Ciotka Idalia
02/02/2011
489 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
„A ciotka Idalia, miesza cykutę, zdejmuje ze ściany włócznie zatrute Czerwoną gwiazdeczkę, portrecik cara W kuferku Mariannie wysyła zaraz…” To fragment jednej z najpiękniejszych piosenek, jakie powstały w Polsce powojennej. Piosenka nosi tytuł „Marianna”, a jej autorem jest Stanisław Staszewski, ojciec Kazimierza Staszewskiego, poeta prawdziwy, w przeciwieństwie do swojego syna. „Marianna” to utwór opiewający czas studenckiej wiosny roku 1968 w Paryżu. Tekst jest symboliczny i naładowany treścią, jak rzadko który. Nie będę go tutaj teraz objaśniał, chciałem skupić się jedynie na jednej postaci występującej w tym utworze. Na ciotce Idalii właśnie. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć kim jest ciotka Idalia i dlaczego wysyła Mariannie różne gadżety w kuferku. Każdy to wie, ale nie każdy zdaje sobie sprawę […]
„A ciotka Idalia, miesza cykutę,
zdejmuje ze ściany włócznie zatrute
Czerwoną gwiazdeczkę, portrecik cara
W kuferku Mariannie wysyła zaraz…”
To fragment jednej z najpiękniejszych piosenek, jakie powstały w Polsce powojennej. Piosenka nosi tytuł „Marianna”, a jej autorem jest Stanisław Staszewski, ojciec Kazimierza Staszewskiego, poeta prawdziwy, w przeciwieństwie do swojego syna. „Marianna” to utwór opiewający czas studenckiej wiosny roku 1968 w Paryżu. Tekst jest symboliczny i naładowany treścią, jak rzadko który. Nie będę go tutaj teraz objaśniał, chciałem skupić się jedynie na jednej postaci występującej w tym utworze. Na ciotce Idalii właśnie. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć kim jest ciotka Idalia i dlaczego wysyła Mariannie różne gadżety w kuferku.
Każdy to wie, ale nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że opisanie owego kraju właśnie jako ciotki Idalii jest strzałem w samo sedno problemu. Setki autorów, mniej lub bardziej utalentowanych próbowało zmierzyć się z tym tematem, pisali o owym kraju w tonach podniosłych, szyderczych, pisali o okrucieństwie, o oszałamiającym pięknie jego rozległych przestrzeni i takich tam dyrdymałach, popadając jeśli nie w kicz, to w nudę na pewno. Poeta Staszewski użył do opisu interesującego nas kraju figury niespodziewanej i zaskakującej, ale moim zdaniem idealnej.
Stara, zwariowana ciotka, której wydaje się, że jeszcze jest piękna, że może kokietować i uwodzić, że ktoś będzie się nią interesował jeszcze długo, długo…A tu nic. Amant nie przybywa. Nie ma rady, zostaje trutka na szczury i zabytkowa broń w piwnicy na ścianie, zostają dusze małolatów, którzy nie pamiętają czasów kiedy ciocia była młoda i świeża, zostaje produkcja gadżetów. Siła ciotki opiera się na bowiem zdolnościach hipnotycznych, które niestety działają tylko na niektórych. Na tych słabszych psychicznie – dodajmy od razu, a także na tych którzy nie mieszkają w bezpośredniej bliskości ciotczynego domostwa. Tacy najłatwiej dadzą się złapać na próchniejącą wielkość, na stare portrety, na symbole rewolucji i inne stymulujące rozwój młodego, inteligentnego człowieka rzeczy.
„A ciotka Idalia żuje obiadek
Sto batów Praksedzie na goły zadek
Na Sybir Macieja do pierdla Chryćka
Ogrody, szynszyle, róż na policzkach”
Ciotka jest jednak ciągle niebezpieczne, no i uwielbia wspominać dawne czasy, kiedy to „na Sybir Macieja, do pierdla Chryćka…itd.” Kiedy to wszyscy przed ciotką drżeli, a ona zdając sobie sprawę z własnych przewag stroiła się w drogie futra i przechadzała po alejach ogrodów pielęgnowanych rękami niewolników. Ogrody zarosły, futra rozłażą się w rękach, a róż na policzkach jest wynikiem chronicznej gorączki spowodowanej chłodem panującym w domostwie, opłaty za ogrzewanie są bowiem zbyt wielkie i ciotka oszczędza. Nie rezygnuje jednak nasza ciotka z politycznej aktywności, ale to już nie to co dawniej. Choć w pamięci brzmi nam groźna zwrotka;
A ciotka Idalia jeść kurkom sypie
Brutalne metody nie są w jej typie
Do drzemki na ganku pachnie kwiat wiśni
Społeczność współczesna wnet jej się przyśni
A za nią do mokrej roboty, wnet się kopnie
W zwartych szykach armia barykad
Dobrze wiemy, że armii barykad już nie ma i nie zanosi się by miała powstać na nowo. Nie ma już bowiem ciotka w ręku tego potężnego oręża, jakim był sierp i młot, a ona sama przez się nie jest na tyle atrakcyjna, by ktoś chciał umierać właśnie za nią. „Społeczność współczesna” już dawno nie śniła się ciotce Idalii, teraz śnią się jej koszmary, albo w ogóle nic, a do mokrej roboty ma kilku drabów miast armii, których opłacać musi tymi zaoszczędzonymi na gazie pieniędzmi. Sporo jest tego, nie powiem, ale wrogów ciotka także ma sporo, tak więc miast teorii porywającej tłumy pozostała dziś naszej ciotce kokieteria i strach. Z kokieterią jest już jednak tak, że na jednych ona działa, a na innych nie.
„Nas ciotka Idalia nie może złapać,
My ciotkę Idalię zaklniemy w capa,
Przepchniemy baniolę bez laissez-passer,
Tygrysa do baku i wio na trasę,
W słońca migotanie, za nami świat zostanie,
I panika ery barykad…”
My jesteśmy całkowicie uodpornieni na urok ciotki, więcej – ona musi zdawać sobie sprawę, że te jej niewczesne zaloty wzbudzać mogą w nas jedynie śmiech i szyderstwo, jakie chłopcy mają dla napraszającej się, mocno już starawej paniusi. Ona to wie i nienawidzi nas tak, że hej, musicie o tym zawsze pamiętać. Wielu jednak ciotka ciągle się podoba i niejeden miałby ochotę, ale każdy się boi, bo to co dymi w samowarze na stole wcale nie musi okazać się herbatą, a i wyjście z domu ciotki także może być sprawą problematyczną, szczególnie gdy człowiek da się skusić i skosztuje ciasteczek własnej roboty.
No, a teraz na koniec, kiedy już poczytaliście o ciotce Idalii raczcie sobie przypomnieć panią generał Anodinę i sami powiedzcie czy Stanisław Staszewski nie był geniuszem.