Urzędnicy z Brodnicy, którzy za pieniądze podatników niefrasobliwie pojechali sobie na szkolenia na Sycylię, powinni pójść do więzienia za defraudację publicznych pieniędzy.
"Gazeta Pomorska" zamieściła wczoraj wiadomość, która powinna trafić na czołówki mediów w Polsce. Oto urzędnicy z Powiatowego Urzędu Pracy w Brodnicy pojechali na Sycylię, aby od miejscowych samorządowców uczyć się walki z bezrobociem. Dzieje się to w czasach kryzysu i zaciskania pasa. Ten skandal nie wywołuje już niczyjego zgorszenia, bo do takich zachowań urzędniczej klasy próżniaczej zdążyliśmy się już przyzwyczaić. I to jest właśnie problem.
Od wyjazdu urzędasów na Sycylię nie przybędzie w Brodnicy ani jednego miejsca pracy. Być może nawet go ubędzie, bo za wyjazd zapłacą podatnicy, którym z kieszeni zabrać trzeba pieniądze. Gdyby te same pieniądze pozostawić w kieszeniach podatników, wydaliby oni je na swoje potrzeby, być może dając przy tej okazji komuś zatrudnienie. Tak – zamiast zatrudnienia – będą przyjemności dla bezwstydnych łobuzów z PUP, którzy nie mieli moralnych skrupułów, aby w czasach kryzysu pojechać sobie na wycieczkę na koszt podatników.
W papierach wszystko wygląda pięknie: oto pracownicy PUP są tak zatroskani o poziom zatrudnienia w Brodnicy, że angażują swój prywatny czas na wyjazd na Sycylię, gdzie mają się uczyć aktywizacji zawodowej bezrobotnych. W praktyce jest gorzej: Sycylia sama jest rejonem znacznie mniej rozwiniętym niż Polska, bezrobocie jest tam porównywalne z naszym. Jeśli więc sycylijscy urzędnicy cokolwiek przekażą to na pewno nie praktyczną wiedzę. Na Sycylii jest za to ciepłe morze, piękne plaże i wspaniałe kurorty turystyczne. Stawiam więc tezę, że to one właśnie – a nie chęć wymiany doświadczeń – przyciągnęły polskich urzędników z Brodnicy. Towarzystwo pojechało sobie na egzotyczne wakacje za pieniądze podatników pod pozorem szkoleń i wymiany doświadczeń.
Takie zachowania nikogo już nie bulwersują. Do marnowania gigantycznych pieniędzy przez urzędniczą "klasę próżniaczą" zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Więc gdy za jakiś czas dowiemy się, że miejsc pracy w Brodnicy nie przybyło, machniemy ręką. I bardzo źle, gdyż pogodzimy się w ten sposób ze skandalicznym marnotrawstwem publicznych pieniędzy.
Wyjazd urzędników z Brodnicy na Sycylię to nic innego jak chamska i bezwstydna defraudacja publicznych pieniędzy. Z kodeksu karnego wynika, że defraudacja to przestępstwo, za które przewidziana jest kara więzienia. W państwie prawa całe to towarzystwo powinno pójść do więzienia na wiele lat, aby dać przykład wszystkim tym, którzy w przyszłości pomyślą o tym, by defraudować publiczne pieniądze.
W.I. Lenin powiedział kiedyś (zupełnie słusznie), że "marnotrawstwo jest przestępstwem gorszym niż kradzież i jako takie powinno być surowiej karane".