Czystki w siłach powietrznych, są ponoć rezultatem raportu Ministra Millera, choć Bogiem, a prawdą, to dymisje oficerów są realizowane zgodnie z zasadą „kowal zawinił, cygana powiesili”.
1. Ledwie Prezydent Komorowski i Premier Tusk pożegnali Ministra Obrony Narodowej Bohdana Klicha dziękując mu za jego osiągnięcia, a już nowo powołany szef MON minister Siemoniak, dokonał czystek w siłach powietrznych zwalniając 13 wysokich oficerów w tym 3 generałów , a także podjął decyzję o rozformowaniu 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego. Odwołał również sekretarza stanu w MON generała Czesława Piątasa.
Ponieważ dzień wcześniej minister Klich był wychwalany przez Premiera Tuska pod niebiosa za profesjonalizację armii, to zasadne jest pytanie skoro armia jest zostawiana przez swojego ministra w dobrym stanie, to dlaczego następnego dnia odbywa się w niej kadrowe trzęsienie ziemi?
Ta profesjonalizacja to raczej tylko rezygnacja z powszechnego poboru czyli raczej uzawodowienie bo do profesjonalizacji potrzebne jest jeszcze uzbrojenie armii w nowoczesny sprzęt i wieloletnie szkolenia na tym sprzęcie.
A w nowoczesny sprzęt wyposażony jest tylko nasz kontyngent w Afganistanie (i to nie zawsze), a także lotnictwo bojowe w samoloty F-16, choć do profesjonalizacji ciągle tu jeszcze daleko, bo piloci tych samolotów mimo upływu kilku lat, ciągle są w procesie szkolenia.
Pozostała część armii na nowy sprzęt ciągle czeka , a o szkoleniach nie ma nawet mowy bo nie ma na czym się szkolić.
Pochwały dla Klicha zostały poparte zapewnieniem mu startu w nadchodzących wyborach z list Platformy do Senatu z Krakowa co oznacza, że minister ma być nagrodzony za swe dokonania w obszarze obrony narodowej, mandatem senatora. Miejmy nadzieję, ze wyborcy będą jednak mniej wyrozumiali dla Byłego już ministra niż jego bezpośredni przełożony.
2. Czystki w siłach powietrznych, są ponoć rezultatem raportu Ministra Millera, choć Bogiem, a prawdą, to dymisje oficerów są realizowane zgodnie z zasadą „kowal zawinił, cygana powiesili.
Być może oficerowie ci mają jakieś grzechy na sumieniu ale tak naprawdę temu, że nie mamy armii profesjonalnej w pełnym tego słowa znaczeniu winien jest cały rząd ,a w szczególności Pan Premier Tusk i Minister Rostowski.
Przypominam sobie jak przy konstruowaniu budżetów na rok 2010 i 2011 obydwaj ci panowie urządzili swoiste medialne spektakle, podczas których do Kancelarii Premiera zgłaszali się poszczególni ministrowie i przynosili setki milionów albo miliardy złotych oszczędności.
Minister Klich był podejmowany w odstępie kilku dni dwukrotnie, bo za pierwszym razem zgłosił zbyt niskie oszczędności. Premier do telewizyjnych kamer obsobaczył go i wezwał na następny termin tym razem lepiej przygotowanego do oszczędzania.
Dziwiłem się wtedy, że Klich na te wynoszące blisko 2 mld zł oszczędności się zdecydował , choć wtedy mieliśmy jeszcze dwa kontyngenty wojenne w Iraku i w Afganistanie, pochłaniające olbrzymie wydatki, spłatę rat za samoloty F-16 i wydatki na płace uzawodowionej przed chwilą armii.
Wtedy już było jasne, że będą zawalone zakupy sprzętu wojskowego i brakować będzie pieniędzy na szkolenie żołnierzy, a nawet pieniędzy na paliwo. Wszystko to za kilkanaście miesięcy się potwierdziło, ale teraz lecą głowy nie tych co tak naprawdę zawinili.
3. Tymi licznymi dymisjami w armii (bo to co się stało wczoraj to pewnie jeszcze nie koniec) Premier Tusk i jego przyboczni chcą odwrócić uwagę od własnej odpowiedzialności za katastrofę smoleńską.
Przychylne Tuskowi media tym czystkom przyklasną, podkreślając jakiego to mamy zdecydowanego i profesjonalnego Premiera, który decyzjami personalnymi uzdrawia polska armię.
Tylko do jej uzdrowienia te dymisje nie wystarczą, potrzeba do tego ministrów naprawdę przygotowanych do kierowania tak trudnym resortem i pieniędzy na nowy sprzęt i szkolenia na nim.
Dodatkowych pieniędzy jeszcze długo nie będzie, a czy człowiek, który był krótko szefem departamentu w MON zajmującego się PR-em oraz jego zastępca były starosta powiatu mińskiego są tymi którzy mają zdobyć zaufanie armii i dźwignąć ją z zapaści, to można mieć co do tego poważne wątpliwości.