Minęło 25 lat polskiej transformacji postkomunistycznej, a jeden z największych problemów decentralizacji rynku pracy nie został załatwiony. Młodzi Polacy wciąż muszą wyjeżdżać za pracą, „ciułać” przez długie lata nie mogąc prowadzić normalnego życia.
Młody człowiek migrujący z prowincji do dużego miasta będzie miał zawsze większe oczekiwania finansowe niż człowiek z dużego miasta. Dlaczego? Powodów jest kilka. Niektórzy z nich to znienawidzeni przez miejscowych karierowicze z wielkimi aspiracjami – jednak zdecydowana większość przybyszów z prowincji to ludzie nie mający szans na pracę tam, skąd pochodzą, bez możliwości na powrót i niestety zmuszeni do płacenia za wynajem pokoju lub mieszkania, chcący kiedyś zamieszkać we własnych czterech ścianach i założyć rodzinę.
Ludzie z prowincji najczęściej nie mogą pozwolić sobie na przemieszkanie z rodzicami kilku lat zanim coś odłożą. Muszą wynajmować pokoje lub mieszkania, a to pochłania sporą część ich dochodów. Niestety nie wszystkim udaje się znaleźć satysfakcjonującą pracę w wielkich miastach. Wtedy często wyjeżdżają za granicę lub wracają klepać prowincjonalną biedę.
Ze wsi oddalonej o 15 -20 km do pracy do miasteczka dojeżdża się samochodem w 20 min. bez korków, których tam nigdy nie ma. Niestety transport publiczny jest często tragiczny.
W miasteczkach tych są szkoły średnie, zawodowe, pomaturalne, a czasem i niektóre kierunki studiów.
Dlaczego zatem nie ma pracy?
Paradoksalnie na prowincji pracownicy mają mniejsze oczekiwania finansowe bo jedzenie tańsze i na mieszkanie nie trzeba tyle wydać, a mieszkania w małych miasteczkach znacznie tańsze.
Jednak trudno sobie wyobrazić aby jakiejś korporacji opłacało się otworzyć duże biura na prowincji. Dlaczego? Bo korporacja najczęściej potrzebuje różnego rodzaju dużą liczbę specjalistów, a o taką różnorodność i ilość najłatwiej w dużym mieście. Dlatego korporacje chętnie otwierają swoje oddziały na prowincjach jedynie w specjalnych strefach ekonomicznych gdzie nie płacą podatków dzięki czemu mogą zaoszczędzić na kosztach „kreatywnej księgowości”.
Na prowincji chętnie inwestowałyby małe firmy, podwykonawcy, zakłady wytwórcze. Niestety w Polsce małe i średnie przedsiębiorstwa, a także zwykli podatnicy to grupa ludzi płacąca stosunkowo największe podatki. Najmniejsze podatki płacą zagraniczne korporacje. Opłaty związane z prowadzeniem firmy, brak uczciwej kwoty wolnej od podatku, biurokracja kradnąca czas to największe przeszkody w założeniu małej działalności na prowincji, gdzie klient dużo biedniejszy, a i klientów mniej.
Czy tylko dlatego nie ma pracy na prowincji? Nie tylko. Oto kolejny powód.
Oto jak wygląda podział wpływów z podatków PIT i CIT
Gmina dostaje 39,34% wpływów z podatku PIT i 6,71% z podatku CIT od podmiotów znajdujących się na jej terytorium.
Powiat odpowiednio 10,25% PIT i 1,40% CiT
Województwo 1,60% PIT i 14% CIT
Z tego wynika, że budżet centralny państwa zabiera z naszego podatku 48, 8% oraz 77,9% z podatku od przedsiębiorstw.
Kupując na stacji paliwo powinniśmy być świadomi, że 50% tej kwoty to podatki, 85% ceny papierosów to podatki, 70% ceny alkoholu to podatki.
Jest jeszcze podatek VAT, cło i cała masa innych jak np. podatek od kopalin, gier hazardowych itp.
Z tych środków idą nakłady na infrastrukturę, służbę zdrowia, szkolnictwo i edukację, kulturę, transport publiczny, rozwój przedsiębiorczości itp. Niestety największymi beneficjentami tych środków są duże metropolie.
W krajach takich jak USA, Kanada czy Północna i Środkowa Europa obserwujemy ogromną decentralizację dystrybucji środków publicznych, a to skutkuje tym, że na prowincji można mieć dobrze płatną pracę, dostęp do mniejszych ośrodków kultury, służby zdrowia. Są bary i restauracje, jest edukacja i rozwijają się małe i średnie przedsiębiorstwa, dzięki sprzyjającej polityce lokalnych władz. Jeśli np. w USA przedsiębiorca zdecyduje się otworzyć fabrykę na prowincji to miejscowe władze szybko dostosują transport publiczny tak, aby ludzie z łatwością dojeżdżali do pracy.
W Krajach trzeciego świata takich jak Indie, Brazylia życie toczy się w wielkich miastach. Życie na prowincji to biedowanie.
W Polsce mamy pod tym względem sytuację dramatyczną i pomimo 25 lat transformacji władze nic z tym nie robią, a jedynie nieustannie podnosząc podatki podtrzymują ten stan rzeczy. Przez taki stan rzeczy wielu ludzi w Polsce żyje w ciągłym stresie w poczuciu tymczasowości.
Co jeszcze wpływa na brak pracy na wsi?
Polska jest jednym z nielicznych krajów Unii Europejskiej, w którym drobni rolnicy nie mogą nadmiaru np.ogórków przetworzyć w słoiki i sprzedać bez zakładania firmy, która dodatkowo musiałaby spełniać absurdalne i kosztowne wymogi sanitarne. W efekcie takiej polityki wielu drobnych rolników nie chce narażać się na kary i rezygnuje z tej formy dorobku do budżetu. Sytuacja rolników na wsiach położonych daleko od wielkich metropolii i posiadających niewielką ilość ziemi z tego powodu jest bardzo ciężka. Gdyby dać tym rolnikom możliwość lokalnej sprzedaży określonej ilości przetworzonych towarów bez zakładania firmy np. do kwoty wolnej od podatku, która powinna w Polsce wynosić minimum 10 tysięcy zł rocznie, a bardziej uczciwie 15 – 20 tysięcy zł to nie zmieniłoby to diametralnie sytuacji na wsi ale pomogłoby wielu rolnikom wydźwignąć się z biedy.
Niektórzy powiedzą no dobrze ale Ci rolnicy nie płacą ZUS. No cóż, Ci rolnicy płaca KRUS, który jest znacznie niższy ale należy pamiętać, że emerytury rolnicze też są znacznie niższe i obciążenia dla służby zdrowia ze strony ludności wiejskiej też są znacznie niższe.
Razi natomiast brak opodatkowania rolników wielkoobszarowych jak również fakt, że często dopłaty unijne dla rolników biorą bogaci inwestorzy, którzy posiadają duże obszary ziemi, a żyją w miastach i w miastach wydają pieniądze, a ich gospodarstwa obrabiane są przez tanią siłę roboczą ze wsi – najczęściej jest to praca na czarno.
Autor: Cola Zinger
Pisze, fotografuje, filmuje dslr, interesuję się ekologią i naturalnymi terapiami, kocham piękno przyrody.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: Dlaczego ludzie masowo opuszczają prowincję za pracą w metropoliach? | 3obieg.pl – Serwis informacyjny dziennikarstwa obywatelskiego.//MÓJ KOMENTARZ: krótko będzie,bo Cola już świetnie zarysowała sytuację…dopowiem z obserwacji własn