Bez kategorii
Like

Don’t pay for me, Argentina (1)

25/12/2011
401 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

W czasie gdy Polacy wnoszą swe oszczędności na spłatę długów pięknej i zamożnej Italii, tak aby światowa finansjera, broń Boże, niczego nie straciła, Argentyna od 10 lat pokazuje wierzycielom zamaszysty gest Kozakiewicza. I ma się dobrze.

0


 

Jest taki stary żydowski szmonces o rezolutnej Rozencwajgowej, która widząc, jak jej mąż rzuca się na łóżku i nie może spać, bo rano musi zwrócić duży dług sąsiadowi, otworzyła w nocy okno i wywoławszy głośno nazwisko pana Cynaderszwanca  oznajmiła mu, tak, aby cały sztetl to usłyszał, że jej mąż tych pieniędzy nie ma i jutro mu ich nie odda. „Nu, i teraz to niech on sze martwi, a ty Icek szpij!” zakończyła poprawiając kołdrę. 

Mija właśnie 10 lat od chwili, kiedy nowo wybrany wówczas prezydent Argentyny Adolfo Rodriguez Saa zrobił dokładnie to samo, chociaż nie aż z takim wdziękiem jak Rozencwajgowa. Nazajutrz po swym zaprzysiężeniu, 24 grudnia 2001 roku ogłosił on całemu światu, że jego kraj zwyczajnie i po prostu zawiesza spłatę długu publicznego wraz z odsetkami na czas nieokreślony. Mówiąc krócej, ogłosił niewypłacalność. Było tego wtedy w sumie 132 miliardy $, w tym 79 mld długów zagranicznych. Zamiast dogadzać światowym bankierom rząd w Buenos Aires wprowadził natychmiast nową walutę i skierował dostępne mu środki na utworzenie miliona miejsc pracy w kraju i na doraźną pomoc kryzysową dla biednych dla opanowania sytuacji społecznej. Wierzycielom prezydent przedstawił propozycję nie do odrzucenia: wykup długów po 35 centów za 1$. W tym czasie nawet najgorsze długi chodziły na światowym rynku po 50-60 centów za dolara. Aj, jakiż więc podniósł się wtedy rejwach! Ale i Rodriguez Saa i jego następcy pozostali nieugięci. W rezultacie ¾ wierzycieli zgodziło się w końcu na narzucony wykup, a do 2010 roku Argentyna konsekwentnie wykupiła po tej samej cenie 93% swojego zadłużenia zagranicznego. Wprawdzie Rodriguez Saa, musiał ustąpić ze swej prezydentury już po tygodniu urzędowania, ale przełom, i to niesłychany nastąpił, a Argentyna w ciągu roku opanowała kryzys i dziś radzi sobie dużo lepiej od nas stosując ścisły protekcjonizm gospodarczy. W rzeczywistości jest obecnie jednym z najlepiej rozwiniętych państw Ameryki Łacińskiej i należy do pięciu najszybciej rozwijających się krajów świata. W połowie tego roku wzrost PKB szacowano na 11,6%. W ciągu krytycznej dekady, uzyskała niesamowity rozmach: zbudowała dwie elektrownie atomowe, buduje trzecią i planuje dwie dalsze, dynamicznie zagospodarowuje swoją część Antarktydy, uczestniczy we własności satelitów telekomunikacyjnych i  ma poważny udział w międzynarodowych programach obserwacji kosmosu. Zapowiadany koniec świata nie nastąpił. Częściowo sekret kryje się na pewno i w tym, że także najwięksi wierzyciele chcieli wtedy przypadek argentyński szybko wyizolować i zatuszować, aby nie dopuścić do powstania większego buntu z udziałem kolejnych pogrążonych w kryzysie państw. Argentyńscy politycy umieli to wykorzystać.

Tygodniowy epizod prezydenta Rodrigueza zasługuje na nieco więcej uwagi.  Wszedł on na scenę zupełnie nieoczekiwanie, kiedy w atmosferze społecznego wrzenia,  kryzysowej histerii i krachu finansowego tuż przed świętami, ludzie wyszli na ulicę i obalili prezydenta „z ulicy” (nazywał się Fernando de la Rua, a to znaczy dosłownie „Ferdynand z ulicy”). Adolfo Rodriguez Saa został wybrany od ręki na prezydenta przez parlament. Jest to konstytucyjnie konieczne, bo kraj nie może ani chwili stać nierządem (w obu Amerykach panuje podobny system polityczny: prezydent jest zarazem premierem rządu). Jest bardzo ciekawe, że Adolfo Rodriguez Saa ze strony matki pochodził  z chrześcijańsko-palestyńskiej rodziny z Ramallah, co w kontekście jego starcia z międzynarodową mafią  bankierską miało szczególny smaczek, podobnie zresztą jak jego imię nadane mu przez ojca w 1947 roku na cześć pewnego niemieckiego malarza pokojowego, który okazał się zbrodniarzem wojennym. W San Luis, gdzie Adolfo się urodził, był wtedy ważny punkt przerzutu ściganych zbrodniarzy hitlerowskich, także do Paragwaju i Brazylii. Wszystkie te szczegóły natychmiast mu wyciągnięto w mediach w kontekście „niewybaczalnej krzywdy”, jaką wyrządził  światowym rynkom, bankom i finansom. W rezultacie był  52. prezydentem Argentyny tylko przez siedem dni, od Wigilii do Sylwestra, ściślej od 23 do 30 grudnia 2001 roku. Zrobił swoje i w samą porę zszedł z celownika oburzonej światowej finansjery. Ale o dziwo nadal żyje i ma się dobrze, a nawet od roku 2005 spokojnie zasiada w argentyńskim senacie, co samo w sobie też jest budujące i napawające szczególnego rodzaju nadzieją.

Wydaje się, że sukces manewru polegał na tym, iż Adolfo nie był sam. Jego rola polegała na tym, że wziął na siebie całe odium tej kluczowej decyzji ze świadomością ryzyka i konsekwencji osobistych, ale jego następcy potrafili go potem skutecznie ochronić, utrzymali w mocy jego decyzję, wykorzystali stworzone w ten sposób szanse i nie zmarnowali okazji do usamodzielnienia kraju. Wszyscy następni prezydenci, łącznie z obecną panią Cristiną Fernandez de Kirchner byli i są wybierani dla kontynuacji strategii zainicjowanej w czasie tygodniowej prezydentury Adolfo Rodrigueza Saa. Argentyna z żelazną konsekwencją chroni do dziś protekcyjnie swój rynek i swoje finanse przed windykacjami i zakusami obcych, a osiągnięte wyniki mówią same za siebie. (Przygotowuję zresztą i tu zapowiadam dwa osobne materiały  nt. protekcjonizmu gospodarczego w Argentynie i w Brazylii).    

Wróćmy jednak do kwestii zadłużenia, która się wcale tym jednym brawurowym aktem nie skończyła. Właśnie dlatego, że gospodarczo Argentyna od dawna już tak sobie dobrze radzi, najbardziej uparta część wierzycieli wciąż domaga się zwrotu długów po wysokiej, a czasem zgoła po nominalnej stawce. W sumie chodzi jeszcze o 6 mld $ plus odsetki. Pozostali oni na placu boju dlatego, że argentyńskie obligacje nie miały klauzuli kolektywnego wykupu, która by zmuszała wszystkich do zgody na cenę, jeśli przyjmie ją określona progiem większość wierzycieli. Dziś taką klauzule stosuje się już powszechnie na tzw. rynkach wschodzących i stała się ona standardem w Europejskim Mechanizmie Stabilizacyjnym przyjętym dla strefy euro.     

Uparci wierzyciele Argentyny to niejednorodna i raczej rozproszona zbieranina podmiotów. Najbardziej hałaśliwe są dwa fundusze-  EM i NML Capital – z żydowskiej grupy Elliott Management, zajmujące się skupowaniem obligacji i papierów dłużnych na rynku wtórnym. Ponieważ żywią się one głównie finansowymi odpadami po bankrutach, na rynkach światowych mają niemiłą ksywę „funduszy sępich” (ang. vulture funds,hiszp. fondos buitres). Grupa Elliott Management, założona przez Paula Singera w Nowym Jorku w 1977 roku, to właściwie fundusz windykacyjno-spekulacyjny z rozbudowanym działem prawnym i długą historią zawiłych sporów sądowych i zajęć aktywów bankowych na całym świecie. Bez wątpienia trzeba mieć bardzo specjalne predyspozycje psychiczne, żeby się takim biznesem zajmować bez wstrętu. 

Drugą ważną kategorią wierzycieli jest grupa 60.000 osób prywatnych z Włoch, gdzie argentyńskie obligacje cieszyły się dużą popularnością jako lokata detaliczna. W tym miejscu trzeba dodać, że jeśli istnieje gdzieś na świecie druga Italia, to jest nią Argentyna. Włochom nie udało się zbudować imperium kolonialnego choć próbowali, ale do tego potrzebna by im była armia inna niż włoska, która zawsze była pośmiewiskiem całej Europy, bo zawsze i od wszystkich tylko brała lanie i nawet Etiopczycy Menelika rozgromili ich sromotnie włóczniami pod Aduą w 1896 roku. Włosi utworzyli jednak spójne i udane skupiska swej emigracji np. w USA, a zwłaszcza w Argentynie, gdzie ponad połowa ludności tj. 22 z 40 milionów (a w Buenos Aires aż ¾) przyznaje się do włoskiego pochodzenia, książka telefoniczna BA przypomina Neapol, w tamtejszym języku hiszpańskim jest mnóstwo włoskich wtrętów i zapożyczeń, a kuchnia – gdyby nie rozpusta wołowiny – to właściwie powtórka z takich dań jak pasta, pizza, faina, polenta,itp. M.in. z powodu takiej bliskości kulturowej sprzedaż argentyńskich walorów była we Włoszech większa niż gdzie indziej. (cdn.)

 

Bogusław Jeznach

0

Bogus

Dzielic sie wiedza, zarazac ciekawoscia.

452 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758