Chiny – czerwona dziura?
31/10/2011
459 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Być może jesteśmy świadkami bluffu wszechczasów – poważny Die Welt uważa, że Chiny przeżywają wielki kryzys, nawet, jeśli oficjalne dane ukazują coś przeciwnego.
Chiny, szykujące się do wielkiego szlema, same walczą z kryzysem zadłużenia o nie dających się zmierzyć skutkach. Nawet w partyjnych mediach słychać przestrogi, a nawet porównania z kryzysem hipotecznym w USA w 2008 roku. Zatem Pekin rzuca tonącej Europie
dziurawe koło
ratunkowe? Kierownictwo partii i rząduChRL walczy z poważnymi zagrożeniami we własnym systemie finansowym i skutkami odczuwalnego schłodzenia gospodarki. I nie chodzi tylko o toksyczne kredyty, czy wielkie zadłużenia regionalnych budżetów. Pekin przerażają
czarne banki
jakie poza wszelką kontrolą wyrastają, jak grzyby po deszczu. 10-20 procent wszystkich nowych kredytów pochodzi z tego rynku, który teraz się chwieje. Tworzą go firmy, inwestorzy, lichwiarze i gangsterzy. Rynek ten to konsekwencja pekińskiej polityki zaciskania pasa. Dziennik
Die Welt
straty rosną
obroty na giełdach niższe o 13 procent, a nadzieje związane z rynkiem nieruchomości okazały się płonne. Wzrasta inflacja. Firmy bankrutują. „Przypomina to ujeżdżanie tygrysa“ mówi Hu Fulin, szef firmy optycznej, który dał nogę do USA w obliczu 1,5 mld juanów długów. To był dla mnie
koszmar
noc w noc, opowiada. Hu wrócił do Chin po tym, jak banki postanowiły mu pomóc. Ale nie każdy miał tyle szczęścia. Inni wracają w kajdankach. Teraz komunistyczne władze w Pekinie boją się napięć społecznych. Może się okazać, że Europa pójdzie na dno wraz z ratownikiem.
Post scriptum: wiara w cuda utrzymuje przy życiu zwłaszcza ateistów. Znamy to z okresu rewolucji francuskiej, październikowej, narodowo-socjalistycznej i tak dalej. Teraz upada kolejny mit: że bez wolności można żyć w dobrobycie. Gospodarka to płocha łania; podlega ona prawom przyrody, a nie ustawom (choć niektórym może się wydawać, że jest inaczej).