Co nowego nad polskim morzem.
13/05/2011
474 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Ruszyła kampania wyborcza. Premier w Gdańsku obwieszcza sukcesy w przewozach morskich. Zapomniał dodać, że to nie polska aktywność, że to inni robią interesy na naszym organiźmie.
CO NAD POLSKIM MORZEM?
Kampania wyborcza rozkręca się na dobre, wiec spolegliwe względem władz media prześcigają się w krzepiących serca Polaków wiadomościach. POLSKA the TIMES podaje „Do Gdańska przypłyną gigantyczne statki”, „Tłok w porcie gdańskim”. PAP przytacza słowa premiera Donalda Tuska: „Gdańsk może się stać portem obsługującym tranzyt na cały region”, a także wypowiedź szefa spółki DCT Gdańsk (obcy kapitał), która przejęła największy terminal kontenerowy na Bałtyku, „DCT Gdańsk chce być centrum kontenerowym środkowo wschodniej Europy”.
Wszystko się sprawdza. Statki i to ogromne zawijają na redę Gdańska. Szykuje się wielka mobilizacja do zorganizowania przeładunku i transportu w głąb kraju i dalej. Kto, jak i po czym taką masę ładunków przewiezie? Nie wiedzieć czemu ten „miód” dotyczy tylko portu w Gdańsku. Przecież mamy (o przepraszam – mieliśmy) atrakcyjne nabrzeża przeładunkowe także w innych naszych portach. Czyżby to już obszar mniej interesujący pana premiera?
Dość żartów. Panie Premierze proszę nie traktować Polaków jak idiotów, bo kij ma zawsze dwa końce.
Jak to jest, że premier dużego europejskiego państwa, mającego jeszcze niedawno znaczący dorobek w uprawianiu morza, dzisiaj po likwidacji narodowego charakteru tej działalności, ma odwagę wyrażać zachwyt , że komuś obcemu, w krótkim czasie udaje się tu i teraz osiągnąć tak wiele. Co więc robiły kolejne rządy przez kilkanaście lat? Dlaczego jedyną drogą dla polskiej gospodarki morskiej była likwidacja? Co słyszeliśmy? – to się nie opłaca! Jaki więc jest dzisiaj nasz sukces?!!! To, że kilkudziesięciu portowców pracując u obcego pracodawcy zarobi na przysłowiową kromkę chleba, to ma być powód do narodowej dumy? Takie „zyski” z działalności gospodarczej w naszym kraju mają nam zapewnić pomyślność?. Tak mamy dogonić Europę?
Wysłał Pan, Panie Premierze, i Pana poprzednicy tysiące polskich marynarzy i rybaków dalekomorskich na obce statki i platformy wiertnicze; stoczniowców do obcych stoczni; rybaków bałtyckich do czyszczenia plaży i poniewierkę, oddał nabrzeża portowe i całą sieć specjalistycznych usług portowych w obce ręce, bo… nie było polskiego kapitału. Dzisiaj wyraża Pan radość, że jednak jest koniunktura w żegludze, że porty polskie, a ściślej port w Gdańsku, nie muszą stać bezczynnie. Czy to jest sukces, czy objawienie klęski?
Hańba! Żegluga, porty, stocznie, rybołówstwo morskie, a także cała kooperacja to tylko przykład antynarodowej polityki prowadzonej przez kolejne rządy z pod znaku III RP. Podobnie jest we wszystkich niemal branżach naszej gospodarki.
To mogła być nadal polska specjalność. Trzeba było tylko myśleć kategoriami interesu narodowego, tak jak robią to chociażby Niemcy, którzy szybko tu w sąsiedztwie, wybudowali sieć połączeń z portem ROSTOK-WARNEMUNDE i uczynili go beneficjentem całego tranzytu ze Skandynawii, dofinansowali swoje stocznie i utrzymali swą wysoką pozycję na rynku. Obserwując Pana zadowolenie, proszę wierzyć, że każdemu kto wcześniej dotykał spraw morskich łzy złości cisną się do oczu, a ręce zaciskają się w pięści.
Zainteresowanych losami naszej gospodarki morskiej, od powstania do jej likwidacji, odsyłam do mojego bloga.