Media odnotowały amerykańskie wspomnienie w departamencie stanu o powstaniu w getcie i Irenie Sendlerowej. Jej zasługi w ratowaniu Żydów są niewątpliwie wielkie i odpowiednio docenione zarówno przez władze w Polsce jak i w Izraelu.
Z tej publikacji, a także z wielu innych odnoszę wrażenie, że w Ameryce udział Polaków w pomocy Żydom ogranicza się do dwóch osób – Jana Karskiego i Ireny Sendlerowej, o innych nie wspomina się.
Taka izolacja służy antypolskiej propagandzie, że „wśród tego antysemickiego narodu znalazło się dwoje sprawiedliwych”. Taki był zresztą wydźwięk pośmiertnej dekoracji Jana Karskiego z „polskimi obozami” Obamy.
A przecież żeby Karski i Szmul Zygielbojm mogli dotrzeć w czasie wojny do Stanów Zjednoczonych, dziesiątki, a nawet setki ludzi musiało podjąć ryzyko zorganizowania ich podróży. Podobnie z działalnością Sendlerowej, w tym przypadku liczba zaangażowanych była znacznie większa i stopień ryzyka odpowiednio wyższy.
Nie wspomina się o rzeczy najważniejszej, że Sendlerowa działała w ramach wielkiej organizacji narodu polskiego niosącej pomoc Żydom w czasie niemieckiej okupacji, za którą to pomoc była tylko jedna kara – śmierci nie tylko dla sprawcy, ale też i dla jego rodziny.
Podkreślanie zasług jednej osoby bez kontekstu całego przedsięwzięcia jest dalece niewystarczające, szczególnie w świetle nieustającej nagonki na „polski antysemityzm”.
Powinno się przy każdej takiej okazji mówić o polskiej organizacji pomocy i nieustannych staraniach wobec całego świata z jego przywódcami na czele.
Przy okazji, w odpowiedzi na pytanie, wyjaśniając jak zostały polskie starania podjęte z takim wysiłkiem potraktowane przez przywódców zachodnich demokracji i światowych organizacji żydowskich.
Moje stanowisko w tej sprawie opieram też na zdaniu samej Ireny Sendlerowej.
Tak się bowiem złożyło, że poznałem ją osobiście kiedy jeszcze o jej działalności nie wiedziano.
Jej „podwójny” mąż – Mieczysław Sendler był moim najbliższym współpracownikiem i człowiekiem zaprzyjaźnionym osobiście przez wiele lat i kiedy po śmierci drugich małżonków obojga postanowili ponownie się pobrać poznałem bliżej Panią Irenę.
Wprawdzie nie bardzo podobała mi się jej partyjna kariera, ale w latach sześćdziesiątych już dobiegała końca i nastrojona była krytycznie w stosunku do ówczesnej władzy. Nasze rozmowy nie dotyczyły jej głównej działalności w czasie okupacji, ale raczej ogólnych wrażeń i łączących nas przeżyć wojennych, a także bieżących kłopotów.
Jednakże kiedy nawiązałem do jej działalności wyjaśniła rzeczowo, bez fałszywej skromności: „byłam tylko małym ogniwem w wielkim łańcuchu ratunkowym”.
Na to mogłem odpowiedzieć tylko bez fałszywych komplementów, że bez tego „małego ogniwa” nie byłoby całej akcji ratowania dzieci żydowskich, bo kto te dzieci z ghetta wydobywał.
W mojej notce na temat 105 urodzin Ireny Siła – Nowickiej wspomniałem o grozie ratowania Żydów, gdzie największym poświęceniem było stałe ich przechowywanie.
Tę rolę poza wieloma polskimi rodzinami spełniały różne zakłady opiekuńcze z klasztornymi na czele.
Wielkie ryzyko brali na siebie księża wystawiający metryki Żydom.
Jeżeli Sendlerowa otrzymała order Orła Białego to, jakie odznaczenie otrzymali ci, którzy te dzieci przechowywali?
Niektórym oczywiście nie może przejść przez gardło, że trzeba wymienić osoby konsekrowane i instytucje kościelne, a nawet takie osoby jak „antysemitka” Zofia Kossak – Szczucka, dlatego trzeba wyizolować Irenę Sendlerową, bo była bardziej strawna, jako członkini PPS, a potem PZPR.
ŚP. Prezydent Lech Kaczyński mógł w akcie nadania najwyższego orderu przyznać go też całej Żegocie, a także odznaczyć i inne osoby zaangażowanym w tym dziele.
Najwyraźniej nie było komu przygotować tej sprawy zgodnie z prawdą historyczną i potrzebą narodową.
Przy krzykliwym hałasie o niesprawiedliwościach zapomina się, że pierwszym obowiązkiem jest ujawnianie prawdy i całej prawdy niezależnie od tego czy komuś będzie się to podobało czy nie.
Sprawa Sendlerowej i Karskiego o to się upomina szczególnie.