POLSKA
Like

Debata prezydencka

18/06/2020
791 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Andrzej Owsiński   Po debacie prezydenckiej   Włączyłem telewizor w celu wysłuchania tej debaty, ale po paru odpowiedziach na pierwsze pytanie – wyłączyłem. Było bowiem jasne że nie chodzi o żadną merytoryczną dyskusję, tylko swego rodzaju „konkurs piękności” w którym najważniejsze jest: dobrze się prezentować i wypowiedzieć gładko parę zdań nie zważając na ich związek z postawionym pytaniem. Jest to nieuchronny skutek obowiązującego systemu wyborów prezydenckich o którym niedawno pisałem /tekst z 18 maja br. ”Na jaki urząd wybieramy prezydenta”/. Akurat pierwsze pytanie nie jest związane z urzędem prezydenta, albowiem o sprawach „uchodźców” decyduje rząd bez potrzeby nawet konsultowania z prezydentem. Nie przeszkadza to mieć swoje zdanie na ten temat kandydatowi, ale sądzę że najstosowniejszą odpowiedzią byłoby zwrócenie uwagi na […]

0


Andrzej Owsiński

 

Po debacie prezydenckiej

 

Włączyłem telewizor w celu wysłuchania tej debaty, ale po paru odpowiedziach na pierwsze pytanie – wyłączyłem.

Było bowiem jasne że nie chodzi o żadną merytoryczną dyskusję, tylko swego rodzaju „konkurs piękności” w którym najważniejsze jest: dobrze się prezentować i wypowiedzieć gładko parę zdań nie zważając na ich związek z postawionym pytaniem.

Jest to nieuchronny skutek obowiązującego systemu wyborów prezydenckich o którym niedawno pisałem /tekst z 18 maja br. ”Na jaki urząd wybieramy prezydenta”/.

Akurat pierwsze pytanie nie jest związane z urzędem prezydenta, albowiem o sprawach „uchodźców” decyduje rząd bez potrzeby nawet konsultowania z prezydentem.

Nie przeszkadza to mieć swoje zdanie na ten temat kandydatowi, ale sądzę że najstosowniejszą odpowiedzią byłoby zwrócenie uwagi na nietaktowność próby narzucania komukolwiek jakich gości ma zapraszać do swojego domu.

I to czynią przedstawiciele państw z których Polska przyjmowała uciekinierów przed prześladowaniami religijnymi i brutalnie wyrzuconych Żydów.

Trzeba mieć odrobinę przyzwoitości i przynajmniej nie zabierać głosu w tej sprawie

W swoim czasie zwracałem uwagę na potrzebę ścisłego zdefiniowania pojęcia „uchodźca”, jest nim tylko ten który „uszedł” czyli uciekł z powodu grożącego mu niebezpieczeństwa prześladowań, utraty wolności, czy nawet życia.

Jeżeli ktoś wyjeżdża ze swojego kraju z posiadanym paszportem to z pewnością nie jest uchodźcą i jeżeli nie posiada wizy kraju do którego chce się dostać to nie ma żadnego obowiązku przyjmowania go.

Zupełnie odrębną sprawą jest udzielanie pomocy potrzebującym, niewinnym ofiarom różnych wydarzeń, nie wymaga to jednak wpuszczania ich pod swój dach.

Przypomina mi to Liban jeszcze z lat siedemdziesiątych ubw. oaza dobrobytu, ładu i kultury na bliskim wschodzie zamieniona w następstwie przyjmowania „uchodźców”  w zbiorowisko ruin i powszechną mordownię.

Z podobnym procesem mamy do czynienia w wielu krajach Europy zachodniej z Francją na czele.

Poszukujący darmowego utrzymania i miejsca dla prowadzenia działań niszczycielskich na pewno nie mogą być zaliczani do grona uchodźców.

Napływ imigrantów z innych obszarów kulturowych do Europy ma swoje źródło w celowo przeprowadzonej akcji niszczenia chrześcijańskiej kultury pod fałszywym hasłem udzielania pomocy „uchodźcom” i zapotrzebowania na ręce do pracy.

Rada Europejska powinna całą tę sprawę, a właściwie aferę rozwiązać w sposób definitywny.

 

Lekcje religii w szkołach.

Jest to oczywiście temat zastępczy gdyż prezydent ani nie decyduje, ani nie uczestniczy w decyzjach dotyczących programów szkolnych.

Pisałem o tym wielokrotnie powołując się na mój postulat zatwierdzony w obowiązującym rząd Buzka programie AWS wydawania bonów szkolnych i decydowania przez rodziców do jakiej szkoły chcą posyłać swoje dzieci.

Skończyłby się bolszewicki monopol na szkoły i to decyzje rodziców i organów samorządowych decydowały by o tym jakie mają być szkoły stopnia podstawowego i średniego.

Oczywiście to spowodowało by znaczne rozpiętości w charakterze i poziomie szkół, ale ogólny efekt w postaci zbliżenia wychowania rodzicielskiego i szkolnego oraz wynik nauczania byłby z pewnością znacznie korzystniejszy.

A co najważniejsze nikt nie miałby prawa wymądrzania się co powinno być w szkole

Nadzór państwowy powinien dbać o podstawowe pensum i kontrolować rezultaty egzaminów

 

O sprawie zmiany tradycyjnej obyczajowości do czego sprowadza się żądanie „zrównania w prawach” związków które nie odpowiadają definicji małżeństwa i rodziny można powiedzieć że nie jest to nawet temat zastępczy, lecz pułapka na myszy.

Jeżeli ktoś uzna to za dopuszczalne to narazi się tradycjonalistom, jeżeli nie to wywoła na siebie całą burzę napaści aż do obrzydzenia życia.

Tymczasem taki problem nie istnieje choćby z przyczyn biologicznych nie wspominając obyczajowych czy religijnych.

Wspólne gospodarstwo domowe mogą prowadzić ludzie w różnych układach, podobnie jest z prawem dziedziczenia.

Wychowywać dzieci może jednak tylko rodzina zdolna do ich urodzenia, podobnie jak i rodzina zastępcza. Zakłady opiekuńcze muszą być traktowane jako chwilowa przystań dla rodzin zastępczych lub pełnej adopcji przez rodziny.

Cały ten proces nie ma nic wspólnego z urzędem prezydenta i może być tylko traktowany jako chytra próba wysondowania jak sobie z tym poradzą ludzie którym zależy na zebraniu jak największej ilości głosów.

 

W sumie wypowiedzi na zadane pytania nie obrazują nawet poglądów kandydatów, a jedynie zdolność do zjednania sobie wahającego się elektoratu.

Za informacje o tym odpowiadają członkowie komitetów wyborczych kandydata i to oni decydują o treści odpowiedzi, która merytorycznie powinna brzmieć:

„Nie muszę odpowiadać na pytania nie mające nic wspólnego z urzędem o który się ubiegam, a które traktuję jako próbę skompromitowania mojej osoby w oczach tej czy innej części elektoratu”.

Niestety nikt z kandydatów nie potraktował tego widowiska jak na to zasługiwało, a szkoda.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758