Mam tu nieodparte skojarzenie z filmem „Kabaret”.
Na placach koncerty, wielkie finały. Na ulicach wolontariusze. Nie przypięli raczej serduszka mijającym ich ludziom, którzy właśnie poszli do apteki i dowiedzieli się, że nie stać ich na wykupienie lekarstwa za 100% ceny. Tego, które im czy ich dzieciom ratuje życie czy zdrowie. O nich nikt ze sceny nie wspomni. Słowo o kryzysie pieczątkowym nie padnie.
Mam tu nieodparte skojarzenie z filmem „Kabaret”. Jego akcja rozgrywa się w początkowym stadium nazizmu w Niemczech. Dzisiejszy dzień kojarzy mi się z piosenką, z wesołymi scenami kabaretowymi przerywanymi brutalnymi scenami z rzeczywistości. Dlaczego? Powyżej opisałem.
Inna scena to dziecko, śliczny blondynek śpiewający piękną pieśń. Potem kamera odjeżdża i widzimy go w mundurze Hitlerjugend, gdy pieśń podejmuje stado lemingów. Tak jest z orkiestrą, w szerszym planie widzimy Przystanek Woodstock z promocją establishmentowych polityków, tych, którzy odpowiadają min za zły stan służby zdrowia. Z Kondratem wołającym ze sceny, że „Polska nie jest najważniejsza”. Owsiak wiedział jak się pacyfikować młodzież, jeszcze za czasów wiernego sługi Imperium Zła, Jaruzelskiego.
Wolontariusze nie mają pretensji do naszej służby zdrowia, nie zbierają podpisów pod propozycjami zmian w jej marnotrawnym, nieefektywnym funkcjonowaniu. Tym samym pośrednio akceptują jej stan. Ich działanie dołoży do niej jedną tysięczną środków, kilkadziesiąt milionów, choć średnio inne kraje wydają na nią kilka procent PKB więcej a to oznacza w naszym wypadku 20 – 30 miliardów.
Około 100 tys urzędników niepotrzebnie zatrudnionych przez Tuska kosztuję ładnych parę miliardów rocznie, obsługa zaciągniętych przez niego długów to paręnaście miliardów. Jeśli te kilkadziesiąt milionów od Owsiaka „ratuje setki czy tysiące dzieci”, to ile to marnotrawstwo zabija?
Czy nie widzę wiele pozytywnej energii w ludziach, altruizmu, widzę. Ale patrzę na to systemowo. Widzę też, że ludzie w tym uczestniczący zostają skanalizowani – nie róbmy polityki, zbierajmy pieniądze. Dlatego podstawowe narzędzie zniewolenia społeczeństwa czyli telewizja daje im cały dzień do dyspozycji. Nie dlatego robią zbiórkę, którą koszty zerują. To tylko pretekst.
Dlatego Caritas, mający dziesięciokrotnie większe obroty, nie ma choćby swojego dnia w telewizji, proporcjonalnie powinien mieć dziesięć. Największego zbieracza po tamtej stronie Rydzyka nie dość, że do telewizji nie wpuszczają, to jeszcze nie wpuścili na multiplex ani jego radia ani telewizji. Tu zbożne cele są bez znaczenia. Polityka uber alles.
Na FON przed wojną też zbierano ale wtedy państwo robiło co mogło w tym temacie, teraz w sprawie służby zdrowia się nie robi, jest ona jedną z najgorszych w Europie czy OECD
WOŚP to reality show i kolejne święto w kalendarzu a my lubimy święta, „bezpłatne” koncerty, coś się dzieje, wszyscy czują się lepsi. W sumie to zbiorowe samookłamywanie się, że jest dobrze tam, gdzie jest bardzo źle. Właściwie zbiorowa schizofrenia – bo Polacy zgodnie bardzo źle oceniają służbę zdrowia i … w większości głosują na tych, którzy za to odpowiadają.
Może uczestnicząc w zbiórce mają mylne wrażenie, że mają istotny wpływ na polepszenie służby zdrowia?
"Czlonek Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów i Komentatorów............................. "My wybory wygralismy dzieki niekontrolowanemu internetowi i Facebookowi" V. Orban............. Jakosc polityki = jakosc zycia"