Czas Karłów odc. 19 – Polska Republika Bananowa, czyli eldorado Kulczyków, Krauzów, Kwaśniewskich …
13/02/2012
421 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
… I tak ulepili nam tę Polskę.
Z jednej strony nowobogaccy – giełda, czerwone szelki i krawaty, a z drugiej strony – emigracja zarobkowa wielu milionów, głównie młodych Polaków oraz widmo bezrobocia ….
Trwały dziwne prywatyzacje, upadało górnictwo i hutnictwo, rzemiosło oraz usługi. W dodatku na przełomie 1989/90 roku przyjęto znów zasadę wyższej konieczności istnienia „czerwonego telefonu” z bieżącymi instrukcjami.A skoro przeszła moda na Kreml, to teraz czekano na telefon z Brukseli, a jeszcze pilniej – z Waszyngtonu.
Taka była mentalność średniowiecznych wasali, którzy istnieli dzięki swoim panom. Takie rozumowanie przejęły polskie elity polityczne i ekonomiczne i trwa ono od roku 1989 aż do dziś – do roku 2009. Przez
dwadzieścia lat ugruntowało w ich umysłach schemat, jedynie słuszny wzór działania i myślenia. Myślenia kamerdynerów i lokajów, którzy czekają przed drzwiami swojego pana, aby kiedyś wpuszczono ich na salony …
Często porównywałem okres dokonań tak zwanych rządów solidarnościowych i postkomunistycznych w latach 1988-2009 z latami międzywojennej Polski. W pierwszym przypadku po czterdziestu czterech latach rządów dyktatury komunistycznej, a w drugim po 163 latach (licząc od daty I Sejmu rozbiorowego 1772-75) braku niepodległości i podziału Polski pomiędzy trzech zaborców. Bilans osiągnięć elit politycznych oraz dokonań gospodarczych wygląda katastrofalnie źle dla tych pierwszych.
Gdy po czasach rozdarcia i braku państwowości doprowadzono Polskę w latach 1918-1939 do bardzo silnej pozycji międzynarodowej i rozwoju z kompletnych zgliszcz gospodarki, to w dwudziestoleciu 1988-2009 stało się dokładnie odwrotnie. Znacznie obniżono rangę i prestiż polityczny oraz międzynarodowy Polski, nie mówiąc o kompletnym rozbiciu potencjału gospodarczego.
Dwa prawie zbliżone wyzwaniami i sytuacją geopolityczną okresy historyczne, a jakże inni politycy i ich postawy; z jednej strony nieudacznicy, zwykli złodzieje czy marionetki a nawet agenci lub lokaje na europejskich salonach, a z drugiej strony legendarne postacie najpiękniejszych kart polskiej historii.
I jak nie nazwać czasów współczesnych czasami karłów?
Gdy padł już sygnałbogać się kto możeto wszędzie ruszyły procesy prywatyzacyjne i restrukturyzacyjne. I rodzili się pierwsi kapitaliści nowobogaccy na styku biznes-polityka. Powstawały pierwsze fortuny. Tu jakiśBagsik zGąsiorowskim, tamGudzowatyz ruską rurą, gdzieniegdzie jakiś Kulczyk z byłymi socjalistycznymi, państwowymi browarami, a czasami genialny Krauze z komputerowymi programami „Prokomu” w ZUS-ie czy w Państwowej Komisji Wyborczej.
Oni przecież nie budowali, tylko jak pasożyty obsiedli to, co cenniejsze i przejmowali nawet w zgodzie z przyjętym prawem wszystko to, co wystawiono im na licytację przez państwowego bankruta. Lub wygrywali tak zwane przetargi. Choć często i nawet w takie procedury się wtedy nie bawiono. Tak wyglądał czas tworzenia „polskiego kapitału”. Oczywiście – pojawili się również genialni pośrednicy, od monopolizacji dostaw rosyjskiej ropy i wielu, wielu innych.
Te mechanizmy i ich bohaterów zamierzam szczegółowo opisać w następnej książce, w której ujawnię największe afery ostatnich dwudziestu lat. Sformułuję tam także sporo pytań.
Jak na przykład to, dlaczego prokuratura badająca z mojego wniosku nieprawidłowości w finansowaniu kampanii wyborczej na Urząd Prezydenta Mariana Krzaklewskiego w 2000 roku wprawdzie wykryła cztery osoby, które wysyłały z poczty w Mszanie Dolnej kilka tysięcy przekazów fikcyjnych darczyńców ale nie wpadła na to by dopytać skąd pochodziło wysłane przez nich pięć milionów złotych? Prokuratura zapomniała? Nie były to przecież fikcyjne pieniądze!
Być może ci czterej podrabiacze znaleźli je w reklamówkach przed wejściem na tę skądinąd szkaradną, z wyglądu oczywiście, pocztę?
Pojawią się też pytania o rolę organów państwa, a szczególnie służb specjalnych (UOP, ABW, WSI, CBA, CBS), w ostatnim dwudziestoleciu. Gdzie były? Czym się głównie zajmowały? A odpowiedzi są równie proste jak pytanie. Stały wiernie przy boku nowych właścicieli Rzeczypospolitej Polskiej. Stały na warcie u drzwi decydentów gospodarczych i politycznych strzegąc jak oka w głowie ich interesów, które nie miały nic wspólnego z interesem państwa polskiego.
Eliminując konkurencję prowokacją, niesłusznym oskarżeniem, aresztowaniem….
Stworzono państwo na wzór republik bananowych z tą różnicą, że nie wojsko pilnuje porządku i chroni pryncypałów oraz ich interesów, lecz czyni to cały aparat państwa. A przede wszystkim służby specjalne – działające na zlecenie spoza swojego konstytucyjnego kierownictwa.
Służby, które od 1990 roku złapały jednego szpiega!
Służby, które nie zauważały rzeczy ważnych i nie widziały, jakie wygibasy ćwiczył na przykład dzisiejszy europoseł z SLDRyszard Siwiec (w latach 1996-2004 szef BBN u Prezydenta Kwaśniewskiego), aby propagandowo wraz z prezydentem udowadniać, że robią wszystko, co w ludzkiej mocy, by dokończyć budowę rurociągu Odessa-Brody. A w praktyce przez blisko dziesięć lat nie zrobili nic w tym kierunku, a wręcz blokowali projekt. Nie widziano też, czemu pozwolono rozepchnąć się cypryjskiej spółce, która, o dziwo, w ciągu tych dziesięciu lat kompletnie, wraz ze swoimi spółkami – córkami, zmonopolizowała dostawy rosyjskiej ropy do Polski.
Podobnie służby nie zauważyły jak niejakiCezary Filipowicz, szef spółki „Złote Wrota” na przełomie lat 1999/2001, zamiast dokończyć inwestycję Odessa-Brody, wręcz uniemożliwiał to swoim działaniem. Ileż trzeba było włożyć w tych służbach trudu, aby tak pozostawać głuchym i ślepym i nie usłyszeć, nie zobaczyć jak przez te ostatnie kilkanaście lat jak zainteresowani i ich pomagierzy ciężko pracowali, aby tym rurociągiem nigdy nie popłynęła kazachska ropa naftowa.
Pomimo próśb i nalegań Ukrainy, Kazachstanu, a nawet słanych dotacji z UE na dokończenie tego projektu. A jeszcze dziwniejsze, że taki Cezary Filipowicz, w nagrodę chyba, zostaje za rządów PiS i Kaczyńskich wiceprezesem PKN Orlen odpowiedzialnym za handel ropą. To tak jakby wpuścić lisa do kurnika.
Takie pytania można mnożyć bez liku, bo tu wszystko wydaje się stać na głowie, ale tylko z pozoru, tylko z pozoru…
To jednak, jak już wspomniałem, temat na kolejną książkę o roli polskich służb w rozkradaniu państwa polskiego przez rodzime i obce grupy interesów. Tak ulepili nam tę Polskę.
Z jednej strony nowobogaccy – giełda, czerwone szelki i krawaty,a z drugiej strony – emigracja zarobkowa wielu milionów, głównie młodych Polaków oraz widmo bezrobocia ….