Oto:
„Kandydatów typują stacje telewizyjne, a wybiera Akademia Wiktorów, składająca się z laureatów dotychczasowych edycji.”
Tak więc Pochanke, której mąż jest szychą w TVN została wicie rozumicie wytypowana. Tak samo z siebie się to zrobiło jak przechodzenie z tragarzami w filmie "Miś". No co nagrodę dostała. Więc słusznie została wytypowana. O ta nominacja też dobra Ewa Kopacz:
"W kategorii polityk roku 2011 nominowani byli także: prezydent Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu Ewa Kopacz, …"
Ona ma sobie tyle medialności co nocnik. No, ale chów wsobny polega na tym, że sami się nominujemy. Potem sami się nagradzamy. A potem sami sobie maślimy, że zostaliśmy nagrodzeni. I wszystko zostaje w rodzinie. Dziś ja nagrodzę ciebie. Jutro ty nagrodzisz mnie. Jak się pogrzebie głębiej w biografiach okazuje się, że około 80% tych samonominujących się i samonagradzających się są spokrewnieni. Tu ciocia. Tam wujek. Tu bratanek. Tam kuzynka. Tu tatuś. Tam żona. No w ostateczności chociaż była kochanka. Linków nie chce mi się dawać. Kto chce może użyć gugla i tam sprawdzi jak to się kręci od lat dobrych już około 60-ciu lat. I wszyscy jakoś dziwnym trafem z jednej rodziny i jednego korzenia. W skrócie esbecko-partyjnego.
I to pozwala jednak z optymizmem patrzeć w przyszłość. Jak oni tak się między sobą międlą to cudów nie ma. W koncu musi nastąpić degeneracja. Bo osobniki parzące się ze sobą zbyt blisko spokrewnione wydają na świat potomstwo ze skazami genetycznymi.
No oczywiście nie może zabraknąć też serwilizmu i włażenia w pewną część ciała ostatniej nadziei. A może nadzieJi według ortografii komorowskiej? Więc Słońce Peru prowadź …