Dzisiaj rozstrzygną się wybory prezydenckie we Francji o czym głośno ale także wybory parlamentarne w Grecji o czym zdecydowanie ciszej.
1. Dzisiaj rozstrzygną się wybory prezydenckie we Francji o czym głośno ale także wybory parlamentarne w Grecji o czym zdecydowanie ciszej.
Francja z oczywistych względów interesuje wszystkich bardziej bo to duża europejska gospodarka, a ponadto w związku ze ścisłą współpracą prezydenta Sarkozego i kanclerz Merkel, mająca decydujący głos w Unii Europejskiej.
Z kolei wybory parlamentarne w Grecji, pewnie nie zostałyby w Europie zauważone, gdyby ten kraj nie był w zasadzie zbankrutowany i przy pomocy ogromnych pieniędzy jednak ratowany, a jednocześnie spora część greckich wyborców tej unijnej pomocy zdecydowanie się sprzeciwiała.
2. Wszystkie sondaże przewidują podobnie jak w I turze zwycięstwo Hollanda, kandydata socjalistów, nad urzędującym prezydentem Sarkozy i ta jego przegrana może wydawać się w Polsce dosyć zastanawiająca, bo na forum międzynarodowym był to prezydent, który niezwykle mocno zabiegał o francuskie interesy.
Widać jednak, że Francuzom zdecydowanie musiało przeszkadzać „zblatowanie” ich prezydenta z dużym biznesem (o czym co jakiś czas informowały francuskie media), czy zamiłowanie Sarkozego do drogich gadżetów.
Wymownym przykładem tego zamiłowania była akcja chowania przez Sarkozego drogiego zegarka marki Patek za 50 tys euro do kieszeni, żeby tylko nie zobaczyli go wyborcy podczas podawania im ręki na jednym z ostatnich wieców wyborczych w I turze wyborów. Media skrzętnie odnotowały tę operację przeprowadzoną przez Sarkozego i był to chyba przysłowiowy gwoździk do jego „trumny”.
Najmocniej jednak Sarkozy został osądzony za coraz trudniejszą sytuację gospodarczą, wysokie bezrobocie, drożyznę i na nic się zdały usprawiedliwienia, że to skutki ogólnoświatowego kryzysu.
3. W zasadzie nie wypada się specjalnie cieszyć ze zwycięstwa socjalisty we Francji ale ta wygrana zapewne spowoduje wyraźne osłabienie motoru niemiecko – francuskiego na unijnym forum.
Kanclerz Merkel wręcz ostentacyjnie popierała Sarkozego (i to także we Francji nie zostało odebrane najlepiej) i Holland zapewne jej tego nie zapomni. Jeszcze ważniejsze jest jednak to, że w swoim programie miał on zapisaną daleko idącą ostrożność w stosunku do pomysłów forsowanych w UE przez Angelę Merkel w tym w szczególności rezerwę do właśnie podpisanego paktu fiskalnego.
Holland chce renegocjacji tego paktu, w szczególności jego zapisów ograniczających państwom członkowskim instrumenty polityki fiskalnej i trudno przesądzać jak ten postulat uda mu się zrealizować ale wygląda na to, że nie będzie popierał w tym obszarze, pomysłów niemieckich.
4. Z kolei w Grecji dwa wiodące ugrupowania polityczne, prawicowa Nowa Demokracja i socjaliści z PASOK, że względu na duże „zasługi” w doprowadzeniu tego kraju do bankructwa, prowadziły wręcz podziemną kampanię wyborczą.
Mają ciągle swoich zwolenników ale ostatecznie może być tak, że mimo tego iż wygrają wybory, nie uda im się zgromadzić w 150 osobowym parlamencie większości aby powołać tzw. wielką koalicję.
Unia Europejska wyczekuje wprawdzie na takie rozwiązanie ale jeżeli okaże się, że do parlamentu wejdą przedstawiciele aż 10 partii politycznych, to o większość, która będzie chciała dalej kontynuować program drastycznych oszczędności, który owocuje już 4 rokiem spadku PKB i prawie 25% bezrobociem, będzie w tym kraju bardzo trudno.
Kilka ugrupowań startujących w tych wyborach wyraźnie opowiadało się za powrotem Grecji do drachmy i gdyby to one uczestniczyły w sprawowaniu władzy, to strefa euro mogłaby się zmniejszyć o jeden kraj. A to byłoby swoistym strzęsieniem ziemi w UE.
Niezależnie jednak od ostatecznych rozstrzygnięć we Francji i w Grecji wyraźnie widać ,że każde kolejne wybory w krajach UE, przynoszą poważne polityczne zmiany w tych krajach. Po prostu obecnie sprawujący władzę, regularnie je przegrywają.