Raz do sowy przyszedł czyżyk.
„Boli mnie co rano krzyżyk!”
Raz do sowy przyszedł czyżyk.
"Boli mnie co rano krzyżyk!
Nie pomaga nacieranie!
Poradź coś mi, drogi panie!"
Sowa marszczy brwi, coś mruczy:
"A pan czyżyk gdzie się włóczy?
Czy nie wraca aby świtem
Kiedy zimno, rosa przy tem?"
Czyż się dziwi, przytakuje.
"Potem w krzyżu coś mnie kłuje!"
Sowa rzecze: "To korzonki!
Niech poprosi pan swej żonki,
By uszyła mu serdaczek.
Będzie dobrze! Niech nie płacze!
Ale oprócz tego wdzianka
Niech ćwiczenia ma co ranka!
Skłony, pompki, skręty, skoki.
To do przodu, to na boki.
Truchcik w miejscu i sprint krótki.
Wcześniej wraca niech do budki!
A zobaczy po miesiącu,
Że ten ból się skończy w końcu!"
Czyżyk klasnął skrzydło w skrzydło:
"A już życie mi obrzydło!
Teraz mi pan wiarę wraca!
Słuchać pana się opłaca!"
Od tej pory w każdy dzionek
Czyżyk szczęśliw jak skowronek!