Krystyna Kwiatkowska, wdowa po gen. Bronisławie Kwiatkowskim, który zginął 10 kwietnia 2010 roku, apeluje w swym oświadczeniu o powołanie międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej.
Polska Agencja Prasowa odmówiła publikacji jej apelu, więc ukazał się on w sobotnim "Naszym Dzienniku".
Generał Bronisław Kwiatkowski służył Polsce przez 41 lat, pełniąc różne stanowiska dowódcze. Był trzykrotnie w Iraku, gdzie spędził w sumie ponad dwa lata. Zginął 21 dni przed odejściem na emeryturę. I teraz to, "co dzieje się przez 30 miesięcy od katastrofy, przekracza wszelkie granice – pisze wdowa w swym oświadczeniu. – Jak można tak traktować rodziny i najbliższych ofiar? Jak można nie dopełnić podstawowych formalności urzędowych związanych z identyfikacją i teraz, po niemal trzech latach, zrzucać winę na rodziny, na presję czasu?"
"Zwracam się z prośbą o powołanie komisji z udziałem najwyższych autorytetów z zagranicy, które zakończą toczące się spekulacje i przedstawią jednoznaczne końcowe i niezależne wyniki badań wyjaśniające przyczyny katastrofy" – apeluje Krystyna Kwiatkowska. – Powołanie komisji międzynarodowej nie byłoby ujmą dla rządu i państwa. Ujmą jest obecny stan śledztwa i fakt, że czarne skrzynki i wrak tupolewa nie zostały nam dotąd zwrócone.
W wywiadzie udzielonym "Naszemu Dziennikowi" stawia wdowa następne pytania:
— "Dlaczego polskie władze oficjalnie nie dementują nieprawdziwych informacji?
— Dlaczego wszystko, co dotyczy tej katastrofy, zostało utajnione?
— Dlaczego jestem przeszukiwana? I jest ze mną osoba kontrolująca, kiedy przeglądam dane o moim Mężu?
— Dlaczego w tak krótkim czasie zatarli wszystkie ślady katastrofy?
— Jakiemu krajowi służył mój Mąż, że po śmierci nikt nie zadbał o niego?
— Dlaczego dla spokoju naszego ducha i spokoju kraju nie można zrobić wszystkiego, żeby było wreszcie jasno powiedziane, co stało się w Smoleńsku?"
Krystyna Kwiatkowska nie ukrywa, iż jest zawiedziona postępowaniem Polskiej Agencji Prasowej, która nie opublikowała jej oświadczenia w sprawie powołania komisji międzynarodowej. "Myślę, że niektórym mediom wygodniej jest unikać tematu smoleńskiego – tłumaczy. – Myślę, że tak samo jak prokuratura otrzymuje wytyczne, co utajnić, czego nie podawać do wiadomości opinii publicznej, tak samo media mają swoich właścicieli, którzy wytyczają linię informacji".