Jest z pewnością kilka osób w Polsce które są przekonane o rosyjskich zamiarach agresji w stosunku do Polski, należy do nich z pewnością Romuald Szeremietiew stale ostrzegający przed tym niebezpieczeństwem, ale też i inni. Ostatnio natknąłem się na rozprawę o różnych wariantach rozwoju rosyjskiej ekspansji z militarnym zagrożeniem włącznie. Na podstawie różnych uwag do wystąpień w tej sprawie można sądzić że znaczna część polskiego społeczeństwa nie wierzy w możliwość rosyjskiej agresji opierając się na bezdyskusyjnym przekonaniu że to już „nie te czasy” kiedy z byle powodu wybuchały wojny. Można wprawdzie na to odpowiedzieć że nie tak dawno mieliśmy wojnę na Bałkanach, a teraz na Ukrainie, co spotka się z ripostą że nie są to wojny sensu stricto tylko rebelie wewnętrzne. […]
Jest z pewnością kilka osób w Polsce które są przekonane o rosyjskich zamiarach agresji w stosunku do Polski, należy do nich z pewnością Romuald Szeremietiew stale ostrzegający przed tym niebezpieczeństwem, ale też i inni.
Ostatnio natknąłem się na rozprawę o różnych wariantach rozwoju rosyjskiej ekspansji z militarnym zagrożeniem włącznie.
Na podstawie różnych uwag do wystąpień w tej sprawie można sądzić że znaczna część polskiego społeczeństwa nie wierzy w możliwość rosyjskiej agresji opierając się na bezdyskusyjnym przekonaniu że to już „nie te czasy” kiedy z byle powodu wybuchały wojny. Można wprawdzie na to odpowiedzieć że nie tak dawno mieliśmy wojnę na Bałkanach, a teraz na Ukrainie, co spotka się z ripostą że nie są to wojny sensu stricto tylko rebelie wewnętrzne.
Cała ta dyskusja przypomina mi przedwojenne rozważania czy wojna wybuchnie czy nie.
Piłsudski był przekonany że wojna jest nieunikniona, chciał tylko żeby nie zaczęła się od Polski, twierdził: „Wy beze mnie do wojny się nie pchajcie bo ją przegracie”.
Nie powiedział tylko jak Polska ma uniknąć pierwszego uderzenia w wojnie skoro z dwóch potencjalnych agresorów – Niemcy i Sowiety jako głównego przeciwnika obrały sobie Polskę.
Przekonanie Piłsudskiego dzieliła młodzież, która wojny nie zaznała i która widziała w niej szanse dla Polski wyrównania niesprawiedliwości traktatowych.
Ludzie starsi byli pewni że doświadczenia I wojny światowej są dostatecznie odstraszające ażeby ryzykować następną.
Nie docenili jednak miary szaleństwa Hitlera i siły intrygi Stalina, podobnie może być i dzisiaj z tą tylko różnicą że ryzyko jest wielokrotnie większe.
Stan przygotowań do wojny jest obecnie znacznie wyższy aniżeli w 1939 roku. Liczące się armie zdolne do mobilizacji i zaopatrzenia ponad stu dywizji posiadały tylko dwa kraje: Sowiety i Francja.
Problem leżał w tym że stalinowskie czystki pozbawiły wyższego dowództwa sowiecką armię, a jej reorganizacja wniosła dodatkowy chaos, natomiast Francuzi nie ukrywali swojej niechęci do wojny mając w pamięci ogrom ofiar w poprzedniej, a agitacja komunistyczna demoralizowała skutecznie francuskiego żołnierza.
Współcześnie bazując na doświadczeniach „zimnej wojny” armie poszczególnych krajów, a raczej związków wojskowych, takich jak NATO czy pozostałości po pakcie warszawskim, muszą być nastawione na konieczność natychmiastowego działania.
Nie są to jednak wielkie armie złożone z wielu dziesiątków, lub setek dywizji, lecz raczej niewielkie formacje dysponujące nieporównywalnie większą siłą rażenia.
Taką wojnę można wywołać w każdej chwili i nawet nie będzie wiadomo kto pierwszy zaczął, bo może się okazać że pociski odwetowe dosięgną napastnika szybciej niż atakowanego.
Problem z rozpoczęciem wojny leży zupełnie innej strefie niż wojskowa.
Przede wszystkim kalkulacja opłacalności podjęcia militarnych działań, wszystkie większe kraje posiadają rozbudowane służby analizujące niezbędne informacje i prowadzące rachunki ewentualnych zysków i strat z przewidywanych konfliktów zbrojnych. Jednak omyłki w tych rachunkach zdarzają się dość często, klasycznym przykładem może służyć rosyjska i amerykańska wojna w Afganistanie.
Nie jest wykluczone że w tym przypadku nie brano pod uwagę problemu prostego rachunku kierując się względami skutków politycznych i strategicznych.
Wojna może też być traktowana jako jedyna możliwość wyjścia z kryzysu, tak niektórzy traktowali wybuch II wojny światowej dopatrując się świadomego wyboru wojny przez Hitlera jako środka na rozwiązanie problemu niewypłacalności Niemiec w wyniku zbrojeń i prestiżowych inwestycji.
Możliwość wywołania wojny zależy od formy rządów, w krajach demokratycznych gdzie wymagana jest zgoda ciał przedstawicielskich, a więc większej zbiorowości uzyskanie decyzji o wypowiedzeniu wojny jest bardzo utrudnione.
Mogliśmy zaobserwować jakich wybiegów musiał użyć Roosevelt żeby wciągnąć Stany Zjednoczone do wojny.
Zarówno I jak i II wojny światowe zostały wywołane arbitralnymi decyzjami jednoosobowymi Wilhelma II i Hitlera.
O ile Wilhelm II przygotował Niemcy do wojny przez dziesięciolecia, o tyle Hitler okazał się jedynie wykonawcą intrygi Stalina polegającej na prostym zabiegu wywołania wojny odwetowej przez kraje przegrane.
W ostatecznym rachunku wykrwawioną i zniszczoną Europę miała „wyzwolić” armia czerwona. Jego plan powiódł się tylko częściowo, gdyż pojawienie się Amerykanów w Europie uniemożliwiło mu dalszy marsz na zachód.
Obecna sytuacja jest o tyle odmienna od powojennej że Amerykanie praktycznie wycofali się z Europy, tylko że zdolność do rosyjskiej inwazji po rozpadzie Sowietów skurczyła się znacznie.
Ponadto zaistniał nowy czynnik w postaci wzrostu niemieckiej potęgi gospodarczej.
Zjednoczone Niemcy nigdy nie były tak małe terytorialnie jak obecnie, a mimo to nigdy nie miały takiej pozycji gospodarczej w skali światowej jak dziś.
Podporządkowały sobie całą Europę doprowadzając do ucieczki Wk Brytanii z UE ze strachu że zostanie całkowicie poddana Niemcom.
Najważniejszym osiągnięciem niemieckim jest włączenie w strefę swoich wpływów Rosji służącej im jako dostawca surowców i półfabrykatów.
Główny wykonawca tego przedsięwzięcia na terenie Rosji – Putin skutecznie hamuje rozwój autonomicznej gospodarki rosyjskiej przeznaczając znaczne nadwyżki w handlu zagranicznym na zbrojenia, prestiżowe inwestycje, a głównie na apanaże swoje i swoich pomocników.
Największe terytorialnie państwo na świecie /przeszło 17 mln km/2/, o ludności 140 mln – i najbogatszych zasobach naturalnych, posiada dochód na poziomie Włoch, a w przeliczeniu na mieszkańca plasuje się w końcu szóstej dziesiątki krajów świata.
Poza przemysłem zbrojeniowym Rosja ma ogromne zaległości w rozwoju innych dziedzin począwszy od ciągle niewydolnego rolnictwa, aż po przemysł służący ludziom.
Brakuje jej ludzi do rozwijania wielu dziedzin i stąd rosnąca zależność od importu, ostatnio narastającego importu chińskiego wraz z chińskimi inwestycjami i pracownikami.
Spadek cen ropy i gazu ziemnego jest dla Rosji ciosem nie do powetowania, głównie z powodu uzależnienia od wpływów z eksportu budżetu państwa.
Rosja zatem znalazła się w podobnej sytuacji jak Niemcy w 1939 roku, grożącej jej katastrofalnymi skutkami.
W obawie przed bankructwem państwa wojna jest jednym ze sposobów odwrócenia tych konsekwencji.
Czy Rosja pójdzie tą drogą?
Byłoby to możliwe gdyby Putin był tak wszechwładny jak Hitler i miał tyle samo determinacji.
Z całej jego dotychczasowej kariery wynika że mimo wszystkich prestiżowych zabiegów nie jest on niekontrolowanym władcą Rosji, wykonuje, dość sprawnie, określoną rolę wyznaczoną przez siły które usadowiły go na tym, a raczej tych stanowiskach / kolejno prezydenta i premiera itd./.
Nie doszedł do władzy jak Hitler organizując własną partię, lub Stalin zawdzięczając własnej intrydze i pomyślnej rozgrywce z konkurentami, ale został wytypowany jako wykonawca gwarantujący określony zasób energii w działaniu, ale nie wykraczający poza nakreślone ramy.
Jest jeszcze jeden czynnik uzależniający Putina: – są nim pieniądze, tylko nie pieniądze państwa, lecz jego własne dochody.
Żaden z poprzednich władców Rosji nie posiadał tak wielkich zasobów jak Putin.
Jego majątek szacuje się bardzo różnie od 30 do 200 mld dolarów i nie chodzi tu wielkość nominalną, ale o sam fakt uzależnienia.
Posiadanie wielkiego majątku zmusza do przestrzegania pewnych zasad pozwalających na utrzymanie go i przekazanie następcom, a także używania w różnych ewentualnych okolicznościach życiowych.
Jest to istotne tym bardziej że jest to majątek ukryty i ten fakt czyni posiadacza szczególnie wrażliwym na wszelkie zmiany, a wojna może w efekcie pozbawić go możliwości korzystania z tego majątku.
Wszystko to są czynniki istotne, ale najistotniejsze jest uzależnienie Rosji od Niemiec.
Powszechnie lansuje się tezę odwrotną, uzależnienia Niemiec od Rosji.
Na to wystarczy przypomnieć skąd płynęły pieniądze do Rosji za opuszczenie Niemiec przez wojska okupacyjne, za gwarancje wyraźnie lewych umów niemiecko rosyjskich, za różne „odszkodowania”, za repatriację Niemców z Rosji itd.
I najważniejsze: – co z tymi pieniędzmi się stało, gdzie one zginęły i skąd wzięły się i ciągle rosną wielkie wkłady rosyjskie na tajnych kontach?
Niemiecki i nie tylko niemiecki import z Rosji nośników energii potrzebny jest właśnie po to żeby uzależnić rosyjską mafię u władzy od woli tego który płaci, a dysponentem, podobnie jak i wszelkich „rur” są Niemcy, zapewne mające wspólników którzy im znakomicie służą.
Rosja już prowadzi wojnę za zgodą niemiecką i może ją rozszerzyć jeżeli dostanie stosowne decyzje niemieckie, a czy Niemcom na tym zależy to już zupełnie odrębna sprawa.
Polska leży w strefie niemieckiej zgodnie z wzajemnymi ustaleniami niemiecko rosyjskimi i atak rosyjski na Polskę wymagałby szczególnej akceptacji, a nawet wprost zlecenia niemieckiego.
Musiałyby zaistnieć ku temu specjalne okoliczności, lub nagłe osłabienie niemieckiej pozycji zezwalające Rosji na poszerzenie swojej strefy. Byłoby to jednak dla Niemiec świadectwo całkowitej klęski co w obecnej sytuacji wydaje się zupełnie nieprawdopodobne.
Pamiętajmy jednak o XVIII wieku i sytuacji podobnej ale z odwróconymi zależnościami, wówczas Rosja była protektorką Polski, a Prusy całkowicie od Rosji zależne.
Mimo to jednak zrealizowano program pruski rozbiorów Polski wbrew interesom i posiadanej przewadze rosyjskiej.
W historii najrozmaitsze scenariusze są możliwe.
Tylko jedno jest pewne: si vis pacem para bellum