Po publikacji mojego listu otwartego do gen. Ścibor-Rylskiego przez media przetoczyła się burza.
Mainstream zatrząsł się z oburzenia, pomimo (a może właśnie dlatego), że jedyne, co chciałem w nim zawrzeć, to wytłumaczenie, że okrzyk "precz
"A prezydencka ustawa o zgromadzeniach, która cofnęła nas do głębokiego PRL? Nie wiem, po co prezydent i premier stosują jakieś półśrodki i uchwalają takie ustawy. Niech pokażą, jakie są ich prawdziwe intencje, i zdelegalizują związki. Będą mieli święty spokój. Nikt im nie będzie zakłócał ciszy wieczornej."
W krótce może się okazać, że, pomimo propagandy prorządowych mediów, "oszołomów" jest w społeczeństwie większość. Oby.