1/2011 (4) LIPIEC. Na stronie internetowej Europosła dotarłem do relacji, którą teraz WRZUCĘ do zakładki PRACA. Na Nowym Ekranie nie widziałem dotąd takiej konfrontacji różnych wizji zatrudnieniowych z filozofią polityczną. Dla mnie zaciekawiające.
-"Niesfirne Dziecię Gutenberga".
2010-12-17
Rzuciły mi się tam w oczy dwie rzeczy. Po pierwsze, jak dobrze te firmy przygotowane są do dyskusji z europejskimi ustawodawcami. W każdej z nich czekało na nas kilku specjalistów gotowych w szczegółach rozmawiać o proponowanych regulacyjnych. Gładko przechodziliśmy z jednego specjalistycznego tematu do drugiego – od bezpieczeństwa danych osobowych, poprzez standardy ochrony środowiska, politykę konkurencji, po tematy mi szczególnie bliskie jak e-handel, czy prawo ochrony konsumenta.
Po drugie, zaskakujące były różnice między tymi gigantami technologii. Hewlett Packard nadal rezyduje w starej, pachnącej naftaliną centrali z lat pięćdziesiątych. Oracle to swoista orgia aluminium i metalu. Apple to przykład oszczędnego, acz wysmakowanego designu. Najciekawsza jest jednak siedziba Google, który stworzył swoim programistom miasteczko uniwersyteckie. Wszędzie dziesiątki darmowych barów i restauracji (zgodnie z polityką, że z każdego miejsca pracy nie może być dalej niż 150 metrów do stanowiska z jedzeniem), baseny, hamaki, joga, siłownie. Jest nawet przedszkole. Czas pracy jest nielimitowany. Każdy pracuje, kiedy chce. W dzień czy nocy, bez znaczenia. Rozliczanym jest się z konkretnych zadań, nie z tego, kto ile czasu spędził w firmie.
Z jednej stronie doskonałe rozwiąznie, z drugiej pachnie trochę Orwellem. Nie wiem, czy chciałbym żeby firma, w której pracuję organizowała całe życie.
Rafał Trzaskowski