Posłowie Prawa i Sprawiedliwości zbojkotowali głosowanie w Sejmie. I się zaczęło…
„Bumelanci”, „w Sejmie się pracuje”, „złamali umowę z wyborcami”, „takie rzeczy nie powinny mieć miejsca” – to tylko niektóre wypowiedzi posłów innych partii. Nie zabrakło również tzw. dyżurnych autorytetów. Kazimierz Kik: ” W naszej demokracji po 24 latach dopracowaliśmy się opozycji destrukcyjnej. Taka opozycja jest Polsce niepotrzebna. Niepotrzebna jest opozycja, która osłabia możliwości realizacji dobra wspólnego i odrzuca możliwość kompromisu”.
W całej tej kakofonii zabrakło jednego – przypomnienia sobie całkiem niedawnej historii.
Lata 2005-2007 to okres szeregu bojkotów głosowań w wykonaniu posłów PO, SLD i PSL. Nie było to demonstracyjne nieobecności. Bojkoty miały miejsce w Sejmie, gdzie posłowie tych partii, obecni na sali sejmowej, po prostu nie głosowali. Ojcowie ówczesnego … nowego standardu w polskim parlamentaryzmie nie chcą dziś pamiętać, że krytykując PiS krytykują samych siebie.
Cud niepamięci dotknął również medialny mainstream. Obserwując dzisiejsze niusownie nie zauważyłem by ktokolwiek z dziennikarzy przypomniał politykom PO, SLD czy dyżurnym autorytetom kadencję Sejmu lat 2005-2007. Ten temat został całkowicie pominięty. Czy dlatego by przypadkiem nie spowodować przynajmniej zastanowienia się co było praprzyczyną?
Jeden komentarz