Bez kategorii
Like

CP. Dekalog źródłem totalitaryzmu

18/08/2011
472 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Nie jestem przeciwnikiem Dekalogu – ale swój stosunek doń uzależniam od sposobu traktowania.

0


 

Jeśli Dekalog jest zbiorem zasad – pozwalającym na pierwszą, taką „odruchową” refleksję własnego postępowania – jestem gorącym zwolennikiem.

Jeśli jednak jest traktowany jako zbiór bezwzględnych praw nakazów, czy zakazów – stanowi pierwszy krok w kierunku totalitaryzmu.

 

Każde prawo roszczące do tytułu prawa boskiego, a nie będące rozwinięciem i dostosowaniem Praw Miłości do aktualnej sytuacji, będzie prowadziło do totalitaryzmu.

 

Dlaczego?

 

Prawa Miłości są podstawowym Prawem danym przez Stwórcę. Można powiedzieć, że niejako każdy człowiek ma je w swym sercu i sumieniu, czy też dziedziczy je genetycznie.

Każda próba zmiany tych zasad wymaga sofizmatu w uzasadnieniu. To z kolei prowadzi do coraz bardziej rozbudowanego systemu uzasadnień.

 

Dekalog, jako źródło prawa – rzekomo nadany bezpośrednio przez Boga, wymagał coraz większej ekwilibrystyki mentalnej w dostosowywaniu uzasadnień jego stosowania.

Jeśli prześledzimy rozwój struktury prawa w judaizmie – to jest to najlepszy przykład potwierdzający. Wszak poza Dekalogiem pojawiły się dalsze przykazania – 613, a oprócz nich objętościowe księgi i opisane przypadki. Bo przecież każdy przypadek nowego zjawiska winien być stosownie skodyfikowany. To z kolei wymaga utrzymywania coraz większej liczby wysoko wykształconych urzędników systemu. Bo nie tylko znawcy tematu, ale i niższa hierarchia w systemie przekazywania ustaleń.

 

Efektem długookresowym jest nieproduktywność systemu; coraz większa część „nadwyżki” energii społeczne przeznaczona jest kontrolę, sprawdzanie i analizy zachowań i postępowań. Powoli zasady takiego systemu obejmują wszystkie dziedziny życia.

 

Chrześcijaństwo rozwijało się, wykazując się wysoką produktywnością, z racji bezpośredniego odwoływania się do zasad Praw Miłości, gdzie Dekalog pełnił funkcje pomocnicze.

Obecnie mamy sytuację, gdy także i w KRK zaczyna się go traktować jako prawo nadane przez Boga ludziom, co niejako stawia je przed Prawami Miłości. Bardzo częstą interpretacją jest, że Chrystus wskazując na Prawo – wskazywał na Dekalog. Uzupełnieniem tej linii wyjaśniania jest Oddzielenie Czasów – do Chrystusa, i od Niego.

 

Czasy obecne to coraz bardziej rozbudowane struktury organizacyjne społeczeństw. Organy państwa zaczynają pełnić w coraz większym stopniu rolę kontrolerów i nadzorców – czyli przejmują judaistyczną strukturę organizacji życia społecznego. Nie dziwi, że Dekalog – element występujący pomocniczo w chrześcijaństwie – stał się zasadniczym elementem tego systemu.

Ingerencja państwa obejmuje coraz więcej dziedzin ludzkiego życia wchodząc już do sfery ścisłej prywatności – rodziny, a nawet relacji między poszczególnymi ludźmi.

Jednocześnie, ponieważ konieczne jest ujednolicanie wszystkich zachowań – rozszerza się sferę kodyfikacji prawnych. Prawo tworzone jest „na wagę” – niekiedy nawet dosłownie, bo można porównywać papierową wagę aktów prawnych – z roku na rok coraz większą.

 

W efekcie pojawia się zjawisko o którym pisałem, a które pojawiło się jako ostrzeżenie tysiące lat przed Chrystusem:Prawo powinno być w sercu człowieka – nie wolno go zapisywać.

Dlatego istniał zakaz nadawania pisanej formy prawu – uznawano, że pismo jest dziełem szatana.

 

Obecnie mamy do czynienia z pogłębiającym się kryzysem. Jego przyczyną (spekulacje finansowe uważam objaw, a nie przyczynę), jest systematyczny rozwój sfery nieprodukcyjnej – aparatu państwa. Coraz większa część społeczeństwa jest zaangażowana w tę działalność kontrolną angażując najbardziej przedsiębiorcze jednostki – praca w administracji stanowi o stabilnej i wysokiej pozycji społecznej.

Mimo kryzysu – cały czas następuje wzrost zatrudnienia w administracji. Wszakkontrola, zwłaszcza przy niedoborach , musi być coraz bardziej wszechstronna.

 

Powie ktoś: dobrze, ale przecież to właśnie w krajach Zachodu mamy najwyższą stopę życiową, wolność słowa i prawa jednostki.

To prawda. Jednak należy zauważyć, że ten nasz świat rozwijał się włączając w sferę wpływów coraz nowe tereny. Ostatnio jednak nastąpił regres. Rozszerzenie strefy wpływów zakończyło się na Polsce i krajach regionu (z jakim skutkiem – każdy widzi), ale już Ukrainy nie dało się włączyć.

Znacznie większym zagrożeniem są Chiny mające zupełnie odrębne struktury władzy. Podobnie Indie.

To, co do niedawno było atutem – inicjatywa i umiejętność dostosowania do nowych sytuacji – zostały znacząco ograniczone. Z kolei wysokie wymagania tyczące poziomu życia skończyły się klęską – produkcja przemysłowa została przeniesiona.

 

Trendu nie da się odwrócić.

 

Całość jeszcze funkcjonuje z uwagi na druk „pustego” pieniądza, ale następnym etapem będzie wyprzedaż stanu posiadania.

To grozi wojną.

Wojny zaś wygrywają ci, którzy potrafią się szybciej i lepiej dostosować do nowych okoliczności i są do tego bardziej zdeterminowani.

Ani jednej, ani drugiej cechy nie ma już społecznościach Zachodu.

 

Na tym tle warto przypomniećpolską strukturę organizacyjną państwa.

Otóż na tle sąsiadów prawie nie było „państwa”. Instytucje miały charakter szczątkowy. Obecnie, fałszywie, twierdzi się, że hasłem było:„Polska nierządem stoi….”

To oczywisty fałsz – manipulacja znaczeniem słów, bo inne zupełnie znaczenie ma to samo stwierdzenie w innym kontekście:„Polska nie rządem stoi, a prawem”.

 

Prawem, które było w sercach szlachty – elity narodu. Bo do przestrzegania tego prawa nie było potrzeba specjalnych służb i aparatu przemocy.Przestrzeganie prawa było honorem i prawem przynależności do tej elity. Wszak Rzeczpospolita była rzeczą wspólną wszystkich Polaków.

I proszę to porównać ze stanem obecnym, gdzie „państwo” coraz częściej jest postrzegane jako twór obcy, opresyjny i antynarodowy.

 

Jeszcze możemy wstrzymać naszą „unifikację” z UE – i spróbować odtworzyć państwowość opartą na polskości. Fakt, że do tego potrzebny jest społeczny wstrząs. Oby nie był to wstrząs niosący więcej zniszczeń niż nadziei na lepsze jutro.

 

Kończąc.Nie zapis Dekalogu jest złem, ale sposób traktowania tego zapisu. Jeśli nie istnieją, albo są zmarginalizowane instytucje , które winny stać na straży czystości idei cywilizacyjnej – a takimi w Polsce winny być elity (niestety – wymordowane) i KRK (drugie niestety – coraz bardziej zjudaizowany), to zwycięży sofizmatyzm Dekalogu. To zaś prowadzi do upadku.

Podobną drogę przebyło Bizancjum – tak przynajmniej wygląda z opisów. Jedynym pytaniem w tym kontekście jest pytanie o to, czy wrogiem, który zniszczy potęgę Zachodu będzie Islam, czy Chiny.

0

Krzysztof J. Wojtas

Zainteresowania z róznych dziedzin. Wszystko po to, aby ustalic wartosci, jakimi warto sie kierowac w wyborach.

207 publikacje
5 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758