Wspomnienie b. ambasadora jest najbardziej przekonywującym i obiektywnym dowodem o wielkiej pracy i zasługach ŚP. Prezydenta L. Kaczynskiego dla Polski.
Warto przypomninać tekst b. ambasadora WB w Warszawie Charlesa Crawforda, Tekst ten ambasador napisał specjalnie z okazji rocznicy tragedii smoleńskiej, jako swoje wspomnienie z kontaktów z parą prezydencką, w okresie swojej misji dyplomatycznej w Warszawie w latach 2003 – 2007. Tekst był opublikowany w "Uważam rze" Nr 10. str.50. Składam podziękowanie, temu co raz bardziej poczytnemu tygodnikowi, za opublikowanie tekstu, który powinien docierać zwłaszcza do tych, którzy nie zdają sobie sprawy jaką stratę ponieśliśmy w tragedii smoleńskiej.
Jako bloger o niewielkim, b. skromnym dorobku, nie mogę zrobić nic lepszego jak zacytować cały ten tekst, dla przeciwstawienia go wszelkiej maści opluwaczom ŚP. Prezydenta, którzy czynią ten podły i nikczemny proceder w dalszym ciągu (choćby na s24). Czy można sobie wyobrazić bardziej obiektywną opinię, niż opinia takiego autora. Tutaj można się dowiedzieć jak nieodżałowany ŚP. Prezydent bronił interesów ojczyzny i jak o nie zabiegał. Można się też dowiedzieć, że w tym cynicznym, przepełnionym nihilistycznym relatywizmem świecie jest miejsce dla oddania najwyższej czci ludziom, którzy niestrudzenie pozostają wierni swojej ojczyźnie.
Jedno z moich pierwszych spotkań z Lechem Kaczyńskim miało miejsce w roku 2004, kiedy był on jeszcze prezydentem Warszawy. Towarzyszyłem ówczesnemu burmistrzowi Londynu, który przebywał z wizytą w Polsce. W drodze do biura Lecha Kaczyńskiego. nagle zadzwonił mój telefon. Okazało się, że dobiega końca termin zbierania funduszy koniecznych do realizacji polsko-brytyjskiego projektu polegającego na wystawieniu w Londynie opery Stanisława Moniuszki „Straszny dwór”. Mój rozmówca zapytał, czy mógłbym podnieść te kwestię podczas rozmowy z Prezydentem Kaczyńskim i poprosić o wsparcie ze strony urzędu miasta.
Spotkanie przebiegło pomyślnie. Rozmowa dotyczyła rosnącego w szybkim tempie poziomu inwestycji w Warszawie. Po jej zakończeniu poruszyłem kwestię „Strasznego dworu" i wyjaśniłem, na czym polega problem. Bez zbędnych ceregieli Prezydent Kaczyński zwrócił się do jednego ze swoich współpracowników, mówiąc: „Proszę załatwić tę sprawę".Ten spontaniczny gest, u podstaw którego leżało pragnienie Lecha Kaczyńskiego, aby polska wysoka kultura mogła być reprezentowana na świecie, odmienił losy projektu. Już kilka tygodni później publiczność w Londynie mogła podziwiać nie tylko „Straszny dwór", ale także „Króla Rogera” autorstwa Karola Szymanowskiego oraz „Ubu Reksa” Krzysztofa Pendereckiego, i to w nowatorskiej dla tamtejszych widzów formie.
Pod koniec roku 2006, już jako Prezydent Rzeczypospolitej, Lech Kaczyński udał się z wizytą do Londynu, gdzie spotkał się z premierem Tonym Blairem. Jednym z punktów programu był wygłoszony na Uniwersytecie londyńskim Wykład na temat polskiej polityki wewnętrznej i zagranicznej. Nie posługując się notatkami, Prezydent Kaczyński w niezwykle fachowy sposób omówił szereg istotnych kwestii, przechodząc do kolejnych punktów oraz podpunktów danego zagadnienia, a następnie płynnie wracając do podstawowych tez przemówienia.
W tamtym czasie fundamentalnym problemem politycznym było wyjście z impasu spowodowanego fiaskiem traktatu konstytucyjnego po tym, jak dokument ten został odrzucony w referendach we Francji i w Holandii w 2005r. Dla Polski kwestią zasadniczą stało się pytanie, w jakim stopniu, o ile w ogóle, nowy traktat powinien wpłynąć na korzystny dla tego kraju system głosów ważonych, przyjęty wcześniej na mocy traktatu z Nicei.
Mówiąc o nowym, proponowanym traktacie. zarówno podczas wizyty w Londynie, jak i przy okazji spotkania z ambasadorami państw UE w Warszawie, Prezydent Kaczyński wywarł na rozmówcach ogromne wrażenie. Nie było najmniejszych wątpliwości co do tego, że Lech Kaczyński przestudiował tekst projektu traktatu z perspektywy prawnika i na tej podstawie sformułował zastrzeżenia dotyczące nie tylko szczegółów ale również leżącej u podstaw dokumentu doktryny politycznej i prawnej.
Jeden z jego głównych argumentów dotyczył kwestii „sprawiedliwości historycznej”. W ciągu ostatnich 50 lat cała Europa Zachodnia przeżyła rozkwit. W szczególności zaś dotyczyło to Niemiec. Natomiast Polska, w wyniku konferencji w Jałcie i powojennych układów skutkujących koszmarnymi dziesięcioleciami komunizmu, pogrążyła się w stagnacji.
Zatem teraz ma ona prawo twardo bronić przywilejów, które uzyskała w rezultacie długiego marszu, próbując dogonić kraj e Europy Zachodniej. Można powiedzieć, że jest to nawet jej powinność.
Prezydent Kaczyński rozwinął tę myśl, tworząc nowy znamienny postulat polityczny nawet gdyby Polska nie miała wyboru i musiała zaakceptować obowiązujące w Unii Europejskiej prawa i normy określane jako acquis communautaire (wspólnotowy dorobek prawny), nie powinno się od niej wymagać przestrzegania niektórych „postępowych”, europejskich elementów rzeczonego acquis, odnoszących się do sfery obyczajowości, których Polska nie zdążyła samodzielnie wykształcić, będąc odciętą od świata przez żelazną kurtynę. Lech Kaczyński niestrudzenie twierdził, że wartości rodzinne i dziedzictwo chrześcijańskie Polski stanowią kapitał europejski, który należy wreszcie uszanować jako część europejskiego nurtu cywilizacyjnego. Prezydent Kaczyński doskonale wiedział, że argumenty te nie zyskają popularności wśród części europejskich elit politycznych i medialnych. W rzeczywistości jeszcze bardziej umacniało go to w przekonaniu, że ma rację.
Dla niektórych osób jego poglądy były zaskakujące z tej prostej przyczyny że nigdy wcześniej się z nimi nie zetknęli. „Dlaczego Polska znowu wraca do II wojny światowej?- pytali. „Czy nie powinniśmy wszyscy patrzeć w przyszłość, zamiast rozpamiętywać przeszłość?”. Inni starali się pomniejszyć znaczenie takiego stanowiska ze znacznie bardziej cynicznych powodów Im mniej mówi się o zbrodniach komunistycznych w Polsce i w całej Europie, tym lepiej dla nich.
Ambasadorowie państw UE w Warszawie doskonale wiedzieli, że Prezydent Kaczyński będzie wytrwale bronił pozycji Polski podczas ostatecznych negocjacji nad nowym traktatem. Zdawali sobie sprawę z tego, że niezwykle rzadko na takim szczeblu pojawia się przywódca tak dobrze znający treść projektu, rozpatrujący kwestie zasadnicze w szerokim kontekście historycznym.
Tak też się stało. W 2007 r. Tony Blair, który kończył już kadencję jako premier Wielkiej Brytanii, przybył do Warszawy na spotkanie z premierem Jarosławem Kaczyńskim oraz Prezydentem Lechem Kaczyńskim. Chciał usłyszeć od obu polityków w jaki sposób Polska zamierza prowadzić ostateczne negocjacje traktatowe. Spotkania uznał za udane. Ogromne wrażenie zrobiła na nim zarówno wytrwałość w negocjacjach, jak i intelektualny wymiar argumentacji strony polskiej.
Podczas szczytu UE w czerwcu 2007r., odbywającego się pod przewodnictwem Niemiec, podstawową kwestią, zgodnie z oczekiwaniami, był system głosowania. Większość przywódców europejskich wydawała się sądzić, że Prezydent Kaczyński po wygłoszeniu kilku retorycznych oświadczeń szybko ustąpi i zawrze porozumienie. Delegacja brytyjska wiedziała natomiast, że polskie negocjacje będą długie i trudne. Trwała wymiana argumentów Niemcy naciskali na Tony’ego Blaira, aby wykorzystał swoją przyjażń z Prezydentem Kaczyńskim i nakłonił go do „elastyczności”.
Do porozumienia udało się dojść późno w nocy. Niemcy osiągnęły swój cel, polegający na przyjęciu nowego systemu głosowania w UE, ale Polsce udało się utrzymać w mocy sprzyjający dla niej system i odłożyć wdrożenie nowych rozwiązań do czasu dalece wykraczającego poza negocjacje nad kolejnym budżetem unijnym. Siła argumentów Prezydenta Kaczyńskiego podczas trudnych sesji negocjacyjnych z najważniejszymi przywódcami Europy była imponująca ze względu na niezwykle staranne przygotowanie do rozmów, ogromne osobiste zaangażowanie oraz przekonanie o sprawiedliwości leżącej u podstaw prezentowanego stanowiska.
W czerwcu 2007 r wraz z małżonką wydaliśmy jedno z ostatnich przyjęć dyplomatycznych w mojej rezydencji w Warszawie. Przyjęciu towarzyszyła wystawa portretów autorstwa Barbary Kaczmarowskiej Hamilton. Zaprosiliśmy panią Marię Kaczyńską, która zaszczyciła nas obecnością. Mieliśmy okazję wielokrotnie spotykać się z Pierwszą Damą w Warszawie, zarówno w sytuacjach oficjalnych, jak i nieoficjalnych.
Była to wyjątkowa kobieta zawsze roztaczająca wokół aurę pozytywnej energii, a jednocześnie charakteryzująca się ujmującą skromnością i wyrafinowanym humorem, czemu dała wyraz podczas jednego z pierwszych oficjalnych spotkań w roli Pierwszej Damy. Było to na początku 2006r., podczas obiadu wydanego na cześć księżniczki Anny Po zakończeniu misji dyplomatycznej w Polsce Maria Kaczyńska przysłała mnie i mojej małżonce podarunek w postaci portretu przedstawiającego parę Prezydencką z ciepłą dedykacją. To jeden z najcenniejszych przedmiotów jaki posiadamy.
Lech i Maria Kaczyńscy żyli i odeszli w zgodzie z wyznawanymi przez siebie zasadami i niezachwianą uczciwością osobistą i skromnością połączoną z głęboką miłością do ojczyzny oraz jej historycznej roli w europejskiej cywilizacji. Polityczni przeciwnicy polskiej Pary Prezydenckiej przedstawiali niechęć Lecha i Marii Kaczyńskich do zawierania szablonowych, łatwych kompromisów jako wyraz braku elastyczności czy wręcz skrajności.
Jednak ich budzące szacunek życie i być może również pełna porażającej symboliki śmierć w drodze na uroczystości upamiętnienia ofiar zbrodni katyńskiej przypominają nam wszystkim, że w tym cynicznym, przepełnionym nihilistycznym relatywizmem świecie jest miejsce na oddanie najwyższej czci ludziom, którzy niestrudzenie trwają przy własnych przekonaniach i pozostają wierni swojej ojczyźnie.
Mam korzenie patriotyczne i chce to wyrazic w dzialalnosci blogerskiej