…może chociaż jeden spalony radiowóz, albo wóz transmisyjny jakiejś telewizji – też nie…
może chociaż jeden spalony radiowóz, albo wóz transmisyjny jakiejś telewizji – też nie.
Wreszcie znalazłem. Na Krakowski Przedmieściu rozstawiano nagłośnienie, generator prądu, potem się zebrano, pokrzyczano, popodskakiwano i towarzystwo rozeszło się do domów.
Gdy tak przeglądałem internet przypomniało mi się jak to było w 1982 roku. Otóż jeden z wykładowców na Politechnice rozpoczął swój wykład tymi słowy: "Proszę państwa. Pokazały się ulotki, które nawołują do różnych rzeczy. Ja powiem tylko jedno, niektóre z tych ulotek są zbyt dobrze wydrukowane – mają zadziwiająco wysoką jakość. To tyle, a teraz przejdźmy do tematu naszego spotkania."
Śmieszą mnie organizatorzy tej imprezki, bo trudno to nazwać protestem. A nadymali się przed tym jak stado rozsierdzonych smoków. Na fejsie się skrzykiwali, tu już tego, ura bura. Już taczki dla ryżego szykowali.
I co, i nic.
A wiecie dlaczego nic wam z tego nie wyszło? A dlatego, że ci którzy wiedzą jak się robi manifestację i protest to siedzieli w domach i odpoczywali po powrocie z Budapesztu. Bo ci, co protestują w sprawie koncesji dla TV TRWAM też musieli odpocząć. Pewnie część to chciała po prostu zobaczyć jak sobie młodzież poradzi.
Młodzież sobie nie poradziła.
Zwróćcie się do starszych, popytajcie, a może najpierw zapytajcie starszych o co tutaj naprawdę chodzi, kto jest rzeczywistym wrogiem i dlaczego. Jak już przejdziecie i przetrawicie to szkolenie ideologiczne, to może przyjdzie czas na szkolenie jak się robi dobrą manifestację, taką fest. Zresztą widzieliście w zeszłym roku w dniu Święta Niepodległości co to znaczy manifestacja.
Venenosi bufones pellem non mutant