Bez kategorii
Like

Cyrk w mieście. Bajka dla dorosłych

14/10/2011
554 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

jestem wielbicielem cyrku

0


Cyrk do naszego miasta przyjeżdżał od zawsze. Odkąd pamiętam. Rozbijał swój wielgaśny namiot w starym korycie rzeki. Niedaleko starówki. Były to czasy, w których pijało się oranżadę ze szklanych butelek, z porcelanowym zamknięciem, otwieranym – to należało do dobrego, podwórkowego tonu, wierzchem dłoni, jednym celnym uderzeniem – oranżada buzowała, pieniła się, była mocno gazowana i miała smak landryny. Wtedy taką oranżadę można było kupić tylko w paru miejscach, kiedy przyjeżdżał cyrk, sprzedawana była przy wejściu do namiotu, miejsce było ogrodzone siatką. Czekaliśmy na rozpoczęcie cyrkowego przedstawienia i wtedy naszymi małymi, dziecięcymi rączkami, wyciągaliśmy te butelki oranżady przez płot i ćwiczyliśmy ów cios wierzchem dłoni, nawet jeśli wylała się większość zawartości butelki, nie było nam żal. Płacił za to przecież cyrk.

Cyrk miał też coś, co nam imponowało, linoskoczków bujających gdzieś pod kopułą, akrobatów chodzących po linie, no i tresera lwów i tygrysów. Popisowy numer, z wkładaniem głowy do paszczy drapieżnika, był dla nas czymś takim, jak obecnie dobry thiller, albo horror, moi koledzy obgryzali w tym momencie paznokcie, innym scena ta się śniła bardzo realistycznie, często potem krzyczeli po nocach. Na pobliskiej ulicy była cukiernia, mama jednego z naszych kolegów dawała nam ciastka z kremem, po drugiej stronie było kino, latem w sali projekcyjnej było bardzo duszno, otwierano wyjściowe drzwi w bramie, tylko na to czekaliśmy, w ten sposób obejrzałem Dzieje grzechu,no i Amarcord.

Cyrki, w tych czasach, zapewniały sobie oglądalność, metodami dość konwencjonalnymi. Wielbłądy, tygrysy, lwy, pudle no i klauny. Oni kopali się po tyłkach i oblewali wodą. Wzbudzało to aplauz publiki. Całkiem szczery, śmialiśmy się z czerwonych nochali, dużych buciorów i chamstwo tych dowcipów nam umykalo, byliśmy w grupie, chamstwo w takich przypadkach było w mniejszości.

Ale cyrki zaczęly umierać. Najpierw umarli linoskoczkowie i akrobaci, odkąd ich popisy zaczęły być asekurowane linami, potem umarli klauni, teraz zaś umierają treserzy drapieżników. Odkąd wiadomo, że drapieżniki są bezzębne.

Cieszę się jednak , bo ostatnio widzę, że Cyrk wraca. I to ten w najlepszym stylu. Baba z brodą i wąsami. Człek deklarujący odmienność. Łysy gnom, przepowiadający upadek cywilizacji. Cyrk wraca w wielkim stylu. Cyrkowym stylu, Mnie to nie przeszkadza, będę nadal obgryzał paznokcie, czekając aż cyrk pojedzie do innego miasta.

0

Czarny Borys

Bóg jest ze mna, Orzel nade mna

92 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758