Wydaje się, że republikanie celowo wpuścili partie demokratyczną w impeachment, ponieważ główny rywal Trumpa Joe Biden, ma więcej do stracenia. Widac to coraz wyraźniej po pierwszych przesłuchaniach.
W piątkowych wieczornych wiadomościach korporacyjnych, ogólnokrajowych mediów, które stoją murem za partią demokratyczną podano zdumiewającą informację, że za ukraińskimi wtrącaniami się do wyborów prezydenckich roku 2016 po stronie Trumpa stała dyskretnie Rosja i jej prezydent Putin. To miała oznajmić komisja Kongresu do spraw wywiadu, oczywiście na podstawie raportu służb wywiadowczych.
Skoro Rosja stała dyskretnie za ukraińskimi wtrącaniami się do wyborów i odkrycie tego zajęło służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo krajowe aż trzy lata, to widać wyraźnie że służby wywiadowcze USA są do niczego i należy jak najszybciej przeprowadzić reformy wywiadu. Jak to jest możliwe, że służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo krajowe, dysponujące największym na świecie budżetem i możliwościami technicznymi, okazały się bezradne wobec rosyjskich działań i umożliwiły według narracji demokratów odnieść zwycięstwo Donaldowi Trumpowi. Demokraci odkąd Trump wygrał niespodziewanie wybory prezydenckie, oskarżają Rosję oraz jej prezydenta właśnie o to, że dzięki Putinowi Trump został wybrany na prezydenta USA. Doprowadzono do powołania specjalnej komisji śledczej, która miała udowodnić, że właśnie dzięki rosyjskim działaniom, Trump został wybrany na prezydenta.
Robert Mueller, stojący na czele owej komisji spędził dwa lata, by na wyraźne życzenie demokratów znaleźć jakikolwiek ślad udziału rosyjskiego mieszania się do wyborów prezydenckich, mimo ogromnych wysiłkow nie znalazł niczego, ku gigantycznemu rozczarowaniu i rozgoryczeniu demokratów.
Należy też zgodnie taką logiką, że Rosjanie stali dyskretnie za ukraińskim mieszaniem się do polityki amerykańskiej na tyle skutecznie, że pomogli Trumpowi zostać prezydentem, to w takim razie jak teraz wygląda polityka nasza wobec Ukrainy. Nasz strategos nad strategosami na pewno nie przewidział takiej sytuacji, że za tą całą rewolucją godności i zakichanym ukraińskim majdanem, stały rosyjskie służby wraz z Putinem. Putin wraz z jego otoczeniem musiał mieć niezły ubaw ze strategosa który wyrykiwał zupełnie szczerze banderowskie hasła i też szczerze wierzył, że nic o was bez nas, jak przyjmowaliśmy miliony ukraińskich uchodźcó w których to cwany Putin ukrył swoich agentów specjalnych, którzy to teraz korzystają na dodatek z różnych polskich uprawnień socjalnych.
Czy nasz strategos zdaje sobie sprawę, gdzie ci agenci Putina pracują i ilu ich jest?
Przecież sprawa Najsztuba pokazuje wyraźnie teoretyczność obecnego rządu, w której to niezawisły sędzia wali obuchem w PiS, zas pisowscy aparatczycy moga tylko bezradnie rozłożyć nogi. Tym wyrokiem sędzia uniewinniając Najsztuba oznajmia każdemu obywatelowi Polski, że wejście na jezdnię na oznakowanym przejściu dla pieszych, czy zielonym świetle, jest jego prywatna sprawą i dodatkowo taki obywatel może być jeszcze oskarżony o zniszczenie prawatnego mienia kierowcy. Milczenie pisowskiego eliciarstwa, posłusznie rozkładającego nogi przed każdym niezawisłym sędzią, pokazuje po raz kolejny teoretyczność naszego państwa.
Coraz bardziej skłaniam się do przyznania racji Kukuńkowi, że krajem od 1989 roku rządzą nieprzerwanie hordy popaprańów.
Wracając do sprawy impeachmentu Trumpa, wydaje mi się, że demokraci zostali celowo wpuszczeni w pułapkę impeachmentu przez doradców Trumpa. Przysłuchując się zwłaszcza pytającym republikanom, odnosi się wrażenie, że ich głównym zadaniem nie jest obrona Trumpa, ale atakowanie jego głównego i prawdopodobnego rywala Joe Bidena. Każdy członek partii republikańskiej zachacza o złe i wstydliwe sytuacje dla Joe Bidena podczas przesłuchań. Oni nie bronią Trumpa, oni atakują Bidena. Zresztą zapowiedzieli, że jeśli Izba reprezentantów przepchnie impeachment Trumpa, to republikanie dobiorą się ostro do Bidena podczas przesłuchań w Senacie. Nancy Pelosi, doświadczona kongresmenka partii demokratycznej była przeciwko próbie impeachmentu, bo przypuszczała, że to się źle skończy dla partii demokratycznej. Ale to nie ona rządzi partią demokratyczną, tylko Clintonowie. Podobnie jak demokraci, republikanie do przesłuchańw Senacie mogą sobie dobierać członków komisji, oraz przesłuchiwać kogo tylko zechcą, a stawienie się na przesłuchanie jest obowiązkowe.
Znając początek demencji Joe Bidena, przesłuchanie w komisji senackiej mogło by być jego gwoździem, do trumny i końcem jego politycznej kariery. Przypominam teraz pojedyynek Joe Bidena z Sarą Palin w roku 2008, kiedy to startował jako kandydat na wiceprezydenta. Na pytanie dotyczące polityki zagranicznej w której jego konkurentka w temacie była mała dziewczynka z przedszkola, która to nie wstydząc się odczytała z kartki to co jej ktoś tam wcześniej przygotował. Zaś Joe Biden który jako pierwszy zabierał głos, pusząc się jak paw, po bezbłędnym odczytaniu odczytaniu z kartki przez Sarę Palin, w swoim wzorcowym wystąpieniu zapomniał o poparciu dla Izraela, tak po Sarze Palin w wielkiej panice zaczął nieskładnie bredzić, że nie ma lepszego poza nim w Ameryce przyjaciela Izraela.
Czyż nie był to pierwszy objaw demencji?
W obecnej kampanii zalicza gafę za gafą, ale mimo tego sondaże daja mu największe szanse spośród wszystkich kandydatów partii demokratycznej.
Warto też odnotować pojawienie się na giełdzie nazwisk kandydatów partii demokratycznej Michaela Bloomberga, nowojorskiego miliardera, który zdobył fotel burmistrza Nowego Yorku jako republikanin. W ubiegłym tygodniu Bloomberg oficjalnie ogłosił swój start jako kandydat demokratów, ale poza skromnym ogłoszniem do tej pory jest cisza.
Wzbudziło to ogromna konsternacje wśród pozostałych rywali, zaś Elizabeth Pocahontas Warren powiedziała wprost, że Bloomberg chce sobie najzwyczajniej kupić stanowisko prezydenta. Warto też z tej okazji odnotować, że Trump jako miliarder od samego początku rywalizował z pozostałymi kontrkandydatami partii repubikańskiej, biorąc udzial w każdej debacie telewizyjnej, podczas gdy Bloomberg nie uczestniczył w żadnej. Ponadto nie bez znaczenia jest fakt, że elektorat partii demokratycznej jest coraz bardziej lewicowy, więc jako miliarder byłby bez większych szans. Jedynie na co Bloomberg może liczyć to tylko na superdelegatów i wszystko też by zależało od tego ilu pozostałych elektorów partii demokratycznej udało by się przekonać od oddania głosu na Bloomberga.
Ponieważ partią demokratyczną rządzą despotycznie Clintonowie, więc po dalszych krokach Bloomberga w kampanii demokratów, będzie można ocenić wysiłki Clintonów do przekonania, by elektorzy w ostatecznym głosowaniu oddali swój decydujacy głos na Bloomberga.
https://
Czasami udajac slepa, mozna dokladniej obserwowac otoczenie.