieczności zgłaszania powikłań występujących po podaniu leków. Jak PT Państwo możecie sami sprawdzić, ani Ministerstwo Zdrowia, ani żadna jemu podległa instytucja nie wykonuje tej Ustawy. A podobno jest ciągłość państwa i prawa? I żadna instytucja powołana do przestrzegania prawa tego faktu łamania ustawy nie kwestionuje.
Autorstwo: dr Jerzy Jaśkowski