Dlaczego Jagiełło nie wykorzystał zwycięstwa pod Grunwaldem?
15/07/2011
1351 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
Jagiełło ani na chwilę nie przestał być Litwinem. Służył swej ojczyźnie wspierając ją polskimi siłami.
Jan Długosz pisał:”….A tak przez największą nieroztropność króla i książęca, równie jak panów radnych, sławne owo i pamiętne pod Grunwaldem zwycięstwo na nic prawie, owszem, na sromotę wyszło, gdyż żadnej królestwu polskiemu nie przyniosło korzyści; Litwa tylko znakomite zebrała z niego plony”.
15 lipca 1410 r. na polach koło wsi Stębark, Łodwigów i Grunwald starły się ze sobą wojska polsko-litewskie i krzyżackie. Wielki mistrz Ulryk von Jungingen miał 21 tys. konnych i 11 tys. pieszych, liczonych wraz z czeladzią. Jagiełło dysponował ok. 39 tys. wojska, w tym 1-2 tys. Tatarów. Ciężkiej jazdy koronnej, stanowiącej główną siłę uderzeniową, było razem z najemnikami 18 tys. Lżej zbrojnej kawalerii litewsko-ruskiej było 11 tys. Polska piechota liczyła 4, litewska do 6 tys. Na wieść o wojnie ściągnęli do kraju wszyscy polscy rycerze będący poza granicami, w tym słynny Zawisza Czarny.
Pod Grunwaldem poległo zaledwie 12 wybitniejszych polskich rycerzy, co świadczy o ich znakomitym kunszcie i sprawności fizycznej w ręcznej robocie. Oczywiście straty ogólnie były większe, np. chorągiew smoleńska została wycięta prawie do nogi. Bitwa skończyła się dobrze przed zachodem słońca. Zakon stracił większość wojska i całe swe dowództwo, będące jednocześnie kierownictwem politycznym (ocalał tylko wielki szpitalnik Werner von Tettingen). Niedobitki poddały się lub uciekały ogarnięte paniką. 16 lipca na polu bitwy odnaleziono zwłoki Wielkiego Mistrza, które Jagiełło kazał obmyć, okryć purpurą, włożyć na czterokonny wóz i wraz z ciałami innych dostojników, arcykomtura i wielkiego marszałka, odesłać do Malborka, gdzie dotarł 19 lipca. Zwłoki Ulryka von Jungingen powitał w zamku komtur ze Świecia Henryk von Plauen, który zdążył zebrać żywność, powiększyć załogę, ściągnąć z Gdańska marynarzy, spalić miasto przed przybyciem wojsk polskich.
Spod Grunwaldu do Malborka jest ok. sto kilometrów. Po bitwie część rady wojennej żądała śpiesznego pochodu, by wykorzystać panikę i strach Krzyżaków. Zdecydował jednak król i większość rady, by biwakować opodal pobojowiska przez trzy dni. Jagiełło terminu tego jednak nie dotrzymał i wyruszył do Malborka już 17 lipca i szedł dni….dziewięć, kiedy to na początku kampanii ta sama armia potrafiła w ciągu doby pokonywać 30-40 kilometrów. A przecież czas działał tu na korzyść Krzyżaków, a ponadto od południa w każdej chwili groziło uderzenie Zygmunta Luksemburczyka (wypowiedział wojnę 12 lipca, o czym wiedziała tylko ośmioosobowa rada wojenna).
25 lipca, po przybyciu pod Malbork, dwaj polscy rycerze, Jakub z Kobylan i Dobiesław z Oleśnicy, ze swymi pocztami wdarli się w wyłom od strony Nogatu. Nie dostali jednak wsparcia i okazja do zdobycia podzamcza została zmarnowana. Całe oblężenie było prowadzone w ogóle miękko, nie nakazano żadnego porządnego szturmu, pozwalając nawet von Plauenowi na przesyłanie pieniędzy na najem zaciężnych.
Co zatem się działo? Armia była gnuśna, zmęczona (co najwyżej konie mogły być zmęczone, a po bitwie były jeszcze świeże odwody)? Nie. Armia była karna (np. po zdobyciu obozu krzyżackiego Jagiełło kazał rozbić wszystkie beczki z winem, a żołnierze mogli upajać się tylko zwycięstwem), ale maszeruje wolno, nie wysyłając nawet wprzód oddziałów wydzielonych, czyli pozostaje pytanie – czego chce jej dowódca? Czy Jagiełło w ogóle chciał zdobyć Malbork? Przecież pod Grunwaldem Krzyżacy przestali istnieć jako poważna siła zbrojna, a z wojny wyszli bez strat terytorialnych na rzecz Polski. A wkrótce po rozpoczęciu oblężenia von Plauen zaproponował pokój, godząc się oddać Koronie Pomorze, ziemię chełmińską i Michałowską. Panowie polscy odrzucili tę propozycję, żądając Malborka, czyli całkowitej kapitulacji. Król początkowo był za wnioskiem komtura. 19 września król Jagiełło zakończył oblężenie Malborka, które gdyby trwało jeszcze tylko dwa tygodnie, doprowadziłoby do poddania się Krzyżaków powodu głodu i chorób.
Wykorzystanie zwycięstwa pod Grunwaldem radykalnie na korzyść zmieniłoby sytuację Polski, nie zaś Litwy. Likwidacja państwa zakonnego uczyniłaby z Korony, która i tak była silniejsza od Litwy, wielką potęgę. Gdańsk, Malbork, Elbląg i Toruń słuchałyby wszak Krakowa, nie Wilna.
Jagiełło kończył szósty krzyżyk i podobnie jak Witold nie miał dziedzica. Na świecie była dwuletnia córka królewska, co oznaczać mogło powtórkę sprzed 25 lat. Tylko zatem zachowanie jakiejś równowagi mogło uchronić Litwę od znalezienia się na łasce lub niełasce Korony. A w skarbcu kapituły krakowskiej leżał dokument stwierdzający wieczyste przyłączenie Wielkiego Księstwa do Polski. Ocalenie szczątka państwa krzyżackiego mogło się przyczynić do zachowania równowagi politycznej.
Jagiełło ani na chwilę nie przestał być Litwinem. Służył swej ojczyźnie wspierając ją polskimi siłami. Niesłychanie skomplikowane było położenie kraju, którego główne siły leżały na zachodzie, a którego kierownictwo i ogólny kierunek polityki przyszły ze wschodu i w tamtą stronę ciągle się oglądały. Od chwili zwycięstwa w polu Jagiełło zrobił wszystko, by tak wielkie zwycięstwo zmarnować. Wzięcie Malborka rozstrzygało wojnę i kończyło byt państwa Krzyżaków. Byłby dostęp do morza, likwidacja głównego wroga, ale i spadek po nim. Zaraz po Grunwaldzie Koronie zaczęły się poddawać i przyłączać do niej miasta, zamki i biskupstwa pruskie. Utrzymanie tego ogromnie wzmocniłoby państwo, pomnożyło w nim żywioł miejski. A szlachta nie odgrodziła się jeszcze od reszty stanów, znała karność państwową i nie miała późniejszych przywilejów. To wszystko pomyślnie by wpłynęło na równowagę społeczną Polski.
Można domniemać, że dla dobra polityki litewskiej Jagiełło wolał oszczędzić resztki państwa Krzyżaków. Jeśli chciał przyjąć propozycję von Plauena (Pomorze, ziemia chełmińska i michałowska) to dla dobra Korony. Panowie polscy chcieli całkowitego zwycięstwa, które było przecież całkiem realne i tak z dwutorowości dążeń politycznych wynikł rezultat chyba przez nikogo nieoczekiwany: całkowita utrata pruskich zdobyczy.
1 lutego 1411 r. pod Toruniem został zawarty pokój, na którego podstawie Polska nie otrzymała dosłownie nic. Zakon zobowiązał się jedynie do wykupu jeńców. Litwa za to dostała Żmudź (w zasadzie tylko w dożywocie dla Jagiełły i Witolda), czym Zakon zrzekł się swego lądowego połączenia z Inflantami.
Grunwald, a właściwie cała wojna zostawiły w spadku głęboki kryzys zaufania wobec kierownictwa politycznego, w którym po unii Litwa wcale nie przestała istnieć, lecz stała się ośrodkiem dominującym. Korona królewska, czyli prawo prowadzenia polityki i rozkazywania wojsku, to była olbrzymia cena zapłacona przez Polskę za unię, ważniejsza od wszelkich obietnic przyłączenia. Litewski patriotyzm Jagiełły zmarnował bez precedensu takie zwycięstwo jakim był Grunwald, beznadziejnie pogrążając Koronę w konflikty z Zakonem Krzyżackim i późniejszym jego spadkobiercą.
źródło: P. Jasienica, Polska Jagiellonów, Warszawa 1979