Dofinansowywanie z naszych pieniędzy upadających banków, biur podróży czy firm budowlanych to najzwyczajniejsza w świecie defraudacja pieniędzy, której sprawcy – politycy – powinni pójść do kryminału.
Janusz Szewczak – ekonomista, którego cenię bardzo wysoko – informuje o spółkach budowlanych, które znalazły się na skraju bankructwa i którym pomóc może jedynie interwencja państwowa. Wśród nich najważniejsze są te firmy, które budowały drogi przed EURO 2012. Dzieje się to w czasie, kiedy w krajach UE rządy zapowiadają dofinansowanie upadających banków, a w Polsce jeden z "ekspertów ekonomicznych" postuluje, aby państwo sfinansowało powroty klientów upadłego biura SkyClub. Tymczasem jest to nic innego jak stawianie ekonomii na głowie.
Pomysł, aby państwo dopłacało do jakichkolwiek nieudanych inwestycji, jest pomysłem złodziejskim. Dlatego, że to państwo, aby "dopłacić", musi najpierw "zabrać" nam w podatkach. Czyli musi nas okraść. W efekcie zabierze nam z podatków ileś milionów czy miliardów, aby część tych pieniędzy oddać na bankrutujące spółki, a pozostałą część rozkradnie. Wiadomo: chciwi urzędnicy i niejasne procedury to zawsze dobra okazja, a jak mawia przysłowie okazja czyni złodzieja.
Mechanizm państwowego dopłacania rodzi patologie. Przedsiębiorca wie bowiem, że nie musi podejmować dobrych decyzji, nie musi umiejętnie ryzykować, nie musi dobrze rozsądnie gospodarować mieniem firmy. Musi jedynie umieć wyciągnąć rękę do państwa w odpowiedniej chwili, aby państwo zabrało innym, a jemu dało. Jest to praktyka demoralizująca przedsiębiorców i promująca tych głupich i nieudolnych. W systemie "ratowania" upadajacych firm nie ma szansy na pieniądze przedsiębiorca zaradny, uczciwy, mądry. Szanse ma leń, nieudacznik, złodziej i kombinator. Skutek drugi jest taki, że państwo sankcjonuje ewidentny rozbój, okradając ludzi i przeznaczając ich pieniądze na ratowanie nieudaczników i cwaniaków.
Guzik mnie obchodzi jaki będzie los spółek budowlanych, które borykają się z poważnymi problemami finansowymi. Jesli ich właściciele podejmowali złe decyzje to są sami sobie winni. Również guzik mnie obchodzi zła kondycja niektórych banków. Niech zastuka do nich (i do ich właścicieli) komornik. Następni będą mieli nauczkę, co ich czeka jeśli zaczną podejmować złe decyzje. Swoje pieniądze chciałbym wydawać na własne potrzeby, a nie na niwelowanie skutków działalności ludzi nieodpowiedzialnych. Jeśli ja zbankrutuję wskutek złej polityki godpodarowania pieniędzmi to jest to tylko mój problem. Jeśli bankrutują oni to jest to ich problem. Pomaganie im z publicznych pieniędzy jest zwykłym złodziejstwem i defraudacją państwowych pieniędzy, która dla jej sprawców powinna zakończyć się ciężkim więzieniem.
Tony Blair jako student pojechał kiedyś do Paryża i tam zatrudnił się jako kelner. Powiedziano mu, że napiwki wrzuca się do specjalnej puszki, z któej co tydzień pieniądze będą wyjmowane i po równo dzielone. Po tygodniu Blair zorientował się, że tylko on wrzuca, a inni się dzielą. I wtedy zrozumiał na czym polega Unia Europejska. Ten sam mechanizm chce wprowadzić rząd Tuska, dotując upadające przedsiębiorstwa.