Czego chcą od Polski?
08/11/2012
564 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
W Internecie pojawiły się kolejne zdjęcia ofiar katastrofy. Jedno z nich prezentuje rozerwane ciało jednej z ofiar, drugie trzy ciała, w tym jedno bez głowy. Działania takie są bezsprzecznie niesmaczne, obrażają zmarłych, lecz komu one służą?
Najprościej patrząc służą one PiS, bo szeroko zakrojona kampania jesienna, która zakończy się akordem 11 listopada, po którym wszyscy zajmą się przygotowaniem świąt a sam PiS szykowaniem nowej kampanii wiosennej. Zdjęcia, szczególnie te wcześniejsze, które w podpisach sugerowały, że celem autora jest odkłamywanie „kłamstwa o tej katastrofie”, artykuł o trotylu popierając teorię Macierewicza o wybuchach zdaje się wpisywać w tę kampanię, , podgrzewając nastroje, przekonując nieprzekonanych, że katastrofa pod Smoleńskiem była „zamachem”.
Jednak w polityce najczęściej to co na pierwszy rzut oka wydaje się jedynym rozwiązaniem, jest rozwiązaniem dla maluczkich. Rzeczywisty sens działania jest znacznie głębiej ukryty.
Publikacja zdjęć ofiar jest z gruntu rzeczy niemoralna. Stanowi naruszenie dobrego imienia ofiar. Zadaje ból rodzinom. Lecz ze względu na to, że ofiary były członkami delegacji z Prezydentem RP na czele również uderza w Polskę. Bezsprzecznie publikacja zdjęć ofiar z pewnością ośmiesza rosyjską prokuraturę, bo jakość zdjęć oraz możliwości fotografa wskazują na to źródło przecieku. Jednak to w naszym interesie jest, by takie zdjęcia nie były dostępne. Wiele innych spraw pokazuje również, na działania ze strony Rosji, choćby próbki pobrane przez naszych ekspertów, które nadal nie trafiły do naszych laboratoriów.
Jak z każdej porażki i z tej należy wyciągnąć wniosek. Zdjęcia pokazały stan ofiar co wyklucza jedną z teorii spiskowych mówiącą o tym, że ofiary tej katastrofy mogły ją przeżyć i były później mordowane strzałami w tył głowy. Ale wróćmy do tematu.
Od wiosny główne nurty medialne są wyraźnie nieprzychylne lub przynajmniej obojętne premierowi Donaldowi Tuskowi i jego rządowi. Spada poparcie dla partii rządzących. Po części można to przypisać działaniom Jarosława Kaczyńskiego, Tadeusza Rydzyka i Piotra Dudy. Ale reakcja społeczeństwa na artykuł o trotylu w Rzeczypospolitej, czyli nieznaczne spadki 1-2 procentowe dla obu partii oznacza tylko jedno. Społeczeństwo ma dość Smoleńska, katastrofa ta jest traktowana jako przepychanki polityczne, ludzie maja ugruntowane pogląd i nawet tak silny bodziec jak „dowód na zamach” tego poglądu nie zmieni. Smoleńsk się „zgrał” nie jest już tematem który może zadecydować o zwycięstwie w wyborach.
Afera z publikacją i zupełnie nieprzemyślane wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego uderzyło w PiS. Długo budowany wizerunek Jarosława Kaczyńskiego, jako człowieka, który może rozsądnie poprowadzić kraj, kalkulować na zimno w sytuacjach rozgrywek politycznych prysł jak bańka mydlana. Zaś człowiek, który nie potrafi zachować zimnej krwi i chłodnego myślenia nie powinien stać na czele kraju, gdyż stanowi dla niego ogromne zagrożenie. I nic nie znaczy późniejsza obrona wystąpienia Kaczyńskiego czy to w GPC, czy też ustami Hofmana. Kolejny raz Jarosław Kaczyński swoją porywczością doprowadził do własnej porażki.
Jednak "afera trotylowa" uderza również w polski rząd. W prasie zagranicznej pojawiły się artykuły sugerujące zamach i ewentualną odpowiedzialność Donalda Tuska.
To wszystko wydaje składać się w jedno. To nie jest przypadek, zbyt duzo tych "przypadków". To jest wyraźnie ukartowana gra polityczna. Ktoś od Polski czegoś bardzo chce, dlatego robi wszystko, by nasz rząd był słaby w negocjacjach, miał słabą pozycję w świecie. I temu służą te akcje. Należy tylko zadać sobie pytanie kto i czego od Polski chce? I w jakiej ważnej dla Polski sprawie trwają negocjacje. I komu zależy na słabej, skłóconej i niestabilnej wewnętrznie Polsce?
