Bez kategorii
Like

Czy wiatr musi wiać?

04/02/2012
414 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Często w mowie potocznej dokonujemy personifikacji, na przykład „wiatr musi wiać”.

0


 

Z jednej strony, gdyby personifikacja nie była potrzebna to ani by się w języku potocznym nie ostała, ani by nawet określenie „personifikacja” nie miało by racji bytu.
 
Tymczasem wiatr nie musi wiać, także nie chce wiać, nie potrzebuje wiać ani też wiać nie woli.
Wiatr po prostu wieje…
 
No tak, ale zwolennicy dzielenia włosa na czworo powiedzą: wiatr to jest przemieszczanie się powietrza pomiędzy obszarami o różnym ciśnieniu. Nie jestem meteorologiem, ale wyobrażam sobie takie obszary jako ciepły i chłodniejszy, ciemny i jasny, suchy i wilgotny itp. Jeśli natomiast zamknę powietrze w pudełku, zaciemnię i poczekam trochę to żaden wiatr w tym pudełku wiał nie będzie. Ale czy w ogóle będzie tam wiatr? Kwestia dla filozofów, czy wiatr potencjalny, wiatr „in spe” się liczy, czy nie, ale dla praktyka, tam żadnego wiatru nie ma. Dlatego nawet stwierdzenie „wiatr wieje” jest wątpliwe. Tak jest wygodnie mówić, tak się mówić przyzwyczailiśmy, ale powinno być po prostu wiatr. Albo nic.
 
No tak, z wiatrem sprawa jest prosta. A jak jest z państwem? (nie, nie z Wami, blogerami. Z Państwem).
 
Urodziliśmy się w świecie, w którym od małego, aż do całkowitego odmóżdżenia powtarza nam się, że Państwo musi zapewnić ludziom emerytury. Państwo musi zapewnić opiekę medyczną i edukację. Ale już Państwo czemuś nie musi nas żywić, ani nas ubierać. Ale musi nas wozić w wielkich miastach, a poza nimi już za to nie musi.
 
Zróbcie, proszę, taki eksperyment intelektualny i zastanówcie się, jakbyście się zachowali, gdyby przyszło Wam żyć w świecie, gdzie Państwo żywi i ubiera, wozi „za darmo” ludzi we wsiach i małych miastach, ale nie „zapewnia” emerytur, leczenia ani edukacji. I nagle pojawia się bloger, który postuluje obalenie tego „porządku” i wprowadzenie państwowej edukacji w miejsce żywienia, leczenia w miejsce odziewania, etc.
 
Miejcie pokorę uderzyć się w piersi przyznać, że zajazgotalibyście go na śmierć. Intelektualiści wyniośle, plebejusze prostacko, ale wszyscy jak jeden mąż.
 
Tymczasem Państwo nikogo leczyć ani żywić ani wozić nie musi, nie chce, nie woli ani też nie powinno.
 
Państwo to terytorialny monopol na stosowanie przemocy, z czego wynika wprost Policja, Wojsko i Sądy. Na to potrzebne są podatki. Z tego wynika Skarb. Dyskusyjna jest dyplomacja, ale skoro inni mają, to bez własnej Państwo będzie słabe. Można polemizować, ale nie tutaj, proszę.
 
O tym, że podświadomie zaczęliście sobie zdawać sprawę z tego, że „Państwo nie musi”, jest np. chęć zorganizowania Trybunału Obywatelskiego. Tak jak ochotniczej straży pożarnej. Milicji obywatelskiej. Schroniska dla ubogich.
 
Myślenie wasze, a w zasadzie intuicja idzie w dobrym kierunku, krępują was więzy wieloletniego utrwalania wzorców, strach przed reakcją otoczenia, obawa przed skutkami. Niesłusznie. Te procesy odnowy (w zasadzie kontrrewolucji) już się dzieją, gdzieniegdzie nawet (Islandia) zaszły daleko i przyniosły dobroczynne skutki.
 
Nie Państwo. My, my sami.
Jednocześnie my, podatnicy. My, patrioci.
Ani się naszego Państwa nie wyrzekamy, ani nie wstydzimy.
Powiem więcej: my to Państwo, nawet w jego obecnej postaci kochamy i za cenę krwi będziemy, jak ojcowie nasi, bronić.
0

LarsikOwen

Ziemia widziana z Marsa.

10 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758