Dzisiaj Humpty Dumpty znowu o polskim wymiarze sprawiedliwości. Wszystkim polecam. Lektura obowiązkowa! A ja po przeczytaniu artykułu pt. „Jest dobrze – sądy są sprawiedliwe, choć jeszcze zbyt wolne” pożeglowałem sobie na stronę fundacji Court Watch Polska, która, takie wnikliwe badania, wykonuje na otwartym sercu polskiego sądownictwa, że nawet toalety sprawdza, czy ładnie pachną i czy są dostępne dla gawiedzi, bo rozumiem, że sędziowie mają swoje własne, służbowe, a do nich Court Watch nie ma dostępu. Nóż mi się w kieszeni otworzył po zapoznaniu się z relacją wolontariuszy Court Watch Polska złożoną „Gazecie Wyborczej”. Ale za chwilę z podziwem sobie pomyślałem, że ojcowie założyciele tej fundacji to jednak łebskie chłopaki i dziewczyny. Nawet na polskim „wymiarze niesprawiedliwości” można sobie pewnie godziwie zarobić. Swiss Contribution, Ecorys, Fundacja Batorego z Sorosem a nawet pewnie sam „diabeł Iwan” ślą dudki, a chłopcy i dziewczęta z Court Watch chodzą sobie i lustrują rozprawy, żeby „GW” mogła piać z zachwytem o Sprawiedliwości w III RP.
Byłem obserwatorem, świadkiem lub stroną w co najmniej 40 procesach w ostatnich 15 latach w sprawach administracyjnych, cywilnych i karnych. Tak mi się jakoś wydaje, że tylko w dwóch sprawach wydany wyrok był względnie sprawiedliwy i zgodny ze stanem faktycznym sprawy. Pamiętam takie absurdy i kłamstwa uznawane przez sędziów za logiczne i wiarygodne, że aż chciało się wyć, nie tylko do sędziego, ale i, po rozprawie, do księżyca – z bezsilności. Chłopcy i dziewczęta z Court Watch pewnikiem chodzą sobie po rozprawach, a sędziowskie lica rozjaśniają się na ich widok, i sędziowie łagodnieją i przestają ubliżać stronom i wiedzą, co jest czarne, a co białe i w ogóle się nie mylą. I prawie wszyscy są zadowoleni; chłopcy i dziewczęta z Court Watch, bo dudki płyna, ich wolontariusze, bo przeszywa ich dreszcz misji, którą wykonują przed obliczem ślepej Temidy, sędziowie, bo przecież każdy może zobaczyć, jak wykształceni w prawie i logice zostali i jak z czułością pochylają się nad każdą krzywdą bliźniego swego, bo na początku muszą być przecież, przede wszystkim, uniwersalne wartości i etos. Tylko, że „prawie”, jak już to gdzieś powiedziano, robi wielką różnicę. Chłopcy i dziewczęta z Court Watch nie czytają akt i pozwów pokrzywdzonych. Na to nie ma czasu. Wystarczy być na rozprawie.
Od lat, jako działacz stowarzyszenia „Prawda i Wolność” z Gorlic, staram się, wraz z przewodniczącym Marianem Strugałą, wspierać ludzi z naszego powiatu, których dopadła krzywdząca, okrutna ręka administracji państwowej, czy samorządowej. Pół biedy, gdy wystarczy napisać wniosek, skargę, zażalenie i takie tam „duperele” do wójta, starosty, czy wojewody. Gorzej, gdy sprawa trafia na wokandę. Tam nasz czas, papier do drukarki i odrobina energii elektrycznej, podtrzymującej funkcje życiowe komputera, to za mało, żałośnie za mało. Potrzebne są pieniądze, na przykład na adwokatów. I tych pieniędzy nie ma, chociaż także od lat, rok w rok, występujemy o dotacje, sponsoring etc. do różnych instytucji, funduszy i fundacji. Wystarczy, że napiszemy uzasadnienie, że za te nędzne grosze zamierzamy bronić ludzi przed opresją władzy publicznej, a po drugiej stronie zapada cisza, głucha cisza. Chłopcy i dziewczęta z Court Warch nie mają tego problemu, bo w istocie stoją „tam gdzie stało kiedyś ZOMO”, to znaczy po drugiej stronie tej polskiej barykady. Bo chłopcy i dziewczęta z Court Watch w istocie bronią Systemu, dlatego System będzie zawsze łożył na ich utrzymanie. Dlatego System nie wysupła ani grosza dla pokrzywdzonych, których za własne pieniądze nadal będzie starał się wspierać przewodniczący Marian Strugał i jego stowarzyszenie z Gorlic.
I na koniec w charakterze post scriptum. Jakoś nie udało mi się nigdy spotkać w Sądzie Rejonowym w Gorlicach i w Sadzie Okręgowym w Nowym Sączu, czy w sądach w Krakowie chłopców i dziewcząt z Court Watch. Ale to na pewno musi być przypadek. Po prostu uczestniczymy w innych rozprawach!
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
2 komentarz