Jarosław Kaczyński wysunął interesującą koncepcję stworzenia komisji nadzwyczajnej ds. zmian w konstytucji. Idea ta wydaje się interesująca z uwagi na fakt, iż nowa lub poprawiona ustawa zasadnicza może faktycznie dokonać prawdziwego zerwania z okresem postkomunizmu. Dziś jej symbolem jest prawo stworzone i sygnowane przez dwa symbole Wielkiej Smuty III RP – Ryszarda Kalisza i Aleksandra Kwaśniewskiego. Nowa konstytucja może wpłynąć pozytywnie na odnowienie siły moralnej społeczeństwa Rzeczpospolitej. Nowa Konstytucja może pomóc jedynie wówczas, gdy bez niedomówień zwróciłaby się w kierunki polityki narodowej, tak jak zrobili to niedawno Węgrzy i jasno nakreśliłaby kierunki rozwoju wewnętrznego i zewnętrznego.
Trzeba sobie chyba zadać jednak pytanie sama konstytucja pomoże? Czy nie stoimy bowiem w obliczu trwającej od wielu lat degrengolady moralnej znacznej części naszego społeczeństwa? Po odzyskaniu niepodległości w społeczeństwie polskim przeważała jedna naczelna myśl: utrzymania okupionej krwią dopiero co pozyskanej niepodległości i wywalczenia jak najlepszej pozycji w Europie. Zarówno Piłsudczycy jak i stronnictwo narodowe nie miało wątpliwości, iż Polska powinna mieć aspiracje mocarstwowe, bez względu na sprzeciw płynące ze strony części kół politycznych Wielkiej Brytanii. Jednoczono się w imię wspólnej polityki narodowej, choć naturalnie osią sporu pozostawały jej naczelne kierunki. Nikt jednak nie kwestionował, poza bolszewikami, idei niepodległości Polski i nie śmiał składać wiernopoddańczych deklaracji, jak niedawno min. Sikorski.
Dlaczego Sikorskiemu i Tuskowi takie numery przechodzą dość gładko? Z prostej przyczyny: Bezrefleksyjnego patrzenia na Polskę jej obywateli. Myślenie o ewentualnych konsekwencjach polityki zagranicznej obecnego rządu wymagałoby pewnego wysiłku intelektualnego; podobnie jak zastanawianie się nad detalami Katastrofy Smoleńskiej. Nie jest to tylko efekt lenistwa. To także wynik rozczłonkowania naszego narodu na klany, grupy i podgrupy społeczne, które mobilizują się tylko w chwilach rodzinnych uciech, np. urodzin teścia czy chrzcin. Zmiana konstytucji mogłaby wpłynąć na zmianę mentalności ludzi, ale potrzeba by na to było znacznej ilości czasu lub zapalnika, który spowodowałby wybuch, jak ww. Węgry. Na razie, jak trafnie zauważa prof. Staniszkis, zmiany w mentalności kojarzą się z tak wielkim wysiłkiem psychicznym, iż odstręcza od jakiegokolwiek przewartościowania postaw. Ludzie więc zauważają, że owszem „jest źle, ale „nie ma szans, by to zmienić”, a może być jeszcze gorzej, jakby Kaczor doszedł do władzy”.
O ile poczucie własności jest silne w Polakach, to nie przełożyło się ono na poczucie jedności państwowej. Znaczna część ludzi nadal wydaje się potomkami Xs. Bogusława, ciągnącego postaw sukna RP w swoją stronę. Nie da się samą zmianą litery prawnej zmienić nastawienia społecznego. Musi zaistnieć chęć współodpowiedzialności za państwo, nie tylko za swój kawałek chodnika. W Niemczech jakiś czas temu widziałem taki obrazek na FriedriechStrasse: kierowca autobusu, stojący na pętli, wysiadł i zaczął z małą szczotką i śmietniczką sprzątać wokół autobusu. Czy musiał? Nie, miał już to pewnie zakodowane. Genetycznie.Jednoczenie więc wokół wspólnoty zwanej państwem, daje to, iż szybko znaczna część ludzi widzi zagrożenie, jakie dla wszystkich mogą stworzyć internacjonalistyczne zapędy ludzi pokroju Sikorskiego. W Polsce widzi jej jedynie garstka. I jest skutecznie wyszydzona.
Każdy właściwie element polityki postkomunistów w Polsce- czy to o kolorze czerownym czy różowym powodował rozmiękczanie składników narodowych: ciągłości bytu narodowego i jego związku z przeszłością; tradycji, urzędów państwa; języka i jego wartości w życiu i wychowaniu młodych Polaków; duchowego fundamentu państwa. Nie oznacza to, jak mówią szydercy – narzucania wiary wszystkim; jedynie wymogu poszanowania dla religijnej postawy – bez względu na denominację wierzących. Jeżeli jakaś grupa podejmował próbę wzmocnienia jakikolwiek z tych elementów , zostawała natychmiast z pełną gwałtownością atakowana.
Dlaczego tak łatwo udało się takim ludziom jak Tusk i Sikorski ujarzmić naturalnie dla każdego narodu siły wewnętrzne? Z prostego powodu, iż przez te 20 lat nie wytworzono prawdziwej elity ludzi zdolnej do przewodzenia Polakom. Jednostki nie mogły zastąpić takiego efuzji intelektu, jakie zrodziły zabory w każdej części dawnego państwa polskiego. Jesteśmy karmieni wyziewamy „Pana TW”, Trmawajarki i narzuconym na siłą mitem inteligenckiego KORU. Brak hierarchii intelektualnej ( poza szczytnymi wyjątkami) powoduje, iż społeczeństwo łatwo pada ofiarą propagandy; niknie instynkt samozachowawczy i obywatele podatni są na wszystkie wypaczenia władzy. Brak swego rodzaju karności społecznej powoduje, że obywatele są przeznaczeni tylko na społeczność niewolników i narzuconą z zewnątrz władzę. Co losy świata wielokroć pokazały. Dobitnie.