Bez kategorii
Like

Emerytalny humbug

07/05/2012
639 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Nie ma żadnego znaczenia jak skończy się awantura o wiek emerytalny, bo za kilka, kilkanaście miesięcy państwo i tak przestanie wypłacać emerytury.

0


Ekonomia rządzi się liczbami. A liczbami z kolei rządzi matematyka. Liczby – jak wiadomo – nie kłamią. Już w pierwszych klasach szkoły podstawowej dzieci uczą się tzw. "znaku mniejszości", który stawiają między iczbami odwrócony "dziobem" w stronę tej liczby, która jest większa. Wszystko m.in. po to, aby w przyszłości umiały lepiej respektować nadrzędną zasadę ekonomii "nie można przez dłuższy czas wydawać więcej niż się zarabia". Zasadę tą trzeba stosować zarówno w gospodarstwie domowym, w firmie, jak i w budżecie państwa. Raz na jakiś czas oczywiście można sobie pozwolić na kredyt, dzięki któremu dokonuje się dużej inwestycji, aby później spłacać ją latami. Ale raty tej spłaty – powiększone o inne wydatki – muszą być mniejsze niż wpływy. W innym wypadku bankructwo jest tylko kwestią czasu. Tak samo jest z budżetem państwa. Wydawanie przez dłuższy czas kwot większych niż wpływy musi doprowadzić do katastrofy. Co za kilka miesięcy w Polsce będziemy obserwować.

W roku bodaj 1991 trzej posłowie Unii Polityki Realnej zgłosili projekt ustawy zakazującej deficytu budżetowego. Gdy pomysł oficjalnie przedstawił poseł sprawozdawca – Janusz Korwin-Mikke – odpowiedział mu ryk śmiechu. Klasa polityczna rechotem skwitowała pomysł zakazujący jej zadłużania państwa. Pomysł oczywiście nie przeszedł, a kolejne rządy zaciągały długi niebotycznych rozmiarów. Pożyczone pieniądze były kradzione, lub – co gorsza – marnowane (sam Lenin zauważył kiedyś, że marnotrawstwo jest przestępstwem gorszym niż kradzież i jako takie powinno być surowiej karane). Część pieniędzy posłużyło do "kupowania" wyborców czyli do wydawania na cele zupełnie niepotrzebne, ale realizujące interesy określonych grup (m.in. urzędników). W ten sposób tysiące ludzi przyzwyczajono do dostępu do państwowych pieniędzy. Wydawanie większych kwot niż wpływy stało się sposobem na budżet kolejnych rządów. A "przywileje emerytalne" stały się sposobem na pozyskanie kolejnych grup elektoratu. Pozostały setki miliardów złotych długów. Efekty widać. Polska stanęła na granicy bankructwa i za kilka miesięcy zbankrutuje.

Bankructwo zaś – zarówno w biznesie, jak i w polityce – to (w dużym skrócie) termin określający niemożność pokrywania swoich zobowiązań finansowych. Bankrutem Polska zostanie wtedy, kiedy nie będzie miała pieniędzy na wypłatę swoich zobowiązań – m.in. właśnie rent i emerytur. Bankructwo nastąpi – moim zdaniem – między czerwcem a grudniem 2012. Może trochę dłużej będzie trwała agonia naszego ustroju, ale nic jej już nie zatrzyma. Państwo straci więc możliwość regulowania swoich zobowiązań. Kto na tym straci najbardziej? W pierwszej kolejności typuję emerytów. Dlatego, że większość emerytów – z uwagi na stan zdrowia i wiek – nie weźmie kilofów i nie pojedzie do Warszawy, aby manifestować. Państwo więc albo przestanie emerytom w ogóle wypłacać pieniądze, albo zacznie dodrukowywać banknoty, wywoła hiperinflację i emerytury będzie wypłacać głodowe. Albo też ustawowo podniesie wiek emerytalny np. do 110 lat i problem zniknie sam z siebie.

Nie ma więc żadnego znaczenia czy rząd podniesie wiek emerytalny do lat 67, 69 czy 75. Rząd może też – paradoksalnie – wiek emerytalny obniżyć. Np do lat 60. To też nie będzie miało znaczenia, bo za kilka miesięcy państwo zbankrutuje, a bankrut ma tą wredną cechę, że zobowiązań nie płaci. Nie ma więc znaczenia czy polskie państwo nie będzie wypłacać emerytur 65, 67 czy 59-latkom. Bankructwo Polski zrówna też w prawach i tych, którzy mieli dostać emeryturę w wieku lat 65 i 67. Po prostu nikt nie dostanie niczego. Takie będą skutki rządów eurosocjalistów i głupoty tych, którzy na nich głosowali.

Z końcem 1988 roku w gmachu KC PZPR zebrała się specjalna komisja, która obradowała nad planem sześcioletnim na lata 1994-2000. Z obrad tych guzik wyszło nie dlatego, że plan był do dupy (to swoją drogą) tylko dlatego, że w międzyczasie zbankrutowała cała PRL. Tak samo będzie i teraz. Guzik mnie obchodzi jakie realia emerytalne przewiduje spółka Tusk-Pawlak – Rostowski dla Polaków na rok 2020. W roku 2020 ten ustrój będzie już istniał tylko w podręcznikach historii (o ile będą jej jeszcze uczyć w szkołach). A spółka Tusk – Pawlak – Rostowski będzie już na śmietniku historii. I – miejmy nadzieję – w kryminale.

0

Leszek Szymowski

Niezale

132 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758