Bez kategorii
Like

Dobry i zły policjant

09/05/2011
476 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Na polskiej scenie politycznej brakuje „złego policjanta”

0


Każdy, kto obejrzał kilka filmów kryminalnych zna z pewnością taktykę negocjacji "Dobry i zły policjant". Do sali przesłuchań wchodzi dwóch policjantów. Jeden ze stróżów prawa zaczyna rozmowę z podejrzanym. Cechuje go duża bezpośredniość, mówi mocno podniesionym głosem, rzuca oskarżenia. Przesłuchiwany zaczyna dostrzegać dramaturgię swojej sytuacji. Czas mija, a poczucie zagrożenia potęguje się. W pewnym momencie agresywny policjant wychodzi z sali.
Do rozmowy włącza się drugi stróż prawa. Częstuje podejrzanego papierosem, mówi spokojnie i kulturalnie. Wspomni coś o gorszym dniu kolegi po fachu, ale nie neguje sensu jego wypowiedzi. Prosi o informacje, podkreślając że konsekwencje mogą być łagodniejsze. Podejrzany odczuwa taką różnicę w samopoczuciu, że skłania się do współpracy. Policja wygrywa.
Należy nadmienić, że zły glina jest w życiu prywatnym często sympatycznym i ciepłym facetem. W pracy musi jednak zachowywać się tak, aby policja koniec końców odniosła sukces.
Zły policjant, to człowiekiem od brudnej roboty, której inni nie potrafią bądź nie chcą wykonać. Dobry i zły policjant wzajemnie się dopełniają. Obaj służą swojej instytucji.

Na polskiej scenie politycznej nie ma "złego policjanta"

Prawo i Sprawiedliwość jest postrzegana przez wielu wyborców w ciemnych, a przez niektórych nawet w zupełnie czarnych barwach. Negatywny wizerunek PiSu jest budowany od wielu lat przez dużą część mainstreamowych mediów. Wraz ze zbliżającą się kampanią wyborczą będziemy mogli zaobserwować apogeum tego procesu. Platforma Obywatelska, co zresztą z perspektywy tej partii jest zupełnie zrozumiałe, nie zamierza odstąpić od zwycięskiej taktyki, czyli "straszenia PiSem" (mimo, że często ociera się to o zwykłą hipokryzję – dajmy na to, poziom inwigilacji społeczeństwa przez władzę). Ogłupiani socjotechniką, bywa że nie dostrzegamy, iż duża część postulatów partii Jarosława Kaczyńskiego, to tak naprawdę zwykłe minimum, które każda siła polityczna dbająca o dobro naszej ojczyzny, powinna wspierać. Weźmy np. wykorzystanie olbrzymiego potencjału energetycznego Polski: geotermii, gazu łupkowego, węgla – powinno być jednym z priorytetów, każdego propolskiego Rządu.

Pełnienia funkcji "złego policjanta" nie należy utożsamiać z przedstawianiem przejaskrawionego, wyolbrzymionego obrazu sytuacji. Zły glina, a może lepiej posługiwać się określeniem "człowiek od brudnej roboty", wali prosto z mostu, przedstawia konsekwencje złych działań. Z jednej strony wywołuję u interlokutora poczucie niepewności czy nawet zagrożenia, ale z drugiej rozmówca zaczyna rozumieć powagę sytuacji, w której się znalazł. Na polskiej scenie politycznej brakuje "złego policjanta". Nie partii, która głośniej mówiłaby swoje postulaty, przekrzykiwała pozostałych, ale takiej która będzie mówiła konkretnie, rzetelnie informowała o wszystkich problemach Polski. "Partia od brudnej roboty" powinna podejmować szczególnie te tematy, o których dyskusji z różnych przyczyn brakuje, a które są ważne dla przyszłości naszej ojczyzny.

PiS musi balansować

Dlaczego ze strony opozycji nie słychać o drastycznej redukcji armii urzędników, którą zafundował nam Tusk? Dlaczego? – bo urzędnik i jego rodzina, to też wyborca. A chodzi o setki tysięcy obywateli. Opozycja próbuje balansować: zmniejszymy biurokracje, ale stopniowo.
Co powinna zrobić "partia od brudnej roboty"? – Wyłożyć kawę na ławę, rzetelnie wypunktować sytuację, zaproponować konkretne projekty zmian. (Rozrost biurokracji jest szkodliwy dla państwa z trzech powodów. Po pierwsze, każdy urzędnik coś tam robi, przez co przepisy stają się coraz bardziej skomplikowane. Po drugie, biurokracja b. obciąża budżet państwa, a potrzebne są radykalne cięcia. Po trzecie, urzędnicy przez to, że pracują dla sektora państwowego, nie przyczyniają się do wzrostu dobrobytu kraju.) "Partia od brudnej roboty" nie powinna bynajmniej odstraszać wyborców formą przekazu. Należy pamiętać, że polityka w systemie demokratycznym, to także sztuka kompromisu.

Czy na polskiej scenie politycznej pojawi się "partia od brudnej roboty"?

Społeczność Nowego Ekranu, to taki zbiorowy zły policjant, tylko że w obrębie mediów. Odwala robotę, której inni boją się lub nie mogą wykonać (temat Smoleńska jest tego najlepszym przykładem). NE ma wpływ na kształtowanie się opinii społecznej, więc pośrednio na realną władzę.
Ostatnio wszyscy członkowie społeczności NE, żyją tekstem popełnionym przez Łażącego Łazarza – "Jedna opozycja to za mało by wygrać". Wśród burzy emocji, odnoszę wrażenie że większość blogerów zapomniała na moment o jednym b. ważnym powodzie, dla którego zgromadziliśmy się na NE. Mamy wspólnego wroga. Naszym wrogiem, wrogiem Polski jest układ władzy i sztuczne elity, które wyłoniły się wskutek układu Okrągłego Stołu. Jeżeli mamy wspólnego wroga, to oznacza że siłą rzeczy gramy w jednej drużynie.
Ostatnia dyskusja pokazała, że społeczność NE ma niesamowite pokłady energii. Tę energię, zapał do działania należy wykorzystać. Mam duże zaufanie do ŁŁ, bo sobie na nie zapracował. O nic nie zamierzam go pochopnie oskarżać. Cierpliwie czekam. Czekam na szeroką wizję projektu i wiem że niedługo przeczytam notkę, która przedstawi w szczegółach plany projektu.
Zgadzam się w pełni, że PiS potrzebuje koalicjanta. Szczególnie takiego koalicjanta, którego podporą będą patrioci, mający konkretną wizję przyszłości Polski i których zapał do działania ma szansę być spożytkowany. Polski patriotyzm jest oparty na wartościach chrześcijańskich. Należy pamiętać, że Chrześcijanin, to osoba która postępuje mądrze i zgodnie z etyką chrześcijańską – "Po czynach ich poznacie". Także partią powinna dawać przykład mądrego działania, nie prezentować hasła. Założenia brakującej siły politycznej powinny być, tak jak Biblia przykazuje – gorące bądź zmine. Nigdy letnie, choć tak jak było wspomniane, forma przekazu jest ważna i  nie powinna odstraszać wyborców.
Zgadzam się, że do następnych wyborów nie można czekać. Po 10 kwietnia trzeba być przygotowanym na bardzo ciemne scenariusze.

Liberalne hasła, które doprowadziły PO do władzy, a także przeszło 400 tysięcy głosów oddanych na Korwina-Mikkego w wyborach prezydenckich pokazują, że jest popyt na idee, propagujące konkretne zmiany w Polsce. Propozycje PiSu nie mogą się przebić do opinii społecznej, a moim zdaniem, są także celowo zbyt stonowane (ażeby trafiły do jak największego grona ludzi). Jestem pewien, że projekt promowany przez ŁŁ, będzie różnił się od np. idei Korwina-Mikkego tym, że jego myślą przewodnią będzie dobro Polski(wykorzystanie potencjału energetycznego kraju; problem demograficzny; emigracja; wyjaśnienie Smoleńska; gdy pieniądz nie ma wartości, to kapitał ma narodowość).
Ludzie oczekujący naprawy naszego kraju, to bardzo często także użytkownicy Internetu, do których możemy dotrzeć. To nie przygłupy, łykające propagandową papkę. Ostatnie anty-rządowe demonstracje kibiców, przepraszam kiboli, pokazują że ludzi wcale nie jest tak łatwo otumanić. Istnieje także b. duża ilość Polaków, którzy nie rozumieją powagi sytuacji, w jakiej znalazła się nasza ojczyzna. PiS dąży do wyjaśnienia tragedii Smoleńskiej, ale przez to inne problemy jak np. katastrofalny stan finansów państwa, nie mogą przebić się do świadomości społeczeństwa. Jest wiele dziedzin, w których partia Jarosława Kaczyńskiego potrzebuje koalicjanta, który  zapewni opinii społecznej pełny przegląd sytuacji w kraju.
Prawo i Sprawiedliwość potrzebuje więc koalicjanta, który będzie jego dopełnieniem, a także siłą napędową do działania. Wtedy taktyka będzie skuteczna, analogicznie gdy dobry i zły policjant nawzajem się dopełniają.

To czy do tej rozsądnej części Polaków, pragnących zmian, dotrzemy i czy przekonamy ich do poparcia PiSu bądź projektu, który zdaje się promować ŁŁ, zależy w dużym stopniu od naszego wspólnego wysiłku.
Ja staram się widzieć przyszłość w jasnych barwach. Musimy się jednak jeszcze bardziej zjednoczyć i lepiej zorganizować. Mamy wspólnego wroga i to nas łączy. Trzeba dokonać zbiorowego wysiłku. Meta jest blisko, ale nadal można zwyciężyć. Ku pokrzepieniu serc, zacytuję słowa Vikotra Orbana: "My wybory wygraliśmy dzięki niekontrolowanemu internetowi i Facebookowi". My mamy dodatkowo NE i ekrany lokalne, więc głowa do góry.

0

WuJ

3 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758