Ona naprawdę jest taka …!
Co do pani minister sportu, to przekonaliśmy się o tym dość szybko, gdy niedawno z rozbrajającą szczerością rzuciła w przestrzeń medialną dylemat, związany z niefrasobliwością decydentów, którzy wybrali takie a nie inne kluby piłkarskie do rozegrania meczu o Superpuchar! A już dzisiaj, pani minister przeszła samą siebie, przekonując dziennikarzy, że o tym czy dany obiekt jest otwarty decyduje, nie uzyskanie wszelkich wymaganych do tego zgód, zezwoleń, dopuszczeń. ale fakt odbycia się imprezy otwarcia (sic!) A skoro tak, to ona – jako że obejmując stanowisko ministra, składała przysięgę zobowiązującą ją do przestrzegania prawa i z tej racji, że "umów należy zawsze dotrzymywać" – wypłaci ustępującemuprezesowi NCS Rafałowi Kaplerowi należne premie. A że premie te pan prezes miał otrzymać w dwóch transzach: pierwsza transza, po uzyskaniu "pierwszego sukcesu", czyli wszystkich wymaganych odbiorów i pełnym uruchomieniu Stadionu Narodowego a druga transza, po uzyskaniu "drugiego sukcesu", czyli po pomyślnym przeprowadzeniu na tym stadionie turnieju piłkarskiego Euro 2012, więc decyzja pani minister, na razie dotycząca pierwszej transzy, będzie wyglądać następująco: Nastąpi wypłacenie byłemu już prezesowi premii w wysokości proporcjonalnej do terminu kiedy te sukcesy zostaną osiągnięte (sic!) Tym samym, pani minister autorytatywnie potwierdziła, że z chwilą odejścia pana Rafała Kaplera, te cele jeszcze nie zostały osiągnięte a zakładane w umowach terminy odbiorów, nie zostały dotrzymane – wręcz przeciwnie, zostały znacznie przekroczone. Ale jak widać, w terminologii Platformy Obywatelskiej funkcjonuje z powodzeniem nowy twór słowny, taki jak "osiągnięcie sukcesu", który jeszcze się nie wydarzył i nie wiadomo czy tym sukcesem będzie … ale już może być za takowy sukces uznany! Na tej podstawie i dlatego, że jak mówi pani minister:"umów należy przestrzegać"!!!, stosowne premie będą więc wypłacone zgodnie z prawem.
Oprócz słowa "sukces" z racji którego, jak widać można w PO wypłacać słone nawet premie, triumfy święci w ostatnim czasie słowo "konsultacje", które w wykonaniu premiera Tuska nabrało zdecydowanie nowego znaczenia.
No bo, czy jest ktoś w kraju – za wyjątkiem ścisłego grona klakierów – kto wierzy, że premiera Tuska martwi los polskich emerytów za 30 lat? Nie sądzę … Dlatego, pewnie nie dziwi nikogo również szum medialny, jaki jest czyniony wokół tzw. konsultacji a w które premier zaangażował się osobiście. I przecież, to nie los przyszłych emerytów zaprząta tak głowę premiera, lecz widmo bankructwa, które nawet ktoś słabo orientujący się w finansach państwa widział już od dawna a które teraz, w całej swej okazałości, zajrzało w oczy i premierowi i ministrowi finansów … Stąd teraz te gorączkowe próby znalezienia nowej formy współpracy z otoczeniem politycznym, w celu znalezienia uznania, choćby tylko w oczach własnych zwolenników. Dzięki temu, sprzyjające media, będą miały szansę przedstawiać kolejne kroki władzy w kategoriach racjonalności politycznej. Przecież kierowanie – tak jak podczas ostatniego Kongresu Kobiet, odbywającego się pod hasłem "Kobiety dla Polski. Polska dla Kobiet" – pytań na temat przedłużenia czasu pracy o 7 lat, do obecnej tam m.in. Danuty Hübner, Henryki Bochniarz, Leny Kolarskiej-Bobińskiej, Magdaleny Środy, czy Wandy Nowickiej, z jednej strony zakrawa na kpinę z inteligencji Polaków a z drugiej, wystawia jednoznaczną ocenę głównym aktorom tego wydarzenia. Myślę że każda Polka, w odpowiedzi panu premierowi, może w tym momencie powiedzieć, że oczywiście zgodzi się na przedłużenie czasu pracy, nawet o 20 lat … ale pod jednym warunkiem: że będzie to praca i płaca na identycznych warunkach, jakie mają zapewnione (najprawdopodobniej do końca życia) w/w panie!
Kolejne kroki premiera, skierowane tym razem do gmachu Sejmu, także nie dziwią. Bo i dalsze "konsultowanie" projektu ustawy emerytalnej w niczym nie odbiegało od "konsultacji" w sprawie umowy ACTA, w których ministrowie nie tylko mieli "prikaz" ukrywania prawdziwych zapisów i celów wprowadzania nowego prawa, ale mieli także obowiązek rozmawiania tylko z jedną stroną tej umowy. Zgodnie z tymi samymi zasadami, premier kontynuował więc swoje konsultacje w sprawie emerytur … I tak:
"Tusk spotkał się w poniedziałek w Sejmie z marszałek Ewą Kopacz i grupą parlamentarzystek Platformy, które zajmują się sprawami społecznymi. Po południu w sprawie reformy wieku emerytalnego szef rządu będzie rozmawiał z Parlamentarną Grupą Kobiet."
wiadomosci.onet.pl/kraj/premier-ws-wydluzenia-wieku-emerytalnego-konsultac,1,5025515,wiadomosc.html
Tylko że przewodniczącą tej grupy jest Bożena Szydłowska (PO) a w skład prezydium tej grupy wchodzą posłanki: Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska (SLD), Anna Grodzka (Ruch Palikota), Krystyna Ozga (PSL) oraz Beata Małecka-Libera (PO) a posłanki największej partii opozycyjnej zdecydowanie odcięły się od działań tej grupy … Chyba komentarz jest zbędny, tym bardziej, że w ramach codziennych medialnych hołdów dla obecnego rządu, tzw. "wolny strzelec", czyli Waldemar Kuczyński, już apelował, "by nie dać się zakonsultować!!!" – tak jakby tych konsultacji było już co nie miara i z tyloma różnorodnymi podmiotami, środowiskami, że dalsza ich kontynuacja staje się nieracjonalna, zupełnie bezcelowa.
Intensywność tych spotkań z udziałem premiera i przyjęte terminy ich zakończenia, świadczą o jednym:
Sytuacja jest tak podbramkowa, że premier "po trupach", ale i tak przeprowadzi błyskawicznie przez Sejm Senat i prezydenta ustawę emerytalną – i do tego potrzebny jest mu argument, że: Konsultacje się odbyły! W przeciwnym wypadku naraziłby się na kłopoty "konstytucyjne".
W korespondujące z zachowaniem premiera, dzisiejsze zarzekanie się ministra finansów Jacka Rostowskiego, że wprowadzenie właśnie teraz i w tak szybkim tempie tej ustawy emerytalnej, jest "całkowicie neutralne dla budżetu państwa przez najbliższe kilka lat", uwierzyć mogą chyba tylko jacyś ślepi apologeci obecnej władzy. Wszak, tak gorączkowe poszukiwania nowych źródeł dopływu gotówki do budżetowej kasy, świadczą o wielkiej panice w obozie rządzącym … panice odbierającej możliwość racjonalnego myślenia i działania. Choćby ostatni taki rządowy pomysł, by Urzędy Skarbowe ścigały przedsiębiorców i pracowników, w związku z używaniem samochodów służbowych … który cofa nasz kraj o wiele dalej niż do głębokiego PRL-u!
W jakim kontraście do tego typu pomysłów urzędników państwowych, którzy przecież powinni znać się na tym co robią, była dzisiejsza wypowiedź przewodniczącego Towarzystwa Greków w Gdyni, Georgiosa Orfanosa, który tłumacząc i broniąc pewnych postaw i zachowań Greków, wyraził się mniej więcej w ten sposób:
"W Grecji nie ma czegoś takiego jak podatek od nieruchomości … No bo i jak! Jest niedopuszczalne, by płacić ten podatek: Skoro ktoś coś kupił na własność, to nie może kolejny raz za to samo płacić! Co, za to że oddycha też ma płacić podatek???"
Ale co tam jakiśGeorgios Orfanos! Przecież są potrzebne PIENIĄDZE!!! … na wypłacanie premii za osiąganie kolejnych "SUKCESÓW" (w przyszłości)!!! Mało to prezesów i byłych prezesów w Polsce …
Link do zdjęcia wprowadzajacego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.