to raczej nie Urban jest człowiekiem Palikota, tylko Palikot człowiekiem Urbana
Dziesiątki, setki, tysiące ludzi analizuje słowa Jarosława Kaczyńskiego o Angeli Merkel
i ich wpływ na porażkę wyborczą PiS.
Dziesiątki, setki, tysiące ludzi zastanawia się nad rolą Kościoła w dojściu ludzi Palikota do władzy.
A ja zastanawiam się nad epidemią odmóżdżenia.
Czy jest w Polsce choć jeden człowiek,
który głosował na PiS dlatego,
że jego prezes używa wyłącznie bardzo wyważonych słów?
Ilu może być takich,
którzy zrezygnowali z głosowania na PiS dlatego,
bo uważają, że Pan Prezes swoją wypowiedzią obraził Panią Kanclerz?
0,1% 0,5%, 1%?
Czy te słowa Prezesa mogły mieć jakikolwiek wpływ na wyniki wyborów?
Jakim prawem ludzie ci sugerują,
że wywarło to na wybory Polaków wpływ najistotniejszy?
Jakim prawem sugerują, że miało choć zauważalny?
Co powoduje, że tysiące ludzi w całej Polsce
uznaje taką pokraczną konstrukcję logiczną
za godną dyskusji o wpływie słów Jarosława Kaczyńskiego na wybory Polaków?
A jednak tysiące ludzi traci swój czas, swoją energię, żeby rozmawiać o czymś tak w tym momencie nieważnym?
Tysiące ludzi rozmawia o tym, że Kościół Katolicki wyhodował Palikota.
Czy Kościół wymyślił naukę kościoła na złość palikotom?
Po to, żeby ich sprowokować?
Czy to kościół wymyślił 10 przykazań?
A tysiące ludzi daje się wmanewrować w takie rozmowy.
Skala ulegania podobnym hasłom jest zadziwiająca.
Pal licho, że Ruch Palikota uzyskał 10%.
Antyklerykałowie zawsze byli,
przeciwnicy naszej wiary zawsze byli,
a że uzyskali wsparcie aparatu państwowego,
skorzystali z tego i weszli do Sejmu.
Normalka.
Ale skąd nagły zalew chęci do dyskutowania absurdów?
Co sprawia, że tylu myślących ludzi rozmawia o idiotyzmach?
Czyżby dotknęła nas epidemia odmóżdżenia?
Moim zdaniem niebanalną rolę odgrywają tu „pożyteczni idioci”.
No tak, ale przecież pożyteczni idioci muszą być przez kogoś sterowani.
Przez kogo?
Tu mogę mieć tylko hipotezy.
Nie sądzę, żeby sterowali tym ludzie partii rządzącej.
Pewną wskazówka może być obecność Jerzego Urbana i jego ludzi
w otoczeniu Janusz Palikota.
Paweł Sawkowski we Frondzie pisze,
że „jedynką” na łódzkiej liście jest Roman Kotliński, naczelny „Faktów i Mitów”, że”jedynką w Katowicach był Andrzej Rozenek, wiceszef „Nie” i protegowany Urbana, sam Urban był gościem wieczory wyborczego Ruchu Poparcia Palikota.
Tvn24.pl pisze, że Urban chce nowej lewicy pod wodzą Palikota.
Pisze też, że "Jaruzelski się ciepło wyraża o Palikocie", a Urban powiedział: „namawiam Janusza Palikota, by poprosił o spotkanie Aleksandra Kwaśniewskiego i stworzyli pod auspicjami Palikota blok lewicy ze wszystkimi podobnie myślącymi.” Jerzy Urban to najwierniejszy chyba człowiek generała, który wbrew konstytucji wprowadził w Polsce stan wojenny, a teraz jest z woli Prezydenta doradcą Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Jerzy Urban jest dla mnie postacią najsilniej kojarzącą się z walką z kościołem w Polsce.
Jerzy Urban ma olbrzymie doświadczenie w robieniu ludziom wody z mózgu.
Wcale bym się nie zdziwił, gdyby to Jerzy Urban był autorem pomysłu, że za obecność Ruchu Palikota w Sejmie odpowiedzialność ponosi Kościół Rzymsko – Katolicki.
Pomysł wystarczyło podrzucić „pożytecznym idiotom” i już głupota została rozpowszechniona w milionach egzemplarzy.
Czy pamiętacie „seanse nienawiści”?
Tak przez Jerzego Urbana były nazywane msze prowadzone przez błogosławionego Jerzego Popiełuszkę.
Przecież czynienie agresorów z ludzi modlących się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu jest dokładnie tą samą retoryką.
Czynienie z KRK „wytwórni palikotów” jest tą samą retoryką.
Jerzy Urban był w stanie wojennym postacią znienawidzoną chyba bardziej niż Wojciech Jaruzelski.
Mam nadzieję, że Polacy przypomną sobie „dobra” oferowane im przez Jerzego Urbana i jego ludzie w sejmie obecnej kadencji szybko spotkają się z należytą zapłatą za swoje „dobra”.
I nie lekceważmy Ruchu Palikota,
bo Urban to naprawdę groźny człowiek.
Wie co robić, jak robić i po co robić.
I jeśli robi, to jego działania przynoszą skutek
zgodny z oczekiwaniami Urbana, a nie naszymi.
Powinniśmy rozmawiać o błędach kampanii, ale nie o absurdach,
bo to odwraca naszą uwagę od rzeczy istotnych.
Moim zdaniem bardzo istotną i bardzo niezauważaną rzeczą jest bardzo duży nadmiar oczekiwań od Jarosława Kaczyńskiego,
podczas gdy Jarosław Kaczyński nowych możliwości ma coraz mniej.
Do Jarosława Kaczyńskiego przylgnęło tyle łatek, że cokolwiek powie, zaproponuje, zaniecha, spotka się z silnym sprzeciwem nie tylko przeciwników, ale również części swoich zwolenników.
Polaryzacja naszego społeczeństwa jest tak silna, że Jarosław Kaczyński samodzielnie może przekonać niewielu.
Natomiast aż dziw bierze, że mądrzy skąd inąd blogerzy nie zauważają siły, którą sami stworzyli.
A ta siła, to nie tylko umiejętność posługiwania się słowem pisanym.
Tą siłą jest świadomość.
Świadomość, że są tacy, dla których to co myślę nie jest pozbawione sensu.
To świadomość, że jest nas wielu, ze potrafimy dotrzeć do innych.
Dlaczego swoje możliwości ograniczać do prawicowego portalu,
na którym ludzie mają raczej ogruntowane poglądy?
Którzy z wielkim trudem dają się przekonać?
Przekonywanie przekonanych jest marnowaniem naszego potencjału, a wyniki wyborów pokazują, że jest kogo przekonywać.
Do czego przekonywać?
Nie do PiS, bo wtedy rozum słuchacza przyjmie pozycję niezauważalną i żaden argument do rozumu nie trafi. Przekonywać do tego, o co walczymy. Przekonywać, czyli w tym przypadku przypominać o podstawowych rzeczach:
Tak podstawowych, że nie powinny napotkać większego oporu.
Tak oczywistych, że zapomnianych przez wyborców.
Przecież potrafimy zaintresować naszych rozmówców.
Przecież jest nas wielu.
Nie zostawiajmy wszystkiego jednemu człowiekowi, który bez tego jest skupiskiem bardzo wielu, bardzo nieprzyjemnych ataków.
Bledne zalozenia sprawiaja, ze wnioski sa nic nie warte. Klamstwo, bardzo sprawnie potrafi udawac prawde. No i mamy lodowa góre nieporozumien. Góra lodowa ozdobiona jest emocjami, które utrudniaja logice i kulturze wydostac sie na powie