Były szef MFW Rodrigo Rato stanie przed sądem, oskarżony o fałszerstwa i manipulacje, jakich miał dokonywać, będąc prezesem hiszpańskiego banku Bankia. Instytucja poniosła wielomiliardowe straty i oczekuje właśnie na pomoc finansową z kieszeni europejskich podatników.
Rodrigo Rato, dyrektor zarządzający MFW w latach 2004-2007, a do maja tego roku szef hiszpańskiego banku Bankia, zasiądzie na ławie oskarżonych wraz z 32 innymi osobami z kierownictwa tej instytucji. Bankia powstała z połączenia przed dwoma laty kilku hiszpańskich publicznych kas regionalnych, którym groziła niewypłacalność wskutek zapaści na hiszpańskim rynku nieruchomości. Aby odwlec skutki zapaści w systemie bankowym i ochronić największe banki, złe aktywa przetransferowano w drodze m.in. sekurytyzacji do publicznych kas. Fakt powstania ogromnej dziury w systemie finansów publicznych władze Hiszpanii dość długo starały się ukryć. Jeszcze w 2010 r., gdy w całej Europie szalał już kryzys zadłużenia, Hiszpania pod względem deficytu i stanu finansów publicznych prezentowała się na zewnątrz jako oaza spokoju. Burza rozpętała się dopiero w ostatnich miesiącach, gdy okazało się, że Bankia potrzebuje natychmiast 19 mld euro dokapitalizowania. Rząd uznał, że nie ma innego wyjścia, jak wziąć na siebie długi i znacjonalizować kasę. Bankia to jakby Grecja w pigułce: jeśli nie spłaci swoich zobowiązań, upadną największe hiszpańskie banki, które jej pożyczały pieniądze, nie mówiąc już o losie rzeszy depozytariuszy, Bankia bowiem zgromadziła w portfelu aż 10 proc. hiszpańskich wkładów.
Upadek Bankii zmusił rząd Mariano Rajoya do zwrócenia się o unijną pomoc dla sektora bankowego. Hiszpania uzyskała od eurostrefy obietnicę wsparcia jej banków kwotą do 100 mld euro bezpośrednio z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, a więc na koszt europejskiego podatnika, bez obciążania bezpośrednio długiem finansów publicznych Hiszpanii. Bankia ma być głównym beneficjentem pomocy. Na ostatnim szczycie UE zastrzeżono jednak, że pomoc uruchomiona zostanie dopiero po uzgodnieniu mechanizmów wspólnego europejskiego nadzoru finansowego nad bankami.
Postępowanie karne przeciwko kierownictwu Bankii wszczęte zostało w wyniku skargi jednej z niewielkich hiszpańskich partii. Przestępstwo, które im się zarzuca, zagrożone jest karą od 6 miesięcy do 6 lat więzienia. Prasa hiszpańska wskazuje, że dotychczas żadne z postępowań przeciwko bankowcom nie zakończyło się skazaniem. Tym razem może być inaczej, ponieważ straty hiszpańskich banków mają być pokryte przez podatników europejskich, w tym podatników niemieckich. Już wczoraj „Sueddeutsche Zeitung” wezwał, aby skończyć z szantażem ze strony bankierów. „Za wpadki banków płacą zawsze w tej czy innej formie podatnicy. Jedynie reforma systemu finansowego może położyć kres sytuacji, w której rządy i obywatele szantażowani są przez bankierów” – podkreślił dziennik. Banki, zdaniem gazety, żonglują ogromnymi sumami na koszt depozytariuszy, a ryzyko strat przerzucają na rządy i podatników. Bankia skupiła na sobie także oburzenie wielu drobnych ciułaczy, którzy byli zachęcani do tego, aby nabyć jej akcje w 2011r., a obecnie stracili całe oszczędności.
– Bankia została utworzona jako czwarty bank w Hiszpanii, posiadający 12 mln klientów i 328 mld euro aktywów, z siedmiu banków regionalnych kontrolowanych przez władze regionalne. Stało się to w myśl idei, aby połączyć kilka bankrutujących instytucji w jedną, posiadającą najwięcej problematycznych inwestycji w przeszacowanych nieruchomościach, która ma większy wpływ polityczny i która jest zbyt duża, aby zbankrutować – komentuje dr Cezary Mech, finansista."
Za http://www.naszdziennik.pl/wp/3193,podatnicy-splaca-dlugi.html