(…) nie rzeczywistość sama, a serce, z jakim do niej przystępujemy, daje rzeczom kształty i kolory.” (H. Sienkiewicz)
Te piórka zebrałam w Łazienkach Królewskich w Warszawie. Wymknęłam się na króciutko z domu i poszłam do parku. Zwyczajowo obeszłam staw – zawsze tu znajduję coś dla siebie: kacze, łabędzie, pawie… Po powrocie, kiedy jeszcze żył mój Ojciec, zaciekawiony moimi "łupami" stawał nad stołem gdzie układałam posegregowane piórka. Po "wykąpaniu" ich w szamponie i potraktowaniu odżywką do włosów (to ostatnie robię zawsze tylko piórkom ptaków wodnych). Właśnie Jemu, Ojcu poświęciłam wernisaż najpiękniejszej mojej wystawy…
Teraz On pewnie żyje wśród anielskich piórek 😉