Aby określić "duchowość" kolejnej kadencji rządów Donalda Tuska należy przypomnieć słynne expose "o miłości" jakie wygłosił premier w dniu zaprzysiężenia jego gabinetu.
Ponieważ jakość "miłości" sprawdzają czyny, należy więc przypomnieć i to, że poseł Janusz Palikot ( ówczesny członke partii PO ) przejmował na siebie rolę zadymiaża w mediach aby swoimi wybrykami przykrywać co rusz to trudne sprawy które mogłyby w niekorzystnym świetle stawiać rząd. Nie jest to przecież żadna nowina, gdyż sam tego nie ukrywał, że ataki Palikota były uzgadniane z Tuskiem ( vide jego sztabem pijarowym).
Innymi słowy, Palikot był "używany" do zadań specjalnych. Po katastrofie Smoleńskiej musiano pozbyć się balastu Palikota który zapisał się "czarnymi zgłoskami" jako zasłużony w lżenie urzędującego prezydenta a obecnie nieżyjącego. Stał się więc balastem dla "europejskiej i eleganckiej" partii rządzącej taki zadymiarz. Postanowiono więc Palikota używać ale w neo-pijarowej formie.
Palikot odszedł z partii sklecając ruch społeczny. Punktem zwrotnym w przyśpieszeniu promowcji ruchu Palikota była śmierć Andrzeja Leppera. WG mnie było to oczyszczenie terenu na polskiej scenie politycznej przed zajęciem go przez ruch Palikota. Gdyby żył Lepper z pewnością wynik RP byłby zgoła inny oraz miałby on konkurencję na "rynku zadym"( wszak Lepper słynął z podobnego stylu działania). BA! NAwet ten sam "magik" – Pan Tymochowicz był autorem strategii marketingowej – jeszcze żyjącego Leppera, a potem ten sam Pan stal się "pijarowym guru" Palikota.
Stary-nowy premier Donald Tusk ma przed sobą dużo trudniejszą kadencję niż pierwszą. Już nie tak wiele może zdziałać kontrola mediów jak i spolegliwy prezydent oraz więszkość parlamentarna i senacka.
Polska wkracza w stan prawdziwego kryzysu, którego skutki trudno przewidzieć – trudno również przewidzieć emocje społeczne jakie mogą wybuchnąć w momencie drastycznego "zaciskania pasa". Można więc rzec, że żarty się skończyły i pijar może nie wystarczyć – symptomem tego może być odkładanie konkstruowania rządu Tuska do granic konstytucyjnych terminów.. .
Na ciężkie czasy najlepszy wydaje się być – dla PO – niezastąpiony Ruch Palikota. Aby uniknąć trudnych tematów, aby ludziom "umilić kryzys" należy rozpętać mu igrzyska. W tej roli – bez konkurencji ze strony Leppera – Janusz Palikot próbuje "odpalić komunistyczne demony".
Kilka dni temu odpalił – wzorem swojego "kumpla" z Belwederu – akcję Krzyż. Sam byłem ciekaw na ile uda mu się w ten taniec zaangażować opozycję oraz Kościół.
Za chwilę pojawią się inne tematy śiatopoglądowe, mające za cel podgrzanie emocji Polaków "do czerwoności" by zaczęli – znowu – emocjonować się nie tym co trzeba. A więc nie tym jak władza ma radzić sobie z kryzysem ale społeczeństwo ma zostać znowu spolaryzowane i podzielone, by walczyło ze sobą nawzajem a nie z władzą( patrząc jej na ręce).
Nie trudno zatem zgadnąć, jaką "duchowość rządów" gotuje nam partia która zasłynęła bezprecedensowymi rekolekcji w Tyńcu- podczas kampanii wyborczej. Oczywiście oficjalnie z Palikotem nie ma nic wspólnego – tak jak Piłat, nie mial nic wspólnego z ukrzyżowaniem Jezusa z Nazaretu.. .
Pierwszą jej kadencję stanowiła "duchowość miłości", której owocami były śmierci wielu znacznych uczestników życia politycznego i społecznego.
Będąc u progu drugiej kadencji oraz obserując preludium do niej w wykonaniu "aniołów apokalipsy" Janusza Palikota, można już dziś mieć pewność, że nasz kraj czeka bardzo ponury okres. Będzie to kadencja niszczenia autorytetów, wykopywania rówów między Polakami oraz problemów gospodarczych na wielką skalę. Skoro, ma to być coś więcej niż "miłość" z pierwszej kadencji, można odnieść wrażenie, że szukuje się nam niezłą "łaźnię".