Pytanie podstawowe ale podawanych odpowiedzi są dziesiątki jeśli nie setki. A przecież, aby ZROZUMIEĆ trzeba wiedzieć. Wiedzących jest dużo ale wydaje się, że trochę mniej tych rozumiejących. Czy ja rozumiem? Człowiek wychowany w kulturze zachodnioeruropejskiej, a za takiego się oczywiście uważam, może PRÓBOWAĆ zrozumieć, ale na ile te wyobrażenia odpowiadają PRAWDZIE? Ale przecież nawet to pojęcie nie jest absolutem, w nie tylko zresztą dzisiejszym świecie, a więc trudno oczekiwać aby próby ogarnięcia umysłem tego co się wydarzyło w Paryżu były jednoznaczne i logiczne.
Śmierć gwałtowna, nieoczekiwana, spadająca jak grom z jasnego nieba na niewinnych ludzi. Cierpienia umierających, rozpacz bliskich im osób, strach padający na miliony innych, tragedie ludzkie w powiększającym szkiełku mass mediów dostarczjącym nam wszystkich szczegółów rozgrywających się tragedii. Kondolencje, depesze z wyrazami bólu, szefowie rządów i prezydenci modlą się, popierają, oburzają się i zapewniają, że są myślami z uczestnikami tragedii. Jak zawsze spieszą się aby popierać, dodawać otuchy, jednoczyć się z dotkniętymi nieszczęściem i zapewniać, że myślami są z tymi co cierpią, wyrażają solidarność, gorąco się modlą i są niezmiernie przejęci tym okropnym nieszczęściem.
Zginęło ponad 120 niewinnych osób. Wielokrotnie więcej rannych. Niewyobrażalna tragedia. Ale czy jest czymś WYJĄTKOWYM? Dlaczego tak się tym przejmujemy? Co nas tak w tej tragedii porusza? Przecież dzień w dzień giną dziesiątki, setki, tysiące niewinnych osób? Zabijani w naszym imieniu, z naszym poparciem a jeśli nawet bez niego to z naszą obojętnością, przyzwoleniem, milczącą akceptacją a na pewno z poczuciem: to daleko od naszych granic i nam nic do tego.
Sarajewo, Czeczenia, Kosowo, naloty lotnicze na Jugosławię, Srebrenica, Irak, Afganistan, dziesiątki afrykańskich krajów, Liban, Irak, no i oczywiście Syria i państwo islamskie. Ilu niewinnych ginęło i ginie tam każdego dnia? Nie setki ale przecież tysiące, setki tysięcy. Cierpienia przecież nie mniejsze niż te w stolicy Francji, smutek, tragedie, ginący i okaleczeni, dzieci, niemowlaki i starcy. Od czasu do czasu publikowane rodzierające serca zdjęcia w mediach ale to tam gdzieś daleko, co nas to w końcu obchodzi, my tutaj w Europie mamy fajnie, bezpiecznie, jedzenia wystarczy, pracę się znajdzie a rządy się o nas zatroszczą.
Kto właściwie bombarduje i walczy w tych dalekich krajach? Kto ma swoje ineresy w Syrii czy Iraku – głownych krajach muzułmańskich? Kto próbuje tam wprowadzić porządek, zbombardować tych ZŁYCH a dopomóc tym DOBRYM? Kto rzuca bomby i zabija, przecież nie tylko uzbrojonych żółnierzy ale cywilów nie mających z wojną nic wspólnego? Kto jest odpowiedzialny za śmierć niewinnych? Kto decyduje o losie rodzin i okaleczonych dzieci, o ludzkich tragediach, zniszczonych życiach i zrujnowanych wioskach, miastach i osiedlach? Tam, gdzieś na świecie?
Zachodnie demokracje konfrontowane są ze śmiercią wywołaną przez „innowierców”. Przychodzi ona do nas i jesteśmy wstrząśnieci. Dzisiaj w Paryżu a jutro może i w Warszawie czy Berlinie. Oczywiście strach nas ogarnia bo, być może jutro, obładowani granatami samobójcy mogą pojawić się i w naszym mieście i zabijać niewinnych. A przecież ja, ty, oni nic nie zrobili, za nic nie odpowiadają, są cywilami i w życiu nie zrobili komukolwiek nic złego. Chcą żyć w spokoju, cieszyć się życiem, rodzić dzieci, pracować, fejsbukować i kupować ostatnie modele smartphonów. W tej bezpiecznej, spokojnej, cieszącej się rozkwitem, zamożnością i spokojem sumienia Europie.
Ameryka, Francja, Rosja, Wielka Brytania decydują o losach świata. My idziemy razem z nimi, myślimy i czujemy podobnie, chcemy mniej więcej tego samego i staramy się to osiągnąć. To my wszyscy decydujemy co INNI mają robić, jak robić i kiedy. SILNI mocą finansów, wojska, politycznych zależności i gansterskich układów w walce o panowanie nad SŁABYMI decydujemy o losie innych. I to oczywiście nie znaczy, że MY POLACY ale MY EUROPEJCZYCY czy WSZYSTKOWIEDZĄCY DEMOKRACI. A czasami, tak jak wczoraj w Paryżu, jesteśmy konfrontowani ze światem, który zabija mówiąć: my też jesteśmy, my też umiemy was znależć, my też prowadzimy wojny tak jak i wy.
Dlaczego?
Gdyby była jedna, prosta odpowiedz, może by nie dochodziło do tragedii. Ale niestety tak nie jest urządzony nasz świat. A MY, czy tego chcemy czy nie, jesteśmy jego częścią.
Jeden komentarz