Nie możemy uwolnić się od Stalina, chociaż od jego śmierci minęła przeszło kopa lat a od upadku jego imperium – ćwierćwiecze
.
Dlaczego tak jest? – O to pytanie na miarę szekspirowską, bo nawet nie na Mrożka z jego „Potretem”. Odpowiedź jest prosta: – bo ciągle żyjemy w świecie stworzonym przez Stalina jak „dzwon” opisany przez Broniewskiego.
Zacznijmy od sprawy najbardziej widocznej, ale też i bolesnej, naszych granic państwowych wyznaczonych przez Stalina, oczywiście bez pytania zainteresowanych, czyli mieszkańców i narodów o zdanie. Ciekawe jak głosowaliby mieszkańcy polskich Kresów, Bukowiny, Rusi Zakarpackiej, Karelii czy Besarabii gdyby zgodnie z formalnie głoszoną przez bolszewików zasadą „samostanowienia narodów” zapytano ich o wyrażenie woli.
Można śmiało stawiać nie tylko dolary, ale nawet brylanty przeciwko orzechom, że wybraliby cokolwiek byle nie Związek Sowiecki. Nawet dziś jeszcze mamy tego echa w związku z sytuacją na Ukrainie, gdyby w chwili upadku Sowietów pozwolono ludności z zagarniętych przez Stalina terenów wypowiedzieć się na temat swego wyboru to z pewnością uniknięto by wielu współczesnych kłopotów.
Ale na sprawie granic nie kończy się spadek po Stalinie, obejmuje on wiele dziedzin ze sposobem rządzenia na czele. Zakonspirowany, mafijny układ rządzący funkcjonuje nadal zarówno w Rosji jak i pozostałych byłych sowieckich republikach, a nie wolne są od niego byłe państwa satelickie.
Pozostaje ciągle aktualna wyrobiona za stalinowskich czasów mentalność tak dobitnie wyrażona w ujawnionych ostatnio „taśmach” z rozmów dygnitarzy reżimu rządzącego w Polsce.
Równocześnie jest to połączone z totalnym zakłamaniem, które w trybie rządzenia państwem objawia się w istnieniu fasadowych instytucji demokratycznych, za którymi kryje się rzeczywista władza. Z upływem lat zatraciło to tak jaskrawy charakter, ale zasada pozostała bez zmian gdyż jej stosowanie przynosi korzyści rządzącym, którzy w normalnych warunkach funkcjonowania państwa nie mieliby szans na utrzymanie się przy władzy.
Stalinowskim dziedzictwem jest charakter propagandy polegający na eliminowaniu niezależnych źródeł informacji, wysławianiu rządzących i opluwaniu nie chcących się im podporządkować.
Rozdęty aparat biurokracji ma za zadanie przede wszystkim wzajemnie pilnować się ze szczególnym uwzględnieniem aparatu policyjnego o kilkupoziomowym stopniu zakonspirowania umożliwiającym przeprowadzanie tajnych, a nawet przestępczych i zbrodniczych akcji.
Pozostałością po tym systemie jest wzajemna nieufność, podejrzliwość, a nawet wrogość w stosunkach między ludźmi i wiele innych negatywnych cech.
Można zaryzykować twierdzenie, że każda dyktatura wypacza ludzkie charaktery i rodzi niegodziwości, jednakże Stalin stworzył w tym zakresie system doskonały, którego kontynuację obserwujemy dziś w płn. Korei.
„Dzieło” Stalina ma swoje źródło w jego osobistym charakterze spotęgowanym przeżyciami z dzieciństwa. Upośledzony fizycznie, prześladowany przez ojca alkoholika, niewykluczone, że z powodu jego nieprawego pochodzenia, zdarzało się, bowiem w tych czasach, że służące zachodzące w ciążę, z kim z rodziny zatrudniającej ją były wydawane za mąż za kandydata przyjmującego rolę formalnego ojca w zamian za odpowiednie wyposażenie.
Podawano zresztą kilka nazwisk biologicznych ojców wymieniając nawet polskiego pochodzenia uczonego – Przewalskiego.
Musiał ktoś zresztą finansować jego wykształcenie, bo z pewnością nie ojciec formalny, ale i w seminarium duchownym, w którym umieszczono go nie bardzo mu szło i do dnia dzisiejszego nie wiemy na pewno czy je skończył czy nie.
W oficjalnym życiorysie miał być relegowany za „rewolucyjną” działalność, ale możemy to sobie darować, został więc takim typowym niedouczonym ćwierćinteligentem z ambicjami na pracę umysłową, ale bez jakichkolwiek kwalifikacji. Próbował nawet pisać wiersze, czego jakieś fragmenty wydrukowano, ale ich poziom nie rokował nadziei na przyszłość. Trochę to przypomina życiorys Hitlera z tą różnicą, że Hitlera okres młodości jest dość dobrze zbadany i świadczy o jego wysiłkach w kierunku samokształcenia. Niczego podobnego u Stalina nie podobna jest znaleźć mimo intensywnych prac nad dorabianiem mu różnych rzekomych osiągnięć.
Właśnie z takich nieudaczników życiowych rekrutowali się znakomitej większości działacze rewolucyjni i dlatego nic dziwnego, że Stalin znalazł się pośród nich. Niestety na temat faktycznej jego działalności rewolucyjnej z lat młodości bardzo mało wiemy, dorabiany przez apologetów i z jego własnym udziałem życiorys niewiele ma wspólnego z prawdą. Wiemy z pewnością, że brał udział w organizowaniu napadów rabunkowych zasilających rewolucyjną kasę, ale czy w samych akcjach zbrojnych uczestniczył należy wątpić, a już z całą pewnością należy między bajki wpisać jego udział w takiej akcji w przebraniu rosyjskiego oficera, Już sama jego aparycja do takiej roli absolutnie się nie nadawała.
Z jego zachowania w latach późniejszych wiemy, że był tchórzem trzęsącym się ze strachu o własne życie, intelektualnie też nie błyszczał, brak mu było bardzo cenionego wśród rewolucjonistów daru mowy i zdolności zjednywania sobie słuchaczy. Zresztą mówił źle po rosyjsku z wyraźnym gruzińskim akcentem aż do końca życia. Jego publiczne wystąpienia, bardzo rzadkie, były odpowiednio reżyserowane, niekiedy z poważnymi wpadkami, jak owa sławetna mowa w rocznicę rewolucji w 1941 roku wygłoszona do żołnierzy udających się na front obrony Moskwy, tylko że z filmowych nagrań nie widać było pary z ust przy jej wygłaszaniu na trzaskającym mrozie. Nie jest wykluczone, że w wielu przypadkach zastępował go sobowtór.
Był kilkakrotnie zsyłany na Sybir, ale za każdym razem udawało mu się zbiec, co rzuciło na niego podejrzenie o współpracę z Ochraną. Ponad wszelką wątpliwość Stalin był agentem Ochrany, nie on jeden wśród bolszewików, którzy byli traktowani przez carską policję, jako narzędzie walki z poważnym przeciwnikiem, jakim była socjal – demokracja.
Agenturalna działalność bolszewików nie kończyła się na tym, podjęli się chętnie roli agenta niemieckiego w celu skruszenia rosyjskiego oporu w wojnie z Niemcami.
Trzeba przyznać, że to się im udało.
Lenin przynajmniej musiał wiedzieć o powiązaniach z Ochraną niektórych ludzi z jego otoczenia, a niewykluczone, że w tym współdziałał, a Stalin był mu potrzebny gdyż dostarczał pieniędzy pochodzących z rabunków, a także bezpośrednio z kasy Ochrany. Lenin miał określone wymagania, co do stylu życia i nie lubił z nich rezygnować, cenił wygody i na to potrzebował pieniędzy, których przecież nie zarabiał swoją pracą zrezygnowawszy z zawodu adwokata.
Stopień wtajemniczenia Stalina w skrywaną stronę bolszewickiej organizacji decydował o jego pozycji, nie był wybrany do składu KC a dokooptowany przez Lenina, który powierzał mu różne funkcje, nigdy jednak z wyboru. Również jego najważniejsza funkcja sekretarza KC bolszewickiej partii została mu powierzona w miejsce Mołotowa. W owym czasie nie była to funkcja pierwszoplanowa, nie dająca uprawnień decyzyjnych, które należały do przewodniczącego partii i członków rządu.
Dzięki zakulisowym intrygom udało się Stalinowi zmienić jej charakter, co zresztą nie byłoby możliwe gdyby nie wsparcie wszechmożnego Dzierżyńskiego szefa czerezwyczajki.
Sojusz z Dzierżyńskim umożliwił Stalinowi uzyskanie władzy przez wyeliminowanie konkurentów. Dzierżyńskiemu kandydatura Stalina odpowiadała bardziej aniżeli mających znacznie silniejszą pozycję Trockiego, Zinowiewa czy Kamieniewa.
Przypadek czy też pomoc ze strony najbliższych współpracowników Dzierżyńskiego pozwolił na jego nagłą i nie spodziewaną śmierć, która uwolniła Stalina od ciążącej mu protekcji i pozwoliła na obsadzanie tej najistotniejszej dla utrzymania się przy władzy placówki ludźmi posłusznymi jak Jagoda czy Jeżow, których powypełnianiu zadania po prostu likwidował.
Kariera Stalina przebiegała w najbardziej klasycznej formie według bolszewickiej zasady „im gorszy tym lepszy”. Do tego nie potrzebne były ani umiejętności ani zdolności, a jedynie chytrość i zamiłowanie do działań zbrodniczych.
Ze wszystkich jego kompleksów wyniesionych z dzieciństwa narodziła się nienawiść do ludzi, a szczególnie do tych, którzy wykazywali się jakimiś pozytywnymi walorami i tak na przykład będąc niskiego wzrostu nie znosił ludzi wysokich, jego otoczenie stanowili ludzie podobnej mu postury.
Podobnie nie znosił inteligentów i dlatego zlikwidował Piatakowa i Bucharina, chociaż ci gwarantowali sukcesy w jego rządach i nie stanowili konkurencji w sprawowaniu władzy.
Przypisywany jest mu wielki dorobek pisarski, ale mimo wysiłków apologetów i piszących za niego jest to pisanina na bardzo niskim poziomie, podobnie jak i jego wierszyki z czasów młodości. Jedynym dziełem pisarskim pochodzącym głównie spod jego pióra była mała książeczka wydana w największym chyba nakładzie na świecie / może z wyjątkiem „myśli Mao”/ pt „Józef Stalin – krótki życiorys”
Dzieło to było w miarę upływu czasu stale udoskonalane osobiście przez Stalina, i tak np. w zdaniu „ zawdzięczając kierownictwu Stalina obroniono Carycyn” dokonał niezbędnej poprawki: -„zawdzięczając genialnemu kierownictwu Stalina…..”. Oczywiście redaktor, który w poprzednim wydaniu przeoczył niezbędne sformułowanie otrzymał na państwowy koszt wiele czasu przy wyrębie lasu na rozmyślania o swoim błędzie.
Stalin sam o sobie mówił, że nie potrzebuje niczyjej miłości, a jedynie powszechnego uczucia strachu przed nim. Pozbawiony wszelkich ludzkich uczuć wierzył, że wszyscy są takimi samymi łajdakami jak on i że tylko strach i nienawiść zmuszą ludzi do działania lojalnego w stosunku do niego.
Nie wierzył nikomu, a przede wszystkim tym, którzy zapewniali go o swojej wierności, klasycznym przykładem był tu Kirow, który po uzyskaniu na XVII zjeździe bolszewickiej partii większej ilości głosów niż Stalin pośpieszył z zapewnieniem o swojej lojalności, czym wydał na siebie wyrok śmierci.
Jeżeli chciał się utrzymać przy życiu to powinien był napisać na siebie donos poparty zdjęciami z jakiejś orgii czy innego nieobyczajnego wyczynu i przyjść do Stalina z pokorną prośbą o łaskę. Panujące do dnia dzisiejszego rządzenie ludźmi za pomocą „teczek” z różnymi przewinieniami jest jednym ze spadków po Stalinie.
Błędne oceny działań i zachowań Stalina pokutują po dzień dzisiejszy, jego życiowym celem było opanowanie świata, a w pierwszej kolejności Europy i to nie za pomocą rewolucji, ale w drodze podboju. Nie wierzył, bowiem nikomu, a najwięcej rewolucjonistom, których podejrzewał o sympatie trockistowskie, co było znacznie gorsze niż służenie kapitalistom. Mógł być pewien jedynie bagnetów, a raczej „sztyków”, swojej armii oczywiście po oczyszczeniu jej z prawdziwych lub domniemanych swoich wrogów.
Celowo nie skorzystał z okazji, jaką dawała mu kampania wrześniowa w Polsce, mógł wtedy osiągnąć te cele, jakie uzyskał w 1945 roku w sytuacji znacznie korzystniejszej gdyż bez udziału Amerykanów w Europie. Wystarczyło uderzyć wszystkimi dyspozycyjnymi siłami na Niemców i zmusić przez swoją agenturę Francję do podjęcia działań ofensywnych. Pokonane Niemcy, osłabiona Polska, Czechosłowacja, a w konsekwencje całe Bałkany stały otworem dla bolszewickiej ekspansji.
Wolał jednak realizować swój plan wykrwawienia całej Europy i możliwości zajęcia jej aż po Atlantyk nie uwzględniając ryzyka łatwej wygranej Niemców na zachodzie i powstania śmiertelnego niebezpieczeństwa konfrontacji z całą ich potęgą.
Po załamaniu się jego planów liczył już tylko na odwleczenie w czasie tej konfrontacji i dlatego gorliwie wypełniał zobowiązania wobec Niemców i nie dopuszczał do stworzenia jakichkolwiek możliwości posądzenia Sowietów o przygotowania do działań zbrojnych przeciwko Niemcom.
Po doświadczeniach z wojny fińskiej wiedział, że musi mieć czas na zorganizowanie czerwonej armii, dlatego wymienił nieudolnego Woroszyłowi na Timoszenkę i zwolnił tysiące więzionych komandirów z Rokossowskim na czele.
Liczył naiwnie, że za rok lub dwa uderzy całą siłą na niespodziewającego się Hitlera i w nowej wersji uda mu się zrealizować jego pierwotny plan podboju Europy.
Po uderzeniu niemieckim popadł najwyraźniej w stan przerażenia paraliżujący możliwość działania. Gdyby wówczas działał to przemówienie do sowieckiego narodu nie wygłaszałby Mołotow tylko on sam i to w zupełnie innym tonie, a nawet gdyby dopuścił do głosu Mołotowa to ten nie mógłby pominąć niezbędnego przy takiej okazji hołdu dla Stalina i jego geniuszu. Zakończenie takiej mowy musiałoby zabrzmieć nie: „pabieda budiet za nami”, ale „ pod rukawodztwom wieliczajszewo genii czełowieczestwa Iosifa Wissarionowicza Stalina my pabiedim i oswobodim wsiu Jewropu”.
Fakt, że czegoś takiego nie było świadczy o jednym: – Stalina nie tylko, że nie było na Kremlu, ale nawet nie wiadomo było czy w ogóle będzie.
Pozycję wodzowską odzyskał zawdzięczając swojemu otoczeniu, które doszło do wniosku, że pozbawienie Stalina władzy może im samym bardzo zaszkodzić. Dlatego też udali się do jego siedziby oferując mu przewodnictwo wojennego komitetu, podobno był tym zaskoczony oczekując raczej aresztowania.
Jaką taką równowagę odzyskał dopiero 3 lipca, czego dowodem jest jego pierwsze w czasie wojny przemówienie do sowieckiego narodu zaczynające się od słów: „bracia i siostry”, a nie jak zwykle „towarzysze”. Nie ulega wątpliwości, że pierwszym jego krokiem po powrocie do władzy musiało być orędzie do narodu i dlatego datę 3 lipca należy uznać, jako przełomową w jego roli wodza walczącego narodu. Rzekomą dokumentację jego aktywności przed tą datą sporządzono zapewne znacznie później podobnie jak i wiele innych „faktów” z jego życiorysu.
Prowadzenie przez niego wojny przyniosło kolosalne straty, zamiast taktyki Kutuzowa wciągania przeciwnika w głąb Rosji, nakazywał bezwzględny opór ułatwiający Niemcom niszczenie całych grup armii w kotłach Białystok – Mińsk. Wiaźma – Brańsk, Kijów itp
Nie liczenie się z ofiarami charakteryzujące jego dowodzenie nabrało szczególnie przerażającej formy w decyzji obrony okrążonego Leningradu, co w efekcie dało prawie milion ofiar zmarłych z głodu i chorób, mimo że nie miało to istotnego znaczenia strategicznego.
Czekała go nieuchronna klęska mimo wielkiej przewagi sił nad Niemcami, /Guderian podaje, że do końca 1941 roku nawiązano kontakt bojowy z 400 sowieckimi wielkimi jednostkami, czyli niemal 2,5 razy więcej niż wynosiły siły niemieckie/ uratowała go jedynie zbrodnicza głupota Hitlera nakazująca mordowanie milionów sowieckich jeńców.
W idiotyzmach popełnianych w trakcie dowodzenia operacjami wojennymi ścigał się z Hitlerem, miał jednak nad nim przewagę zarówno w koncentracji sił jak i w fakcie korzystania z pomocy alianckiej zarówno w zaopatrzeniu jak i w tworzeniu frontów w Afryce i Europie zachodniej. Dlatego też mimo ponoszenia ogromnych strat wynikłych ze złego dowodzenia mógł osiągnąć zwycięstwo zdobyte wspólnym wysiłkiem wszystkich aliantów, czego zresztą nigdy nie uznawał.
Jego chytrość znacznie wyprzedzająca inteligencję dała mu jednak niewątpliwy sukces w postaci pozyskania dla siebie amerykańskiego lobby żydowskiego. Niektórzy twierdzą wprawdzie, że było akurat na odwrót, to żydowskie lobby pozyskało Stalina dla swojej sprawy. Niezależnie jednak od oceny korzyści, jakie z tego faktu osiągnął były kolosalne, nie mówiąc już o pomocy wojennej samo pozyskanie dokumentacji bomby atomowej i wsparcie amerykańskie dla bolszewickiego podziału Europy dało mu pozycję praktycznie jedynego spośród aliantów, który osiągnął korzyści z udziału we wspólnym zwycięstwie z wyłącznym uzyskaniem odszkodowań wojennych na czele.
Dzięki amerykańskiej hojności pozwolono mu na zbudowanie największego imperium zagrażającego stale całej ludzkości. Obszar tego „imperium zła” jak mawiał Reagan nie ograniczał się wyłącznie do Związku Sowieckiego i podległych mu „demoludów”, ale włączał też wiele krajów azjatyckich z Chinami na czele i penetrował zwycięsko Afrykę.
Amerykanie zorientowawszy się po niewczasie, z kim mają do czynienia przeszli do obrony ograniczając się do Europy zachodniej i Ameryki, próby obrony na gruncie azjatyckim zakończyły się patem w Korei i klęską w Wietnamie.
Wojna Stalina z kolonializmem przyniosła tylko nieszczęścia głód i rzezie, symbolem jej stał się „kałasz”, który wręczano głodnym zamiast przysłowiowej wędki.
W Europie centralnym punktem walki stały się Niemcy, które starał się włączyć do swego obozu za cenę zjednoczenia, a nawet obdarowania kawałkiem Polski.
Ta polityka była kontynuowana przez Chruszczowa po jego śmierci, ale owoce przyniosła dopiero po formalnym upadku Sowietów pod firmą sojuszu niemiecko rosyjskiego.
Skutki tego przeżywamy obecnie włącznie z awanturą ukraińską i rozkładaniem państwa polskiego utworzonego na gruzach PRL, jako „III Rzeczpospolita”, a stanowiącego rezultat podziału wpływów niemiecko rosyjskich na terenie Europy środkowo wschodniej.
Niezależnie od formalnych struktur żyjemy ciągle w rzeczywistości stworzonej przez Stalina, przetworzonej do aktualnych potrzeb jego spadkobierców.
Bakcyl destrukcyjnej zarazy wsączany do Europy zachodniej przez dywersyjną działalność kompartii za Stalina przybrał formę bardziej wyrafinowaną w postaci różnych nurtów niszczących chrześcijańską kulturę europejską. Niektórym nadano nawet honorową nazwę „pożytecznych idiotów”.
Współcześni przywódcy europejscy zarówno Putin w Rosji jak Merkel w Niemczech i Hollande we Francji i inni służą temu procesowi rozkładania Europy dopomagając do osiągnięcia pogrobowego triumfu Stalina w unicestwianiu naszej kultury.
Dla Polski spadek, który na nas ciąży stanowi zagrożenie śmiertelne i dlatego walka z nim stanowi nasze podstawowe zadanie, do skutecznego prowadzenia tej walki niezbędna jest wiedza o tym wszystkim, co stanowi stalinowskie dziedzictwo.
A nie jest to sprawa przypadku, jak sądzą niektórzy, ale dzieło zaplanowanego systemu i dlatego walka personalna, czy z poszczególnymi jego fragmentami nie może przynieść pożądanych rezultatów. Musi być obalony cały ten system funkcjonujący na terenie całej Europy a szczególnie zawzięcie niszczący Polskę.