Wszystkim organom państwa zależy, by „walka z narkomanią” trwała i trwała – bo to gwarantuje dużo pieniędzy na „walkę z narkomanią”. A na to by trwała walka, musi istnieć narkomania.
Państwo mylicie dwa pojęcia. To, czy zażywanie dopalaczy i pedofilia jest złem – z tym, czy państwo winno z tym walczyć.
Otóż twierdzę, że nie powinno. Przynajmniej: nie w taki sposób.
Co do dopalaczy – i w ogóle narkotyków. Dopóki państwo nie zaczęło (na zlecenie dealerów narkotykowych) „walczyć z narkomanią”, narkomania była tylko śladowa lub nie było jej w ogóle. „Walka z narkomanią” spowodowała ponad stukrotną podwyżkę ceny narkotyków, więc powstał ogromny bodziec do rozwoju nielegalnego handlu narkotykami. Wg. agencji Reutera mafie narkotykowe dawały 20 lat temu $1,5 mld rocznie politykom, by NIE zniesiono zakazu brania narkotyków (ile dają dziś – nie wiem). Gdyby przestać „walczyć”, cena hery spadłaby do 50 groszy za działkę. Zdeklarowani i nieopanowani nałogowcy po tygodniu by szczęśliwie wymarli, nikogo nowego nie wciągając już (to ważne!!!) w nałóg – i nikt normalny by tego świństwa nie brał. Pozostałoby to na poziomie „wąchaczy kleju” – czyli marginesu.
A, że część marginesu wymrze? Jakaś selekcja naturalna powinna być. Inaczej całe narody wymrą. Śmierć osobników nieodpowiedzialnych jest tak samo korzystna i niezbędna dla narodu, jak w gospodarce niezbędne jest bankructwo złych firm.
A inna sprawa, że należy wyposażyć głowę rodziny w narzędzia do walki z narkomanią w rodzinie. Bo to, co napisałem, dotyczy dorosłych. Dziećmi powinni zajmować się rodzice.
Reasumując: to państwo jest odpowiedzialne za wzrost narkomanii. Politycy otrzymują ogromne łapówki od baronów narkotykowych, policja ma pieniądze i ogromne uprawnienia… a także pieniądze od wielkich bossów za likwidowanie drobnej konkurencji. Wszystkim organom państwa zależy więc, by „walka z narkomanią” trwała i trwała. A na to by trwała walka, musi istnieć narkomania.
Walczyć z narkomanią powinno nie państwo, a rodzina.
Co innego z pedofilią. Tu mamy ofiarę. I znów: walczyć z tym powinno społeczeństwo: rodzina, sąsiedzi… Potrzebna jest ustawa, że gdy ktoś poturbuje lub (w przypadku oczywistym) zabije pedofila – to jest bezkarny lub karany symbolicznie. NB. podobnie z dealerami, którzy bez wiedzy ojca dadzą dziecku narkotyk.
Natomiast obecna walka z pedofilią ma dwie przerażające cechy:
1) Powstają organy państwowe do walki z pedofilią. Ich pracownicy mają premie za wykrycie pedofila. Co powoduje, że na jednego prawdziwego pedofila przypada dziesięciu Bogu ducha winnych ludzi – jak choćby ten Polak z Missouri, który kąpał pięcioletnią córeczkę.
2) Pokazuje to wszystko telewizja. Zdecydowanie zwiększa to szeregi pedofilów. Bo wielu mężczyzn (i kobiet też trochę…) ma takie skłonności – ale do głowy by im nie przyszło realizować swoje fantazje, gdyby nie to, że wmawia im się, że jest to powszechne, że robią to zacni i szanowani ludzie… Wszystko, co pokażą w TVP, natychmiast znajduje tysiące naśladowców. Dlaczego prawie nie było pedofilii w PRL? Bo wprawdzie była (i była surowo karana), ale cenzura nie pozwalała o tym pisać…
Pedofile powinni być, oczywiście, karani – ale po cichu. Pedofilia powinna być po prostu, jak było zawsze, „nie do pomyślenia”. A dziś nie tylko jest do pomyślenia, ale każdy ma ją na oczach.
I wmawia się mu, że jest to powszechne zjawisko!!
To jest chore.
A całość z punktu widzenia bieżącej polityki najlepiej ujął na FaceBooku p.Piotr Dymiński: „Im się po prostu pomyliło. PiS obniżał podatki, a PO walczy z chuliganami; miało być odwrotnie, ale suma tych politycznych POPiSów i tak jest ta sama”.
…a skutki marne, trzeba dodać.