Pewnie to, co teraz przeczytacie dla wielu nie będzie odkrywcze, jednak dla mnie sprawa wydaje się bardzo trudna do zrozumienia, a wręcz denerwująca. Nie od dziś wiadomo, że rodziny ofiar Katastrofy Smoleńskiej z racji swych rodowodów i sympatii politycznych są mocno podzielone, co w oczywisty sposób przekłada się na kłopoty we współdziałaniu przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy. Niestety w ostatnich dniach ujawniają się również kłopoty z organizacją obchodów I rocznicy katastrofy w Warszawie. Z moich obserwacji widać wyraźnie, że część rodzin zamiast być podmiotem w organizowanych uroczystościach i mieć możliwośćprzeżywania tej bolesnej chwili w atmosferze ciszy i zadumy, z dala od wszelkich podziałów i sporów politycznych narosłych wokół tej tragedii oraz medialnego zgiełku stała się zakładnikami państwowych uroczystości organizowanych przez władze […]
Pewnie to, co teraz przeczytacie dla wielu nie będzie odkrywcze, jednak dla mnie sprawa wydaje się bardzo trudna do zrozumienia, a wręcz denerwująca.
Nie od dziś wiadomo, że rodziny ofiar Katastrofy Smoleńskiej z racji swych rodowodów i sympatii politycznych są mocno podzielone, co w oczywisty sposób przekłada się na kłopoty we współdziałaniu przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy. Niestety w ostatnich dniach ujawniają się również kłopoty z organizacją obchodów I rocznicy katastrofy w Warszawie. Z moich obserwacji widać wyraźnie, że część rodzin zamiast być podmiotem w organizowanych uroczystościach i mieć możliwośćprzeżywania tej bolesnej chwili w atmosferze ciszy i zadumy, z dala od wszelkich podziałów i sporów politycznych narosłych wokół tej tragedii oraz medialnego zgiełku stała się zakładnikami państwowych uroczystości organizowanych przez władze RP. Dotyczy to szczególnie uroczystości planowanych nadzień 10 kwietnia 2011 roku pod pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na Warszawskich Powązkach, gdzie groby ich najbliższych sąsiadują bezpośrednio z monumentem. Dla niektórych rodzin sprawa wizyty na grobach z racji przyjazdu z różnych krańców Polski, zaczyna być poważnym kłopotem, gdyż jest to niedziela, a w poniedziałek trzeba wrócić do swoich prywatnych obowiązków, co mocno ogranicza ich czas, jaki będą mieć na odwiedzenie grobów najbliższych i powrót. Pamiętać również należy, że zarówno wizyta na grobach w I rocznicę śmierci podobnie jak i Msza Święta sprawowana w intencji zmarłych osób jest w tradycji naszej kultury wydarzeniem o wyjątkowym znaczeniu i powinna ona jednoczyć wszystkich bliskich. Jeśli zatem rodzina chce mieć możliwość uczestniczenia w zaplanowanym już Nabożeństwie Ekumenicznym o godzinie 7: 27 odprawionym na płycie lotniska wojskowego, odwiedzenia grobu w godzinach przedpołudniowych i potem uczestniczyć we Mszy Świętej o godzinie 13: 00, by około godziny 15: 00 mieć możliwość powrót do domu, to zderzy się z zaplanowanymi na godzinę 10: 00 uroczystościami państwowymi z udziałem Prezydenta RP, co całkowicie uniemożliwi niczym niezakłócone spotkanie nad grobami bliskich.
Choć sam nie mam problemu z grobem w Kwaterze Smoleńskiej Cmentarza Wojskowego na Powązkach (członek mojej rodziny został pochowany w Krakowie) to byłem i jestem w stanie wczuć się w Ich potrzeby i ze zrozumieniem podszedłem do tego problemu. Zaproponowałem nawet wystąpienie do Prezydenta RP z listem by oficjalnie uroczystości państwowe zacząć po Mszy Świętej w Archikatedrze Warszawskiej sprawowanej w intencji 96 osób, które zginęły w tej potwornej i zupełnie niezrozumiałej katastrofie.
Niestety po konkretnych już rozmowach z rodzinami w sprawie poparcia tego rozwiązania(złożenia podpisów pod listem) zauważyłem, że rodziny zaczynają się wycofywać i nie wiedzieć, czemu być uległe wobec potrzeb polityków rządzących naszym krajem. Co więcej doszły do mnie głosy, że tak musi być gdyż dostaliśmy już możliwość na zorganizowanie wyłącznie prywatnych uroczystości na płycie lotniska wojskowego, więc w zamian mamy się dostosować do planowanych uroczystości pod Pomnikiem 96 Ofiar Katastrofy Lotniczej w Smoleńsku. Z grzeczności nazwiska pominę.
Całe to zamieszanie odkurzyło w mojej głowie negatywne wspomnienia z przygotowań i organizacji uroczystości, jakie odbyły się na warszawskim placu Piłsudzkiego w 7 dni po katastrofie. Być może innym to nie przeszkadzało, jednak mnie wciąż prześladowało i dziś prześladuje ponownie. Zadaję, zatem pytanie:
Dla kogo państwo organizuje uroczystości?
Kto jest podmiotem w tej sprawie?
Kto i/lub z czyjej inspiracji zastrasza rodziny i czego się boją, że brakuje im cywilnej odwagi by się upomnieć na forum publicznym o traktowanie ich potrzeb w sposób nieurągający zasadom wynikającym z naszej kultury?
Czy naprawdę w tym dniu włodarze potrzebują zabierać głos, czy nie mogą poczekać z przemowami, a swoje przemyślenia w tej sprawie przenieść do mediów w innym miejscu i czasie?
Czy naprawdę ich głos musi być słyszany nad grobami ofiar?
Czy uroczystości muszą nas dzielić na tych z tej strony politycznej barykady i na stronę przeciwną?
Czy już nigdy nie będziemy mieć możliwości chodzić wyprostowani z podniesionym czołem i nie będziemy się bać szykanowania zarówno w życiu prywatnym jak i służbowym?
Gdzie się podziała granica opamiętania w tej przykrej sprawie?
P.S. To jest mój głos i moje prywatne przemyślenia, jakie wynikłą z organizowanych uroczystości rocznicowych.
Jak przystalo na chlopa ze wsi Warszawa uprawiam role i mysle inaczej niz obecna wiekszosc wyborców.