Polską rządzą ludzie potrafiący z prawdziwego, głębokiego patrioty-antykomunisty zrobić szmatę szczycącą się zapraszaniem na oficjalne spotkania i do oficjalnych gremiów największego zdrajcę Polski z okresu ostatnich dwóch wieków.
Idą wybory, które wygra PO, po czym doprowadzi zrujnowaną Polskę do ruiny totalnej, takiej, że będzie trzeba pokoleń, by się podnieść. Ale my, Polacy, jesteśmy do tego przygotowani mentalnie. Wiemy, że władza nas niszczy, a władza wie, że nie jest tu po to, by cokolwiek budować, tylko żeby się UTRZYMYWAĆ. Utrzymywać przy korycie, utrzymywać przy stołkach, czyli przy władzy. Role są jasne, znane są też drogi, jakimi z grupy MY przechodzi się do grupy ONI.
Opozycja, bo taka jest jej rola i jest to jedyna drogą, którą może obrać, musi utrzymywać, że należy do grupy MY. Udaje się jej to lepiej, czy gorzej, w zależności od tego jakie ma logo – dziś ludzie trochę bardziej wierzą tym, którzy mają logo PiS niż tym, którzy mają logo SLD. Ale na przykład w 2001 roku było inaczej.
Najlepiej jest jak ONI mają władzę. Wtedy MY możemy ich krytykować i dowalać im, a jedynym zadaniem ONych jest staranie się, by znaleźć sobie jak najwięcej kibiców. Dzisiejsza władza znalazła wreszcie na to receptę i dlatego wygra jesienne wybory. Dlatego, że ma najwięcej kibiców, gdyż potrafiła omamić największą liczbę ludzi.
Kibice ONych zazwyczaj są mniej wierni swojej partii od kibiców drużyn piłkarskich i chętniej udają, że tak naprawdę nie są kibicami, ale wyniki sondaży i wyborów mówią same za siebie.
Wybory mogą jednak teoretycznie spowodować, że ONI przejdą do obozu MY i na odwrót.
Zastanówmy się więc czy gdybyśmy MY stali się ONYmi to byłoby nam faktycznie jakoś lepiej? Ale zacząć trzeba od tego, co to w ogóle znaczy "LEPIEJ".
Opowiem o sobie, bo na tym się znam. Dla mnie "lepiej" byłoby, gdyby żyło mi się wygodniej i bezpieczniej niż mi się dotychczas żyje. Chciałbym móc szybko i bezpiecznie, a zarazem wygodnie i tanio móc się przemieszczać po Polsce i po świecie, bo dla mnie wolność, to najpierw nieograniczana możliwość przemieszczania się w przestrzeni. Chciałbym móc w sposób nieograniczony rozwijać się intelektualnie mając łatwy dostęp do myśli wyrażanych przez osoby, których postawa mi odpowiada, albo do myśli osób, który opinie są całkowicie niezgodne z tym, co ja uważam. Chciałbym móc bez obaw patrzyć w przyszłość wiedząc, że gdy przyjdzie czas emerytury, to państwo, które mi przemocą odbierało część moich dochodów właśnie na ten cel, wywiąże się ze swoich zobowiązań w taki sposób, bym nie stał się nagle biedakiem. Chciałbym móc spodziewać się, że jeśli zachoruję, to nie będę potraktowany jak przedmiot, tylko leczony w sposób godny, przy użyciu najskuteczniejszych osiągnięć medycyny. Chciałbym umierając pozostawić moim dzieciom to, co uzbierałem w ciągu życia z przeświadczeniem, że to pomnożą i tak jak ja będą mogły z ufnością patrzyć w przyszłość.
Chciałbym mieć satysfakcję z tego, że żyję akurat w tym miejscu, gdzie żyję i móc świadomie namawiać moje wnuki (dzieci już do tego namówiłem), by tak jak ja chciały tu żyć.
To tylko część tego, co chciałbym. Wierzę, że inni mogą mieć zupełnie inne priorytety, ale sądzę, że moje nie są wcale jakieś wyjątkowe.
No i teraz zastanawiam się, czy jeśli ONI przegrają te wybory, czyli jeśli ONYmi staniemy się po 9 października 2011 MY, to czy chociaż jakaś część moich pragnień się spełni. Szczególnie ważne jest dla mnie, czy spełnią się te pragnienia, które nie spełniają się teraz, gdy rządzą ONI.
Nie będę dążył do konkluzji naokoło. Zwyczajnie – ja w to nie wierzę. Żyjemy w systemie, w którym wszyscy muszą działać wedle wyznaczonego schematu, w systemie, w którym promowane są miernoty, w którym nieuczciwość jest czymś zwyczajnym, a hipokryzja podniesiona do rangi cnoty. Nie mam żadnych złudzeń, że gdy do władzy dojdzie PiS, nawet gdy ją przejmie w całości, to cokolwiek z moich życzeń zostanie spełnione. Nie zacznę żyć lepiej, nie poczuję się w kraju bardziej wolnym niż teraz, nie poczuję większej dumy z bycia Polakiem.
Oczywiście jest kilka ale…
Oczywiście dzisiejsi gangsterzy, którzy nami rządzą z ekranów telewizorów będą musieli zniknąć. Częściowo pouciekają, niektórych dopadną sądy. Dokona się zapewne sprawiedliwość, choć w bardzo ograniczonym stopniu z przyczyn systemowych. Nie stanie się żadna krzywda nikomu, kto w systemie cokolwiek znaczy, nikomu, kto tak naprawdę jest źródłem i kto inspirował wszelkie nieprawości, których jesteśmy dziś świadkami, bo ci ludzie są nietykalni. Nie znamy ich, nie podejrzewamy nawet zapewne kim mogą być.
Być może posuną się nieco do przodu sprawy śledztwa Smoleńskiego, ale gdy przyjdzie z Moskwy prawdziwe ultimatum to też okaże się, że pewnych spraw nie możemy się dowiedzieć, szczególnie gdy odpowiednio skuteczną presję wywrze na nas Bruksela.
A co więcej? otóż NIC więcej.
Bo wiedzmy, że dzisiejsi MY nie mają żadnego sensownego programu dla Polski. Niczego, poza pozamykaniem Tusków, Gradów i Schetynów do więzień oraz udowodnieniem, że są oni winni śmierci ludzi pod Smoleńskiem. A gdy już udowodnią i pozamykają, to nastąpi pustka. Nastąpi zarządzanie sprawami bieżącymi, rozliczenia z urzędnikami, których ONI powstawiali na różne stanowiska w całej administracji i wstawianie na nie NASZYCH urzędników. Nastąpi dalsze zadłużanie Polski i ciągłe odwoływanie się do katastrofalnych decyzji podejmowanych przez poprzedników. Nastąpi tworzenie struktur, przejmowanie mediów, jednym słowem nastąpi TO SAMO.
Będzie tak, bo wymaga tego system. Tylko tak da się w tym systemie rządzić, tylko tak da się funkcjonować.
Bo MY nie mamy żadnego, dokładnie ŻADNEGO programu dla Polski. Nie wierzycie? Idźcie na NASZE strony PiS. Są puste. Nie jest tam wyjaśnione w jakim kierunku pójdzie Polska, gdy PiS dojdzie do władzy. Nie jest napisane co jest od czego ważniejsze. Nie jest napisane w jaki sposób zostanie zlikwidowany monstrualny dług, albo w jaki sposób zlikwiduje się monstrualną armię urzędników darmozjadów. Nie jest napisane w jaki sposób zostaną wybudowane drogi, stworzona kolej, nie ma nic o kierunkach polityki zagranicznej. Nic tam nie jest napisane poza tym, że Maria Kaczyńska była człowiekiem życzliwym i ciepłym.
Nie ma, bo system wymaga tego, żeby do niczego się nie zobowiązywać, bo nie wiadomo jak będzie. Bo to nie politycy rządzą. Politycy robią to, co każą im robić ludzie stojący za nimi, którzy nimi kierują. To ludzie mający wielką władzę, ludzie potrafiący z prawdziwego, głębokiego patrioty-antykomunisty zrobić szmatę szczycącą się zapraszaniem na oficjalne spotkania i do oficjalnych gremiów największego zdrajcę Polski z okresu ostatnich dwóch wieków i z radosnym uśmiechem ściskającego mu dłoń. Jakże wielka musi być ich władza, by móc zmusić do ześwinienia się człowieka, który doszedł w polityce najdalej jak tylko to jest możliwe i w związku z tym nie mającego już, teoretycznie, nic do stracenia?
Jeśli ci ludzie potrafią takie rzeczy, to nikt mi nie wmówi, że pozwolą komuś na wywrócenie wszystkiego do góry nogami i poprowadzenie Polski ku świetlanej przyszłości.
Dlatego chociaż z całą pewnością nie będę głosował na NICH, to też nie będę głosował na NAS. Bo czy rządzą ONI, czy MY to i tak rządzą ONI.
A chodzenie na wybory to jak chodzenie do burdelu w celu wybrania sobie żony.