„Tchórze umierają ze strachu codziennie, odważny człowiek umiera tylko raz”
W mediach jakoś ucichło o Smoleńsku.
Jeszcze nie sezon urlopowy, a poznikali gdzieś ci wszyscy dyżurni etatowi eksperci z Tomaszem Hypkim, i byłym konferansjerem Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, Tomaszem Białoszewskim.
Jeszcze specjalista od łodzi podwodnych Leszek Miller udziela się w ruskiej prasie popierając wersję generał Anodiny, ale któż by tam brał byłego komunistycznego kacyka na serio? Wiadomo „moskiewska pożyczka” zobowiązuje.
Niewiadomo, co dzieje się z Janem Osieckim i Robertem Latkowskim, którzy jeszcze nie tak dawno temu brylowali w telewizyjnych studiach. Zamilkł Edmund Klich, a pilot Stefan Gruszczyk tak spopularyzowany przez TVN24 zapadł się pod ziemię i aż głupio mi się przyznać, ale zapomniałem już jak wygląda jego szlachetna i mądra twarz.
Co się dzieje? Dlaczego Monika Olejnik nie zaprasza już gości przekonywujących miejscowy plebs o naciskach, błędach pilotów, fatalnym ich wyszkoleniu, kłótniach? Justyna Pochanke też jakby straciła serce do Smoleńska i nie bryluje na ekranie epatując tą swoją niespotykaną wprost kompetencją, jeśli chodzi o lotnictwo.
Komisja Millera, która ogłosiła, że ma już wszystko to, co potrzebne do ogłoszenia werdyktu milczy, choć mijają kolejne niedotrzymywane terminy ogłoszenia raportu.
Samo to, że „ma wszystko” jest już sensacyjną wiadomością.
Żadna stacja telewizyjna nie transmitowała przecież sprowadzenia wraku do Polski. Nie było żadnej relacji z uroczystego przekazania czarnych skrzynek. Nic nie wiemy o broni borowców, z której nikt przecież nie strzelał. Wiemy, że Ruscy zbroją się na potęgę, więc może zatrzymali sobie te kilka sztuk glocków?
Wyjaśniło się za to jedno. Wiemy już, dlaczego do stacji telewizyjnych przez ponad rok nigdy nie zapraszano ekspertów z dziedziny mechaniki, wytrzymałości materiałów, aerodynamiki, dynamiki i kinematyki lotów, a zastąpili ich redaktorzy z prasy lotniczej, konferansjerzy, dziennikarze i Waldemar Kuczyński.
Żaden, bowiem z poważnych fachowców w tych dziedzinach nigdy nie podłożyłby się mówiąc o brzozie powodującej obrót samolotu o 1800, o locie koszącym ważącej niemal 100 ton maszyny, niepozostawiającym żadnych śladów na grząskiej ziemi.
Żaden z prawdziwych specjalistów w tych dziedzinach nie mógłby publicznie zaprzeczać prawom fizyki i natury mówiąc, że przy takiej ja MAK-owska wersji katastrofy niemożliwym jest, aby samolot rozpadł się na tysiące czy nawet miliony maleńkich kawałeczków.
Zapadła cisza, ale znając realia III RP, wiadomo, że ani jeden z kłamców, dezinformatorów, manipulatorów nie spotka się nigdy z żadną karą, a nawet środowiskowym ostracyzmem czy wykluczeniem.
Dziś, choć ta wiedza chyba nie dotarła do większości Polaków, wiadomo, że samolot rozleciał się na kawałki około 15 metrów nad ziemią lub wylądował awaryjnie i dopiero wtedy zamienił się w chmurę aluminiowego konfetti.
Zaczął się teraz bardziej stromy odcinek schodów dla Tuska i jego medialnych przyjaciół. Tu już nie pomogą dotychczasowi eksperci-komedianci wyspecjalizowani w czarnym humorze.
Teraz nastaną czasy policyjnych kordonów, wielkiego poświęcania firm ochroniarskich i wprowadzenie cenzury prewencyjnej pod pretekstem walki z chamstwem.
Jeżeli to nie pomoże to minister Kwiatkowski może wprowadzić nowy rodzaj przestępstwa polegający na „Kłamstwie smoleńskim” gdzie za kratki trafiać będą wszystkie oszołomy mówiące o zamachu.
W Polsce jest już zapewne spora ilość ludzi znających całą albo prawie cała prawdę o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.
Osoby takie są zapewne w ABW, SKW, MON, komisji Millera, administracji rządowej i otoczeniu premiera.
Teraz czeka ich narodowy sprawdzian z patriotyzmu i podniesienie ducha w narodzie, tak abyśmy uwierzyli, że przez lata PRL i III RP nie ulegliśmy do końca zbydlęceniu.
Dlatego apeluję do tych osób o odważną i patriotyczna postawę. Ujawnijcie Polakom to, co wiecie.
Wiem, że to może wiązać się z wielkim ryzykiem, ale zacytuję tu słynnego pogromcę włoskiej mafii, sędziego Giovanni Falcone:
"Tchórze umierają ze strachu codziennie, odważny człowiek umiera tylko raz"