Ciężkie czasy dla oszołomów
12/09/2012
549 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Oszołomowi doby współczesnej grozi nie tylko utrata własnej niszy, ale nawet narodowości.
Śledząc światowe media głównego nurtu trudno jest zachować spokój „oszołomowi” z gatunku „niszowych”, do jakiego zaliczam się od wielu lat.
Dawniej jakakolwiek krytyka „jedynie słusznej, europejskiej rzeczywistości”, piętnowanie krajowego kosmopolityzmu rodem z multi-culti, działań szkodzących państwu i społeczeństwu, lub kwestionowanie sensu istnienia Unii Europejskiej, wywoływały soczyste komentarze poddające w wątpliwość nie tylko głoszone poglądy, ale i samą poczytalność głoszącego.
Dziś sprawy mają się diametralnie inaczej. Trudno nawet znaleźć dla siebie niezagospodarowaną niszę! Namęczy się człowiek pisząc artykuł, a tu nawet nikt nie pofatyguje się na znaczący gest kółka na czole! Nie ma się co oszukiwać! Oszołom traci swój elitarny charakter.
Nie dalej jak wczoraj, półtora miliona oszołomów demonstrowało w Barcelonie pod hasłami niepodległościowymi, nie-dla Unii Europejskiej, nie-dla Czwartej Rzeszy Niemieckiej i tym podobnymi[i] .
W tym samym czasie grecki parlament ukonstytuował komisję do spraw reparacji za zniszczenia i rabunki dokonane przez Niemców w czasie okupacji tego kraju podczas II Wojny Światowej.[ii]
Również wczoraj, oficjalna szczekaczka propagandowa Unii, jaką są Euronews,wyemitowała krytyczny program publicystyczny[iii] poddający w wątpliwość autentyczność największej świętości unijnej, jaką stanowi „demokracja”, przyznając że coraz większa liczba komentatorów podkreśla jej fasadowość i na podobieństwo ZSRR, nazywa UE, Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich.
Nawet w postnarodowym społeczeństwie III RP, z najbardziej nawet niespodziewanych zakamarków, wypełza złowrogi duch patriotyzmu. Niedawno przesłano mi maila (mtodd@mtodd.pl ) autorstwa[iv] europejskiej pisarki Margaret Todd ( primo votoMałgorzata Kondas), w którym nie tylko definiuje pojęcie „oszołoma”:
Człowiek o odmiennych poglądach, którego argumentacji nie da się podważyć, to według Leminga – Oszołom,
ale na dodatek, namawiając do lektury Naszego Dziennika, retorycznie jak mniemam zapytuje:
Jak długo będziemy sobie dawali wmawiać, że polskość to nienormalność, antysemityzm i ksenofobia?
Aż strach pomyśleć, co by to było, gdyby śladami Margaret poszła exemplum FrauRóża Thun ( primo voto Woźniakowska) i zaczęła agitować do patriotyzmu polskojęzycznych „europejczyków” z III RP. Biednemu polskiemu oszołomowi nie pozostałoby nic innego, jak poszukać sobie nowej narodowości, by uniknąć wstydu wynikających z powodu więzi etnicznych z takową „panią”.
Jak widać z powyższego oszołomowi doby współczesnej grozi nie tylko utrata własnej niszy, ale nawet narodowości.