Przelała się czara goryczy, a zatem zabrałem się za napisanie tego tekstu. Ile razy słyszymy z różnym natężeniem z pudeł rezonansowych panującej razwiedki (mediów), że „demokracja jest gwarantem <dowolne pozytywne pojęcia>, a zatem należy jej bronić za wszelką cenę mimo różnic światopoglądowych”?
Tak, zdarza się to często, a w związku ze śmiercią „pierwszego niekomunistycznego premiera”, wybawcy narodu spod sowieckiej okupacji i w ogóle człowieka-legendy, bez którego najprawdopodobniej nasza planeta Ziemia wypadłaby z orbity, tego typu bezmyślne deklaracje staną się bardziej intensywne, a ćwierćinteligencka gawiedź ani chwili nie pomyśli, co w zasadzie jest istotą demokracji, potakując i przyklaskując im potulnie. Dlatego jako zatwardziały reakcjonista, przewidując co nastąpi, już teraz postaram się obnażyć demokratyczne frazesy.
„Demokracja dała nam wolność.”
Istotą systemu demokratycznego jest władza ludu. W Polsce po 1989r, ta wola realizowana jest pośrednio, jednak (podobnie jak dawniej w starożytnych Atenach) cała rozgrywka zasadza się na tym, by skonfliktować jakąś grupę ludzi z inną, samemu znalazłszy się w tej nieco liczniejszej, co summa summarum prowadzi do ograniczenia wolności tej drugiej z korzyścią dla pierwszej. Komuniści mają tu świetne pole do popisu, wmawiając masom jakie są ich „klasowe interesy”, a zatem jakie winny mieć poglądy polityczne. Przy tym wszystkim ludzie mają poczucie, „że to wszystko naprawdę”, co skutecznie zniechęca ich do podejmowania prób zmiany ustroju. Demokracja zastępuje tu miejsce Boga, odrzucenie jej jest dla rdzenia ludu nie do pomyślenia i traktowane jak odstępstwo od prawowitej wiary. Pomaga przy tym twierdzenie, że skoro w demokracji „naród ma władzę”, to kto nie jest demokratą, jest przeciw narodowi. Oczywiście żaden średnio rozgarnięty człowiek tego nie łyknie, ale już jakiś ćwierćinteligent po studiach z politologii – owszem.
„Demokracja chroni mniejszości.”
Ten argument jest tak absurdalny, że aż ciężko dyskutować z osobą która wygłasza go na poważnie. Jako że ogólnie przyjęło się uważać, że w demokracji rządzi większość (50% +1), to każdy postulat antymniejszościowy, który osiągnie jej poparcie, może zgodnie z systemem demokratycznym zostać przekuty w prawne rozwiązanie. Tym, co chroni mniejszości (np. wyznaniowe) nie jest „demokracja”, a nasze pradawne zasady cywilizacyjne, które wyrosły z poszanowania wolności innego człowieka, o ile nie narusza on naszych słusznych interesów. Demokracja jako system totalny, w którym nie ma świętości i wszystko można zmienić o 180 stopni za pomocą głosowania, nie gwarantuje żadnych praw mniejszości, ponieważ byłoby to sprzeczne z jej założeniami.
„Demokracja najlepiej służy ogółowi.”
Ten argument wynika (jak to zwykle bywa) z myślenia na skróty, a może raczej ze skrótowej bezmyślności. Ktoś przy jego formułowaniu błędnie założył, że ludzie potrafią wybierać rozsądnych rządzących, mimo braku zainteresowania sprawami politycznymi poza okresem wyborów i igrzysk. Co więcej, twórca tego argumentu założył, że większość rzeczywiście jakkolwiek przejmuje się mniejszościami (stanowiącymi integralny element ogółu) i nie chce dokonywać wobec nich legalnej grabieży, czy innego rodzaju gwałtów. Słowem – kupy się to nie trzyma.
Co zatem gwarantuje demokracja?
Gwarantuje rząd, który skonfliktowane ze sobą grupy ludzi, wodzone przez lewicowe stronnictwa polityczne, prowadzi do apologii zwykłej nikczemności, byleby wymierzona była w chwilowo przegrywającego wroga. Gwarantuje bezustanną wojnę o sprawy błahe, acz regulowane przez państwo (bo demokracja lubi mieć władzę totalną, co zwiększa jej potencjał), łapówkarstwo wśród elit władzy, zgorszenie publiczne i brak stałej polityki międzynarodowej, co rzutuje na immanentnej impotencji narodu.
Jest jednak jedna rzecz pozytywna. Demokracja gwarantuje, że nie będzie trwać wiecznie, a w jej miejsce powstanie kiedyś normalny, zdrowy ustrój monarchiczny.
Tekst pierwotnie ukazał się na stronie Junta.pl
Od urodzenia skazany na sukces, a jeśli teza o zaostrzaniu się walki klasowej w miarę postępu socjalizmu jest prawdziwa, to w przyszłości także na więzienie. Trochę czytam i czasem coś napiszę. Poza tym studiuję prawo.