Czy na starość usłyszymy: „Korban”?
07/02/2012
375 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Na co liczy polskie zadłużone społeczeństwo, nie mając ani oszczędności ani dzieci?
Wczorajszy wpis prezesa Pelca
”Procesy demograficzne a rynki finansowe” porusza kluczowy jeśli chodzi o aspekt równowagi finansów proces starzenia się społeczeństwa i zaniku renty demograficznej. Również dzisiejsza Ewangelia mówiąca o obowiązku zajmowania się rodzicami na starość, daje wiele do myślenia w perspektywie kiedy ilość osób w wieku emerytalnym wzrośnie. Polacy nie mając oszczędności i dzieci będą bardzo boleśnie ten proces przeżywali, w sytuacji gdy procesy które już dotykają z najbogatsze społeczeństwa wystąpią w Polsce.
Od roku 2007 w Japonii spada udział osób w wieku produkcyjnym w społeczeństwie, a do 2050 r. liczba osób nawet w wieku niemobilnym a produktywnym (45-65 lat) spadnie do poziomu z początku lat 60-tych. Według Societe Generale powyższe procesy starzenia się spowodują że PKB na głowę Japończyka obniży się o 12% w latach 2010-2030, a do roku 2050 skumulowany spadek będzie wynosił łącznie 21%.
Jak twierdzi Grzegorz Zatryb w artykule „Rynki finansowe w długim okresie? O wszystkim zadecyduje demografia” zamieszczonym w Parkiecie, starzenie się społeczeństw spowoduje odpływ środków z rynków wynikający z wypłat emerytur, oraz powstanie ujemnej dynamiki EPS spowodowanej kurczeniem się gospodarki. Jak jednocześnie zauważa „[z]upełnie źle natomiast na tle największej gospodarki świata wygląda pod względem starzenia się społeczeństwa strefa euro”. My powinniśmy dopowiedzieć, że jeszcze gorzej wygląda sytuacja Polski. Gdzie nie tylko nie prowadzi się polityki prorodzinnej, ale wprost przeciwne czołowe polskie portale na głównej stronie wprost lansują bezdzietność, a nawet dzieciobójstwo.
Dzisiejsza główna strona onetu może być tego ewidentnym przykładem, gdyż w centralnej części, dużymi literami występuje prezentacja fotograficzna: „Znane kobiety, które nie chcą mieć dzieci”. A w
treści teksty wynurzeń w którym jedna z tzw. „celebrytek” przyznaje, że woli być ”zimną suką” niż ”matką Polką", oraz że „nigdy nie chciała mieć dzieci i nigdy dzieci nie lubiła. Co więcej, w programie "Uwaga" przyznała się do dwóch aborcji.”
Okazuje się walka o tzw. „prawa kobiet” jednocześnie nie dotyczą aborcji selektywnej, w ramach której, jak podaje Los Angeles Times zginęło już około 163 mln dziewczynek. Powiązanie olbrzymich problemów gospodarczych związanych ze starzeniem się społeczeństwa, z olbrzymią dynamiką gospodarczo-demograficzną kolosów azjatyckich, będzie prowadziło do konfliktów spowodowanych mordowaniem dziewczynek. „Zdaniem
Hvistendahl , niebezpieczne zachwianie równowagi płci w Azji to poniekąd skutek zachodnich nacisków na azjatyckie rządy, by zwiększyły kontrolę nad rozrostem populacji.” W sytuacji eksplozji gospodarczej krajów w których w Chinach na 100 nowo narodzonych dziewczynek przypada 120 chłopców, a w Indiach na 100 dziewczynek przypada 112 chłopców, zaleje nas tsunami problemów społecznych, w momencie kiedy dziesiątki milionów mężczyzn zacznie bezskuteczne poszukiwanie żon na całym świecie.
The Economist zauważa, że już obecnie rosnące zapotrzebowanie na żony w społecznościach, gdzie brakuje kobiet, coraz częściej prowadzi do rozkwitu handlu ludźmi i małżeństw zawieranych pod przymusem. Jednak obawy mogą dotyczyć procesów społecznych w których na nierównowagę dobrobytu nałoży się zestarzenie cywilizacji Zachodu, prowadząc do wzrostu agresywnych zachowań w relacjach międzynarodowych.
Jak zauważono sytuacja USA jest zdecydowanie lepsza, gdy chodzi dewastujący proces starzenia się społeczeństwa, gdyż z jednej strony w tym kraju występuje poziom urodzeń gwarantujący zastępowalność pokoleń, a z drugiej strony polityka imigracyjna jest bardzo przezorna.
O ile poprzednio poruszałem tę kwestię w innym wpisie, obecnie chciałbym potwierdzić to opinią szefa Simensa Petera Loschera wygłoszoną na wykładzie w IESE w Barcelonie: „Improving European Companies Competitiveness: The Siemens Experience”. Uważa on że „z perspektywy biznesu jednym z czynników ograniczających europejską konkurencyjność są ludzie i ich talenty”. Jak twierdzi „tylko 5% imigrantów przyjeżdżających do Europy posiada kwalifikacje, w porównaniu do 55% przybywających do Stanów Zjednoczonych”.
W perspektywie konkluzji Loschera „że kimkolwiek jesteś, jesteś tak dobry jak ludzie którzy ciebie otaczają”, perspektywa Europy i Polski jest odstraszająca: ludzie i elity coraz bardziej zdemoralizowane, coraz starsze i coraz mniej liczne.