POLSKA
Like

Co Polsce jest najbardziej potrzebne?

27/11/2019
692 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

Do napisania na ten temat zmusiły mnie zarówno bardzo cenne uwagi do mojego ostatniego wpisu pt: „ perspektywy polskiej gospodarki”, za które serdecznie dziękuję, jak i mocno eksponowane doniesienia odnoszące się do światowej sytuacji gospodarczej, a szczególnie  problemu zadłużenia. Myślę jednak że chcąc wyartykułować najważniejsze zadania trzeba sięgnąć znacznie wyżej niż sprawy materialne. Do dziś nie wyzwoliliśmy się z makabrycznego spadku wychowawczego po PRL w którym mimo omijania podstawowego nakazu bolszewickiej powinności obowiązującej w Sowietach czyli kultu Pawlika Morozowa powiązanego z kultem Stalina, a potem i jego następców. W Polsce miało to jednak łagodniejszy wyraz, nie było obowiązku do zaczynania każdego wystąpienia od pokłonów bitych na cześć władzy, chociaż niektórzy stosowali to przy każdej okazji. Najgorsze nawet nie było nauczanie […]

0


Do napisania na ten temat zmusiły mnie zarówno bardzo cenne uwagi do mojego ostatniego wpisu pt: „ perspektywy polskiej gospodarki”, za które serdecznie dziękuję, jak i mocno eksponowane doniesienia odnoszące się do światowej sytuacji gospodarczej, a szczególnie  problemu zadłużenia.

Myślę jednak że chcąc wyartykułować najważniejsze zadania trzeba sięgnąć znacznie wyżej niż sprawy materialne.

Do dziś nie wyzwoliliśmy się z makabrycznego spadku wychowawczego po PRL w którym mimo omijania podstawowego nakazu bolszewickiej powinności obowiązującej w Sowietach czyli kultu Pawlika Morozowa powiązanego z kultem Stalina, a potem i jego następców.

W Polsce miało to jednak łagodniejszy wyraz, nie było obowiązku do zaczynania każdego wystąpienia od pokłonów bitych na cześć władzy, chociaż niektórzy stosowali to przy każdej okazji.

Najgorsze nawet nie było nauczanie że Marksizm – Leninizm jest nową religią w miejsce wiary ojców dziedziczonej przez wiele pokoleń.

Nowa wiara nie rozpowszechniła się chociażby ze względów estetycznych wg Herberta. Jej prymityw i ograniczenie do spraw materialnych /byt określa świadomość/ powodowały odruchowy sprzeciw.

Znacznie gorsze były skutki moralne w postaci wzajemnej nieufności, donosicielstwa, służalstwa i traktowania kłamstwa jako źródła sukcesu.

Pozostałości takiej mentalności dają o sobie znać na każdym kroku do dziś.

Niestety w minionym trzydziestoleciu nie poczyniono skutecznych działań na rzecz zmiany systemu wychowawczego, a praktyka życiowa ciągle demonstruje jak opłacalne jest stosowanie takich metod postępowania.

Najlepszym tego dowodem jest nagłośniona ponad miarę sprawa „podpowiedzi” pani posłanki do pani marszałek /jednak nie „marszałkini” mimo że feminizacja nazw jest niewątpliwą zdobyczą języka polskiego to jednak ograniczają ją zwykłe względy estetyki słuchu/  „ anulujmy głosowanie bo przegramy”.

A zatem nie sprawa prawidłowości głosowania, ale rezultat niezależnie od sposobu jest głównym przedmiotem troski.

Z kolei pani marszałek zdając sobie sprawę z faktu zapisu każdej wypowiedzi powinna była zareagować pouczeniem że nie chodzi o wygraną, ale o przestrzeganie zasad prawidłowego i uczciwego głosowania.

Nie wyobrażam sobie ażeby w przedwojennym sejmie marszałek nie skarcił posła po takiej wypowiedzi.

Mamy zatem zadanie najważniejsze w postaci konieczności zmiany mentalności w kierunku odzyskania szacunku dla prawdy i uczciwości, a nade wszystko w stosunku do samych siebie i swego narodu z jego największymi osiągnięciami.

Można wymienić wiele różnych zadań związanych z poprawą naszego bezpieczeństwa, poczucia jedności narodowej, położenia politycznego i materialnego, perspektyw rozwojowych itd.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to co skupiło uwagę moich komentatorów, a w pierwszej kolejności na warunki jakie stwarza administracja państwowa dla rozwoju gospodarki. Przede wszystkim podatki, panuje u nas ciągle wespazjańska zasada ściągania jak najwięcej się tylko da, nie oglądając się na skutki.

Jest to kontynuacja peerelowskiej zasady niszczenia podatkami wrażej prywatnej inicjatywy, najlepiej nieograniczonymi domiarami. Niestety tym się nie można posłużyć, ale można wymyślać coraz to nowe sposoby. Jest to najlepsza metoda na zniechęcenie do podejmowania się jakiejkolwiek inicjatywy.

Amerykanie dlatego prześcignęli Europę w rozwoju gospodarki że stosowali zasadę umiarkowanych podatków i niskich cen podstawowych artykułów produkcyjnych, a szczególnie ropy naftowej i jej produktów, gazu i energii elektrycznej i dziś są one tam znacznie tańsze niż w Europie.

Niestety w Polsce usiłuje się naśladować wzory europejskie a nie amerykańskie, stąd sami ograniczamy nasze możliwości rozwojowe. Można na to przytoczyć wiele przykładów, z mojego własnego doświadczenia mogę przytoczyć przypadek możliwości uratowania przed upadkiem zakładu produkcji kabli w Ożarowie, ale polskiej miedzi, sprzedawanej zagranicę w 95% jako surowiec, dostać po cenie giełdowej nie mogłem gdyż pan prezes od miedzi zażądał dopłaty do niej.

Odbiorca zagraniczny nie miał zamiaru przepłacać za produkt który mógł taniej nabyć u siebie.

Myślę że blokada dostaw krajowych polskich surowców ze srebrem na czele jest związana ze szczególną atrakcyjnością zagranicznego nabywcy.

Jest to zresztą zjawisko odziedziczone po PRL, wynajmowałem bowiem niedoszłą fabryką wyrobów ze srebra wybudowaną przez INKO. Gierek bowiem na jakimś spotkaniu zwrócił uwagę że Polska sprzedaje srebro w gąsiorach zamiast w gotowych wyrobach. Zobowiązał przemysł państwowy do zbudowania takiego zakładu, co oczywiście przewlokło się w czasie, natomiast Bolcio Piasecki który też stanął do zawodów, wybudował taki zakład na Woli w ciągu roku. Tylko że wbrew obietnicom Gierka nie dostał ani grama srebra które i do dziś sprzedawane jest niemal w całości jako surowiec.

Lobby eksportowe okazało się silniejsze od Gierka i obawiam się że tego rodzaju praktyki w dalszym ciągu funkcjonują w polskim handlu zagranicznym.

Wymaga to wymiany aparatu tego handlu odziedziczonego po PRL. Można też uznać że jest to postulat o wiele lat spóźniony, tym bardziej że wprowadzanie nowego odbywało się dotąd na starej zasadzie określonych powiązań i zależności.

Utrata polskiej własności w przemyśle jest elementem podstawowym układu dotyczącego usytuowania Polski w nowotworzonej konfiguracji europejskiej.

Przede wszystkim wbrew obietnicom Wałęsy nie staliśmy współwłaścicielami polskiej gospodarki, nie zrealizowaliśmy „bonów” prywatyzacyjnych, posiadających zresztą humorystyczną wartość nominalną w zestawieniu z wartością przejętego po PRL państwowego majątku.

Co się tyczy wymienionego „Solarisa” to zarówno wielkość przedsiębiorstwa jak i jego własność budzą zastrzeżenia. Rozmiar produkcji i zatrudnienie niewiele ponad 2 tys. osób kwalifikują je raczej do poziomu zainteresowań lokalnych, natomiast właściciele legitymują się obywatelstwem niemieckim i warto wiedzieć gdzie zostały ulokowane pieniądze uzyskane ze sprzedaży przedsiębiorstwa i jak to się ma do ceny transakcyjnej.

O ile wiem to warunkiem sprzedaży był nabywca zagraniczny i tu polski samorząd pokpił sprawę mógł bowiem stworzyć konsorcjum większych miast stanowiących głównych klientów firmy i ostatecznie za niezbyt dużą kwotę wykupić przedsiębiorstwo nawet gwarantując utrzymanie tego samego zarządu.

Ale włodarze wielkich polskich miast wolą zajmować się walką z rządem o symbole niż zajmować się takimi przyziemnymi sprawami.

Co do jednego jestem niemal pewien że hiszpański właściciel będzie chętny do zaopatrywania naszych miast, ale na zmienionych warunkach.

Niejasna jest też sprawa udziału Polskiego Funduszu Rozwoju, który ma być udostępniony przez nabywcę / dlaczego nie sprzedawcę?/

Jest to zresztą jedynie drobny fragment całego problemu i to dość nietypowy, albowiem i prywatny i niezupełnie polski zakład. Natomiast mamy stały ubytek polskiej własności z której jakieś niewielkie fragmenty bywają odkupywane tylko że po zupełnie innych cenach niż w swoim czasie sprzedawane.

W tej chwili nie mamy dużych polskich przedsiębiorstw, wprawdzie mógłby ktoś stwierdzić że w ogóle nie ma w Polsce wielkich przedsiębiorstw przemysłowych, ale jeżeli do „dużych” zaliczymy całą polską czołówkę przedsiębiorstw, to rzeczywiście we wszystkich tkwią jakieś zagraniczne udziały, a w wielu decydujące.   

Odtworzenie wielu przedsiębiorstw wynika z potrzeb naszego rynku i jest to możliwe pod warunkiem że nie będzie to wymysł biurokratyczny, ale inicjatywa rzeczywistych fachowców i mających chęć zrobienia czegoś dobrego, a nie wyłącznie wyciągnięcia pieniędzy z państwowej kasy.

Te wszystkie rozważania na temat naszej przyszłości są uwarunkowane rozwojem sytuacji zarówno na rynku europejskim jak i na światowym.

Pierwszym czynnikiem zagrażającym światowej gospodarce jest rosnące gwałtownie zadłużenie zarówno sektora publicznego jak i przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Wysokość globalnego zadłużenia praktycznie nie jest znana, gdyż jest wiele długów ukrytych, a niezależnie od tego nie ujawniane są kredyty pobierane w rajach podatkowych w których ukrywane są pieniądze pochodzące z działań przestępczych. Niestety nawet w tych ujawnionych zadłużeniach mamy do czynienia z bardzo dużymi rozbieżnościami, np. globalny szacunek wielkości długu oscyluje od 164 bilionów dolarów do 250 bilionów.

Problem polega na tym że nawet najniższy szacunek oznacza dwuletni dorobek ludzkości liczony w PKB i stanowi śmiertelne zagrożenie dla światowej gospodarki.

Najgroźniejsze jest zadłużenie publiczne szacowane w najłagodniejszej wersji na przeszło 70 % rocznego światowego PKB. UE przyjęła że nie powinno ono przekraczać 50% co chyba jest dość rozsądnym postulatem. Tylko że niestety największe gospodarki świata poza Chinami i Koreą Płd. Mają publiczne zadłużenie znacznie, a nawet wielokrotnie, przekraczające ten wskaźnik.

Dla wielu krajów wysokość długu nie ma znaczenia, nie mają one zdolności spłacania jakiegokolwiek długu. Przypomnijmy sobie stan bankructwa PRL spowodowany niewielkim długiem -około 30 mld dolarów, tylko że rządy Gierka nie były w stanie nawet i tego spłacać.

Rozwiązanie problemu nadmiernego zadłużenia należy widzieć w sprzężonym działaniu w kierunku ukrócenia powszechnej i kosztownej biurokracji, bezsensownych wydatków zbrojeniowych i prestiżowych konfliktów, przy równoczesnym ogólnoświatowym przyśpieszeniu rozwoju gospodarki.

Przede wszystkim niezbędne jest skuteczne działanie w sprawie nadrabiania zaległości cywilizacyjnych.

Ludzkość trwoniącą pieniądze na głupstwa i rzeczy szkodliwe stać jest na to żeby przynajmniej zrezygnować z części tego rodzaju wydatków na rzecz inwestowania na całym świecie w obiekty niezbędne do życia na przyzwoitym, ludzkim poziomie.

Niedawno opublikowano raport stwierdzający że ponad 2 mld ludzi nie ma dostępu do łazienek. Uważam że jest to liczba dalece niedoszacowana, bliższe prawdy jest określenie że przynajmniej połowa ludzkości jest tego pozbawiona.

A przecież to tylko fragment problemu który zaczyna się od systematycznego głodowania i niedożywienia / podobno 700 mln, chociaż jestem przekonany że znacznie więcej/, braku mieszkań, odzieży nie mówiąc już o podstawowych zdobyczach cywilizacji.   

Istniejący obecnie światowy potencjał wytwórczy jest w stanie nadrobić te haniebne zaległości, ale potężne siły zmierzające do obalenia osiągnięć kultury wywodzącej się z chrześcijańskich korzeni, bardziej zainteresowane są burzeniem niż budowaniem czegokolwiek.

Jeżeli tego trendu nie przezwycięży się to czeka nas nieuchronnie katastrofa ludzkości po której ruiny miast europejskich będą demonstrowane podobnie jak my oglądamy pozostałości starożytnych kultur.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758