Demograficzne tsunami finansów publicznych
09/03/2011
595 Wyświetlenia
0 Komentarze
25 minut czytania
Polską obecnie wstrząsa konflikt dotyczący sposobu finansowania świadczeń emerytalnych i powrotu do systemu podatkowego, w sytuacji gdy ilość podatników drastycznie maleje. Mało kto zauważa że decyzja o obniżeniu składki do OFE z 7,3% do 2,3% oznacza skokową bo pięciopunktową podwyżkę opodatkowania funduszu płac. Mało kto zwrócił uwagę na poniedziałkową analizę finansów publicznych USA zawartą w Financial Times’ie w której ukazano lawinowy przyrost wydatków federalnych związanych ze starzeniem się społeczeństwa. Przestrogą powinny być opisane w artykule The Economist „On their own” propozycje administracji z 14 lutego, które w miejsce wsparcia federalnego pozwalają stanom na zredukowanie ich zobowiązań długoterminowych względem obywateli i także byłych pracowników, poprzez ogłoszenie bankructwa. Tego typu filozofia może wyjaśniać niechęć Komisji Europejskiej do równego traktowania zobowiązań emerytalno-zdrowotnych na […]
Polską obecnie wstrząsa konflikt dotyczący sposobu finansowania świadczeń emerytalnych i powrotu do systemu podatkowego, w sytuacji gdy ilość podatników drastycznie maleje. Mało kto zauważa że decyzja o obniżeniu składki do OFE z 7,3% do 2,3% oznacza skokową bo pięciopunktową podwyżkę opodatkowania funduszu płac. Mało kto zwrócił uwagę na poniedziałkową analizę finansów publicznych USA zawartą w Financial Times’ie w której ukazano lawinowy przyrost wydatków federalnych związanych ze starzeniem się społeczeństwa. Przestrogą powinny być opisane w artykule The Economist „On their own” propozycje administracji z 14 lutego, które w miejsce wsparcia federalnego pozwalają stanom na zredukowanie ich zobowiązań długoterminowych względem obywateli i także byłych pracowników, poprzez ogłoszenie bankructwa. Tego typu filozofia może wyjaśniać niechęć Komisji Europejskiej do równego traktowania zobowiązań emerytalno-zdrowotnych na równi z kapitałowymi. Jeśli państwa UE nie będą w stanie ograniczyć swoich deficytów, to może się okazać, że propozycje będą polegały właśnie na bankructwie kraju członkowskiego, w ramach którego zredukowaniu ulegną zobowiązania emerytalne.
WPolsce debatę gospodarczą charakteryzuje kompletny brak odesłania do konieczności zainicjowania polityki prorodzinnej w sytuacji dwu i półmilionowego deficytu dzieci do prostej zastępowalności pokoleń, prowadzącej wprost do katastrofy sektor finansów publicznych. Dlatego też obecny kryzys należy wykorzystać jako katalizator debaty dotyczącej struktury instytucjonalnej, zarówno pod względem naukowym, jak i ukształtowania właściwej polityki gospodarczej. Polskie elity muszą sobie zadać kluczowe pytania i nie dopuścić do tego, aby błędna polityka instytucjonalna, w połączeniu z brakiem polityki prorodzinnej doprowadziły do zaniku i emigracji nielicznego młodego pokolenia, zmniejszenia liczby miejsc pracy i wyludnienia Polski, a w efekcie zamiany naszego kraju w wielki europejski dom starców, a polskich biznesmenów w przedsiębiorców pogrzebowych.
W Polsce, która od 20 lat ma problem z zastępowalnością pokoleń, prof. Leszek Balcerowicz określa mianem „psucia finansów publicznych” uchwalenie ulg podatkowych i becikowego i publicznie proponuje w ramach naprawy systemu finansów publicznych ich likwidację. I o dziwo nawet Jacek Żakowski zaprotestował przeciwko tego typu pomysłom, stwierdzając, że „Kryzys zwiększa poczucie niepewności powstrzymujące ludzi przed posiadaniem dzieci.” Oraz że poczucie niepewności części potencjalnych ojców lub matek może zostać dodatkowo wzmocnione, bo niektórzy mogą odnieść wrażenie, że likwidacja tych ulg i becikowego jest zapowiedzią zerwania ze wspieraniem rodziców przez państwo i w efekcie, zwłaszcza dla młodych ludzi, „może to być bardzo emocjonalnie i decydujący argument przeciw posiadaniu dzieci.”
W takiej ekstremalnej sytuacji musimy odpowiedzieć na pytanie dotyczące przyczyn wygenerowania „tsunami demograficznego” poprzez dwudziestoletnią politykę, która doprowadziła do tego że jesteśmy na 208 miejscu w świecie jeśli chodzi o dzietność rodzin. Odpowiedzieć dlaczego dramatycznych konsekwencji dla finansów publicznych i egzystencji narodu „tykania bomby demograficznej” nie słyszy się teraz i czy mimo powszechnego przekonania na pewno funkcjonujemy w świecie pełnym naszych przyjaciół. A przy okazji zainteresowania twórczością Romana Dmowskiego może warto ku przestrodze i ostrożniejszej analizie docierających informacji, zacytować co on by robił gdyby był wrogiem Polski: "Otóż przede wszystkim używałbym wszelkich wysiłków i nie żałowałbym żadnych ofiar na to, ażeby nie dopuścić do zapanowania w tym kraju zdrowego rozsądku, ażeby postępowaniem Polaków nie zaczęła kierować trzeźwa ocena stosunków i położenia ich państwa. Utrzymywałbym w Polsce na swój koszt legion ludzi, których zajęciem byłoby szerzenie zamętu pojęć, puszczanie w obieg najrozmaitszych fałszów, podsuwanie najbardziej wariackich pomysłów. Ilekroć bym zauważył, że Polacy zaczynają widzieć jasno swe położenie i wchodzić na drogę do naprawy stosunków i do wzmocnienia państwa, natychmiast bym zrobił wszystko, żeby odwrócić ich uwagę w inną stronę, wysunąć im przed oczy jakieś nowe idee, nowe plany, wytworzyć jakiś nowy ruch, w którym by rodząca się myśl zdrowa utonęła."
Dlatego też to co jest kluczowe w przypadku naprawy finansów publicznych to należy liczyć zobowiązania które narastają z powodu starzenia się społeczeństwa i efektywnie przeciwdziałać im w postaci prowadzenia polityki prorodzinnej. Gdyż inaczej obciążenie kosztów pracy młodego nielicznego pokolenia staną się tak dramatycznie wysokie, że będą wypychały miejsca pracy z Polski. Pamiętajmy że patrząc globalnie to koszty starzenia się społeczeństwa dotkną dramatycznie wszystkie kraje które nie realizują polityki prorodzinnej. Miejmy nadzieję, że gdy zdiagnozujemy prawidłowo występujące procesy to zrozumiemy skalę ich finansowych konsekwencji, przyczyny zaostrzenia kryzysu finansów publicznych w Polsce, jak i co najważniejsze znajdziemy efektywne sposoby zaradzenia nadchodzącej katastrofie. W sytuacji kiedy jest to i tak działanie spóźnione musimy się liczyć z wysokimi kosztami jego realizacji.
Niemniej dla skuteczności każdej efektywnej terapii niezbędne jest dogłębne zrozumienie problemu, dlatego na początek podyskutujmy o splocie procesów i ich konsekwencji, które doprowadziły do sytuacji w której w Polsce wystąpił kryzys o amplitudzie jednej z najsilniejszych na świecie i mu nie przeciwdziałamy.
Za czasów Chrystusa, na początku naszej ery w okresie Imperium Rzymskiego populacja ludności wynosiła ok. 200 mln. Zgodnie z wyliczeniami prof. Agnus Meddison’a z Uniwersytetu Groningen liczba ludności w roku 1000 nie przekraczała 270 mln. W roku 1700 osiągnęła poziom 600 mln, a ok. roku 1820 przekroczyła miliard. Potem zajęło zaledwie dwa wieki do podwojenia, a zaledwie 40 lat do osiągnięcia 3 mld. Obecnie przyrost zwolnił i całkowita liczba ludności wynosi ok. 6,5 mld, a ONZ szacuje że w roku 2030 ludzi będzie 8,2 mld, a w 2050 roku niewiele ponad 9 mld.
Przyrost populacji zwalnia i co ciekawe dodatkowe 3 mld ludzi którzy przybędą do 2050 roku urodzi się w krajach rozwijających się, a zwłaszcza w Indiach, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Aktualnie jesteśmy świadkami konsekwencji tych zmian w krajach arabskich gdzie średni wiek społeczeństwa wynosi 24 lata. Największy spadek wystąpi w Japonii, która rozpoczęła już tę drogę, krajach wschodniej Europy w tym niestety w Polsce która najniższy osiąga minima wskaźnika rozrodczości kobiet w UE, a także w Rosji, Włoszech i Niemczech które w efekcie wydrenowują młodzież z Polski.
Silnie zmieni się struktura wieku. Wzrastająca długość życia w powiązaniu z niską rozrodczością spowoduje szybki proces starzenia się społeczeństwa. O ile za czasów Chrystusa średnia wieku wynosiła ok. 25 lat, to do początków XX wieku w krajach wysoko rozwiniętych uległa podwojeniu. Według szacunków ONZ do roku 2050 wzrośnie z obecnych 68 lat do 76, a w krajach wysoko rozwiniętych z 77 do 83 lat. Połowa z 2,5 mld przyrostu ludności w ciągu najbliższych 40 lat będzie w wieku powyżej 60. W 2050 będą oni stanowili 2 mld ludzi – trzykrotnie więcej niż obecnie. Jako proporcja światowej populacji ich ilość zwiększy się dwukrotnie z 10% obecnie do 22% w 2050 r. podczas gdy jeszcze w 1950 r stanowili oni 8%. W krajach wysoko rozwiniętych będą stanowili oni aż 1/3 społeczeństwa, a osób powyżej 80 roku życia będzie 10%. Jeszcze szybciej będzie następował przyrost osób najstarszych powyżej 80 lat. O ile obecnie żyje ich ok. 90 mln na świecie to w roku 2050 będzie ich powyżej 400 mln, w Polsce ilość osiemdziesięciolatków wzrośnie o 3 mln osób i 10 pkt. procentowych do 2060 roku. W USA najszybciej rosnącą grupą wiekową są stulatkowie, których ilość wzrosła z poziomu 3.700 w roku 1940 do ponad 100 tyś. obecnie. Również z powodu wzrostu ilości stulatków waga srebrnych kieliszków do picia sake, dla jubilatów w Japonii została zmniejszona o 1/3 Szeroką diagnoza sytuacji światowej prezentuje George Magnus w książce „The Age of Aging.How Demographics are Changing the Global Economy and Our Word” John Wiley & Sons (Asia) Pte. Ltd. 2009.
W Polsce te procesy będą następowały jeszcze szybciej i liczba osób w wieku emerytalnym ulegnie podwojeniu już w roku 2030. Główną przyczyną starzenia się społeczeństw jest spadek dzietności liczony z przeciętnie 4,3 dzieci na jedną kobietę w 1970 r. do 2 w roku 2050. W Polsce wskaźnik ten jest już obecnie dramatycznie niski i wynosi ok. 1,39. W efekcie zapotrzebowanie na imigrantów tylko w celu utrzymania poziomu zatrudnienia w Europie Zachodniej zwiększy się w krajach najmłodszych dwukrotnie, podczas gdy w krajach o najstarszych trzykrotnie i będzie się utrzymywało w tej skali przez dziesięciolecia. Swój wkład w przyspieszenie tych procesów miała również aborcja której ofiarami w latach 1920-2008 było 961 mln dzieci na całym świecie.
ABORCJA W STATYSTYCE:
Australia
|
1970-2007
|
1.788.360
|
Bułgaria
|
1953-2006
|
5.662.855
|
Kanada
|
1968-2005
|
3.168.141
|
Chiny
|
1971-2006
|
322.968.369
|
Kuba
|
1968-2005
|
4.713.800
|
Czechy
|
1993-2006
|
3.447.399
|
Francja
|
1936-2006
|
6.345.031
|
Niemcy(wsch.i zach)
|
1944-2007
|
5.632.999
|
Węgry
|
1949-2006
|
6.042.546
|
Indie
|
1972-2000
|
19.505.572
|
Japonia
|
1949-2005
|
67.621.527
|
Korea Pd.
|
1961-1999
|
16.162.995
|
Polska
|
1955-2006
|
6.384.690
|
Rumunia
|
1958-2006
|
22.166.940
|
Rosja
|
1992-2004
|
38.935.544
|
Stany Zjednoczone
|
1926-2007
|
50.212.754
|
Wietnam
|
1976-2006
|
22.629.423
|
Johnston’s Archive Other Policy Issues
W krajach OECD w 1980 r. na jednego emeryta przypadało pięciu pracujących, w 2050 r. pracujących będzie zaledwie dwóch. W Japonii ilość osób w wieku produkcyjnym (od 20 do 64 roku życia) na jedną osobę w wieku emerytalnym malała systematycznie z dziesięciu w 1950 r. do 7,7 w 1975 r. i do 3,6 w 2000 r. Niestety trend ten się nasili do 1,9 osób w 2025 r. i zaledwie niewiele ponad 1 osobę, a więc 1,2 osoby w 2050 r. Japończycy są poddani bardzo silnej presji demograficznej. Liczba Japończyków w wieku produkcyjnym spadnie już w najbliższym czasie z 84 mln w 2007 r. do 69 mln w roku 2030. W Niemczech ilość pracujących będzie spadać od przyszłego roku. W USA gdy w 1935 roku zostały wprowadzone świadczenia emerytalne pracownicy nabywali uprawnień do nich w wieku 65 lat, w sytuacji gdy przeciętny okres życia wynosił 62 lata. Obecnie w krajach wysoko rozwiniętych długość życia wzrosła do 78 lat, a okres korzystania z emerytury wydłużył się dla mężczyzn do przeciętnie 18 lat, a kobiet 22 lat podczas gdy we Francji nawet do 28 lat.
Kraje które przeżywają demograficzne załamanie zostaną skonfrontowane z szeregiem wyzwań ekonomicznych, politycznych i socjalnych w zarządzaniu starzejącym się społeczeństwem i zagwarantowaniem im właściwej jakości życia. Proces ten będzie następował gwałtownie, gdyż w wielu krajach w tym zwłaszcza Polsce, proces narastania ilości ludzi starszych i starych będzie następował szybko i to w dwóch płaszczyznach – relatywnie i w liczbach absolutnych. Starzenie się społeczeństwa będzie miało silny wpływ na procesy społeczne i ekonomiczne. W marketingu i akwizycji również zaobserwujemy ekspansję produktów i usług nakierowanych na emerytów, w tym rozwój wyjazdów rekreacyjnych, Spa, reklam nakierowanych na ten segment rynku, jak i specjalistycznych czasopism, nie wspominając o lekach, czy też pomocnych robotach. Zastanawiając się nad potrzebami w przyszłości nie wystarczy ekstrapolować obecnych trendów, ale należy uwzględnić w jaki sposób ten proces będzie wpływał na transfery międzypokoleniowe, jak i konflikty generacyjne, rodziny również w aspekcie podziału dochodów i spraw majątkowych. Starsze pokolenie z natury ma obawy dotyczące zdolności do sfinansowania kosztów ochrony zdrowia, opieki nad niepełnosprawnymi, czy niechęci do przebywania w domu starców. A już obecnie przebywa w nich krajach bogatych już od 3 do 6% osób w wieku powyżej 65 lat. Starzejące się społeczeństwo z natury charakteryzuje się większym poziomem niepewności i nierówności majątkowych niż pokolenia z okresu boomu. Starzenie się społeczeństwa oznacza nie tylko fakt, że społeczeństwo będzie miało więcej czasu do spędzenia, ale przede wszystkim że będzie przeznaczało więcej środków na służbę zdrowia, a poziom stawek ubezpieczeniowych znacząco wzrośnie. W praktyce oznacza że państwo będzie musiało w znacznie większym stopniu finansować emerytury i potrzeby emerytów opodatkowując dodatkowo młode pokolenie. Niskie emerytury w połączeniu z presją na indywidualną zapobiegliwość spowodują że majątek emerytów będzie w coraz większym stopniu przeznaczany na sfinansowanie ich potrzeb, a w mniejszym stopniu będzie kapitałem młodszego pokolenia. Zanik młodego pokolenia będzie prowadził nie tylko do zmiany charakteru miejscowości, ale przede wszystkim do zmiany struktury rodziny w kierunku coraz mniej licznych jednostek. Rodziny o charakterze horyzontalnym z licznym rodzeństwem i ich dziećmi przemienią się w pionowe w których będzie mało dzieci, a dużo osób starszych wliczając w to dziadków i pradziadków którzy będą wymagali opieki. O ile część małżeństw spędzi większość swojego życia bez dzieci po ich wyprowadzeniu się z domu, inni będą w tym czasie się rozwodzić i nawiązywać nowe związki osłabiając w efekcie związki rodzinne.
Badania nad kosztami ochrony zdrowia jak i dążenie do ich ograniczenia często koncentrują się na tzw. „jakości życia” osób starszych. Geriatra Muriel Gillick z Harvard Medical School twierdzi że fakt że ludzie uważają „że zawsze można być uleczonym” prowadzi do zbyt dużej ilości zabiegów pod koniec życia, a które przedłużają długość życia nieznacznie jeśli w ogóle, mogąc powodować niekonieczne cierpienie. Jej zdaniem lepiej by było zamiast starania o przedłużenie życia o godziny lub tygodnie skoncentrować się na pacjentów „jakości życia”. Przy okazji tych rozważań przytaczane są statystyki mówiące o tym że w całości wydatków ludzi na ochronę zdrowia jest silna ich koncentracja w ostatnim roku-dwóch życia, a szczególnie w ostatnim półroczu. Ponadto w krajach OECD opieka długotrwała stanowi 15% kosztów całości wydatków. Przy czym o ile obecnie 80% nakładów jest świadczona przez rodzinę i znajomych w tradycyjny sposób opieki nad starszymi o tyle w związku z tym że w przyszłości będą oni mieli mniej czasu na to państwo będzie musiało przejąć te zadania. Pytania jakie są zadawane dotyczą tego jak ten dodatkowy obowiązek zostanie sfinansowany.
W debacie amerykańskiej UnitedHealh przygotował raport dla parlamentarzystów w którym przytoczył wyliczenia o tym, że 27% wydatków Medicare jest wydatkowane podczas ostatniego roku życia pacjenta na „wątpliwe testy i procedury szpitalne”. Chcąc „pomóc” politykom znaleźć konieczne fundusze jednocześnie proponuje aby zaoszczędzić na tych wydatkach $18 mld w ciągu następnych 10 lat, poprzez wysyłanie chorych do hospicjów i rozwój „innych usług”. Podczas toczonej debaty której pierwotnym celem miało być rozszerzenie zakresu ochrony zdrowia stawiane są pytania dotyczące tego w jaki sposób państwo ma na niej zaoszczędzić. Pytania typu „Czy doktorzy powinni starać się uratować jak największą liczbę pacjentów, czy największą liczbę lat życia?[…] Nikt nie ma wątpliwości że $1.000 na życie dziecka to dobrze wydane pieniądze. Ale co sądzić o $1 mln na przedłużenie o tydzień życia w cierpieniach nieuleczalnie chorego? Również kto ma za to zapłacić”. Tego typu pytania są zadawane w debacie, ale również w otoczeniu prezydenta. Doradca Cass Sunstein nawet opisała obszernie, które z zabiegów ratowania życia są najbardziej efektywne kosztowo, a brat szefa doradców Ezekiel Emanuel za swoją publikację w czasopiśmie medycznym Lancet otrzymał nawet przydomek „Dr Śmierć”. Opisał w nim nie tylko zasady kolejności zabiegów transplantacji, ale nawet pierwszeństwa w szczepieniach. Uznał w nich między innymi priorytet dla „młodych ale dorosłych”, a na dodatek pokazał wykres ze strukturą wyborców poniżej i powyżej idealnego wieku i ile ich życie jest warte.
Aby ocalić finanse publiczne, jak i uchronić debatę publiczną przed zaprezentowanymi wątpliwymi etycznie dywagacjami należy uwzględniać w analizach finansowych fakt starzenia się społeczeństwa i aktywnie jemu przeciwdziałać. Istnieje obawa, że brak reakcji w odpowiednim czasie doprowadzi do sytuacji w której Polska stanie się dużym dom starców z którym nikt nie będzie się liczył, zdemoralizowanym i skłóconym międzypokoleniowo, a brak podatników doprowadzi do tego, że nie będzie wystarczającej liczby osób aby sfinansować niezbędne potrzeby starzejącej się populacji. Konsekwencje dewastujących procesów należy zrozumieć i od zaraz się nim przeciwstawić w postaci wprowadzenia polityki prorodzinnej i znacznej redystrybucji dochodów w kierunku rodzin wielodzietnych.